Jej ciało "truło" nienarodzone dziecko. Konieczne było podanie osocza
Ciąża Nicoli przebiegała prawidłowo. Nic nie wskazywało na to, że tuż po porodzie życie jej synka będzie zagrożone. Okazało się bowiem, że chłopiec cierpi na hemolityczną chorobę noworodka. Konieczne było podanie osocza.
1. Choroba hemolityczna noworodka
36-letnia Nicola Hallman z Mansfield (Wielka Brytania) zaledwie cztery godziny po urodzeniu pierwszego synka Finleya, usłyszała, że chłopiec może umrzeć. Lekarze poinformowali ją, że wystąpił między nimi konflikt serologiczny.
"Cała ciąża przebiegała prawidłowo. Nie byłam przygotowana na to, że coś mu może dolegać – mówi Nicola. – Jako młoda mama byłam całkowicie bezradna i zdruzgotana, że to przeze mnie jest w takim stanie" – dodaje.
10 procent wszystkich ciąż stanowią te, w których dochodzi do konfliktu serologicznego między matką a dzieckiem. Organizm kobiety może uznać krew płodu za zagrożenie i wytworzyć przeciwciała, które mają za zadanie zniszczyć "obce komórki".
Przeciwciała przenikają przez łożysko, gdzie zaczynają niszczyć krew dziecka, powodując anemię, wewnętrzne krwawienia, czy niewydolność serca. Jest to tzw. choroba hemolityczna noworodka. To właśnie przytrafiło się małemu Finleyowi.
2. Terapia immunoglobuliną
Jeżeli konflikt zostanie zdiagnozowany jeszcze podczas ciąży, możliwe jest podanie leków stabilizujących przeciwciała. Jednak jeśli dochodzi do niego po porodzie, jedynym sposobem na ratowanie nowo narodzonego dziecka jest transfuzja krwi, fototerapia i podanie immunoglobuliny, która wytwarzana jest z osocza krwi.
"Nie zdajesz sobie sprawy, jak ważne jest osocze, dopóki ty lub ktoś, kogo kochasz, tego nie potrzebuje. Do tej pory nie wiedziałam nawet, czym jest immunoglobulina – mówi Nicola. - To ona pomogła ustabilizować poziom płytek krwi i uniemożliwiła kolejne krwawienie. Dzięki temu mój synek wyzdrowiał, a ja mogłam go przytulić już następnego dnia" – dodaje.
Niestety, kiedy Nicola zaszła w drugą ciążę, istniało zagrożenie, że problem powróci. Kobieta przez cały okres otrzymywała co tydzień terapię immunoglobulinami. Miało to na celu spowolnienie całego procesu, by jak najbardziej wydłużyć ciążę.
"Lekarze nie byli pewni, czy uda mi się dojść do 17. tygodnia ciąży, zanim dziecko będzie wymagało transfuzji krwi domacicznej, ale z immunoglobuliną doszłam do 29. tygodnia. Kiedy Darcie się urodziła, jej też podano immunoglobulinę" – mówi Nicola.
Jak dodaje, jest bardzo wdzięczna wszystkim dawcom osocza, ponieważ w takich sytuacjach jest ono na wagę złota. Nicola jednocześnie apeluje, by więcej osób decydowało się na oddanie osocza, ponieważ tylko dzięki immunoglobulinie jest teraz mamą dwójki zdrowych dzieci.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl