Jeden objaw ją zaniepokoił. Noworodek urodził się bez odbytu
Mały Charlie był wyczekanym dzieckiem. Tuż po porodzie lekarze nie zauważyli niczego niepokojącego, lecz po kilku godzinach okazało się, że dziecko nie ma odbytu. Noworodek trafił na oddział intensywnej terapii. Zanim skończył rok, przeszedł sześć operacji.
1. Szokująca diagnoza
Vickie Thompson oraz jej narzeczony Alex bardzo cieszyli się z narodzin pierwszego dziecka. Ich radość nie trwała jednak długo. Po nakarmieniu noworodka mama zauważyła, że nie doszło jeszcze do pierwszego wypróżnienia. Zaniepokoił ją również zielony kolor moczu dziecka. Gdy nie mogła go dobudzić, natychmiast zawołała lekarzy.
"Byłam całkowicie przerażona. Myślałam, że umiera" - opowiada Vickie.
To właśnie wtedy usłyszała diagnozę – jej dziecko ma tzw. nieperforowany odbyt. W ten sposób określa się zwężenie odbytu lub jego całkowity brak. Ta wada wrodzona występuje u jednego na 5000 dzieci.
2. Wstawienie stomii
Mały Charlie natychmiast trafił na oddział intensywnej terapii noworodków. Trzeba było usunąć zawartość żołądka, by mieć pewność, że nie ma w nim żadnych toksyn. Następnie dziecko zostało przeniesione do innego szpitala w celu utworzenia stomii jelitowej, zwanej również sztucznym odbytem. Jest to otwór w jamie brzusznej, który łączy się z układem trawiennym. Takie postępowanie pozwala odprowadzać stolec na zewnątrz organizmu.
Malec spędził kolejne trzy dni na oddziale intensywnej terapii, przy czym przez dwa dni był w śpiączce. "Bałam się, że go stracę. Musieli go podłączyć do aparatury podtrzymującej życie, a ja ciągle myślałam, że umrze. Myślałam o najgorszym" - wspomina mama chłopca.
3. Ileostomia
Na szczęście po tygodniu dziecko mogło wrócić do domu. Posiadanie stomii wiązało się jednak z wieloma utrudnieniami, dlatego gdy Charlie miał trzy miesiące lekarze spróbowali zrobić otwór w jego odbycie. Niestety bez powodzenia. Kolejnym etapem było wytworzenie ileostomii, podczas której fragment jelita cienkiego został wyprowadzony na powierzchnię brzucha.
"Charlie bardzo się osłabił i nie mógł jeść przez 11 dni. Był bardzo bezbronny i niedożywiony. Płyn wydobywający się z ileostomii był sześciokrotnie większy od ilości płynu wpływającego do jego organizmu, dlatego otrzymywał kroplówki z witaminami" - opowiada mama.
Później były kolejne zabiegi. Zanim Charlie skończył pierwszy rok życia, przeszedł sześć operacji. Aktualnie dziecko musi być pod stałą kontrolą lekarzy. Medycy nie są pewni co do rokowań. Obawiają się, że dziecko już do końca życia będzie zmuszone korzystać ze stomii. Mimo to, mama jest dobrej myśli. "Mimo wszystko jest takim szczęśliwym dzieckiem" - mówi o dzielnym synku.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl