Trwa ładowanie...

Filip musi przejść operację w USA, ale nie może lecieć samolotem. Potrzebna jest karetka lotnicza

Avatar placeholder
04.09.2019 19:10
Filip potrzebuje operacji w USA. Może lecieć wyłącznie medycznym samolotem
Filip potrzebuje operacji w USA. Może lecieć wyłącznie medycznym samolotem (facebook.com)

Filip ma 6 lat i poważną wadę serca. Każdego dnia jego stan się pogarsza. Rodzina chłopca uzbierała środki na jedyny ratunek, czyli kosztowną operację w Stanach Zjednoczonych. I wtedy pojawił się kolejny problem: dziecko w takim stanie nie może podróżować samolotem. Zbiórka pieniędzy na leczenie chłopca prowadzona jest TUTAJ.

1. Filip nie wejdzie na pokład samolotu

Rodzina Filipka przygotowuje się do wielkiego dnia. 7 października planowana jest operacja serca chłopca. Dziecko ma serce jednokomorowe, nieprawidłowy spływ żył płucnych, nadciśnienie płucne, brak przepływu krwi z lewego płuca do serca.

W Polsce nikt nie podjął się operowania tak chorego dziecka. Nadzieja przyszła ze Stanów Zjednoczonych. Specjaliści z Bostonu zgodzili się przeprowadzić zabieg, który dosłownie może uratować życie chłopca. Bez operacji stan chłopca już teraz jest bardzo ciężki, a będzie się tylko pogarszać. - Filip jest tykającą bombą - mówi bez ogródek mama chłopca, Agnieszka Garnowska.

Rozmawiamy o poranku, Filip nawołuje mamę. - Teraz on tutaj chodzi, czeka na śniadanie, a nie wiadomo, co będzie za chwilę - mówi pani Agnieszka. - Jeden z lekarzy powiedział, że nawet podczas korzystania z toalety może mu serce wysiąść, bo to jest duży wysiłek.

Zobacz film: "Cyfrowe drogowskazy ze Stacją Galaxy i Samsung: część 2"

Dlatego zorganizowano zbiórkę i szereg imprez charytatywnych. Kupiono bilety na samolot. - Ze strony linii lotniczych LOT mieliśmy takie informacje, że mamy wypełnić dokumentację medyczną, dostarczyć najpóźniej na 72 godziny przed wylotem i oni podejmują decyzję, czy pasażer zostanie dopuszczony do lotu. Osoby pracujące na infolinii mogły nie zdawać sobie sprawy z powagi stanu zdrowia dziecka - dodaje mama chłopca.

Wypełnianie zaświadczeń lekarskich to standardowa procedura, która dotyczy wszystkich linii lotniczych. Jak dowiadujemy się w informacji lotniskowej Portu Lotniczego im. Fryderyka Chopina w Warszawie, poszczególni przewoźnicy mogą mieć pewne różnice w zakresie treści formularzy medycznych, jednak zgodnie z przepisami lotnictwa cywilnego, kryteria przelotu chorych pasażerów muszą być zestandaryzowane.

W Polskich Liniach Lotniczych LOT wyraźnie podkreślana jest informacja: - Personel pokładowy nie jest upoważniony do udzielania specjalnej pomocy, np. podnoszenia, przenoszenia poszczególnych pasażerów kosztem obsługi pozostałych. Ponadto personel jest przeszkolony tylko i wyłącznie do udzielania pierwszej pomocy, nie wolno im również wykonywać żadnych zastrzyków oraz podawać leków pasażerom.

Osobą, która musi podpisać wypełnione formularze, jest lekarz, który - w razie wydania zgody na przelot - bierze na siebie odpowiedzialność za ewentualne powikłania. Linie lotnicze w sporadycznych przypadkach mogą odmówić przyjęcia chorego pasażera na pokład, gdyż to kapitan podejmuje ostateczną decyzję o dopuszczeniu do lotu. Te same zasady dotyczą np. kobiet ciężarnych.

Jednak w przypadku Filipa rodzina nawet nie próbowała stawić się na przelot ze względu na negatywną opinię lekarza. Gdy kupowali bilety lotnicze, stan chłopca był lepszy. Dziś dziecko nie ma szans na przelot. - Lekarz musi wyrazić zgodę na to, żeby dziecko leciało publicznym transportem lotniczym. Ale ja mam zaświadczenie od lekarza, że lot jest dla dziecka wysoce ryzykowny i że dziecko wymaga specjalistycznej opieki medycznej - ubolewa mama Filipka, pani Agnieszka. - W związku z takim zaświadczeniem nie spełniamy kryteriów, aby wejść na pokład.

- Przez te upały pogorszyło się krążenie, Filip zaczyna coraz bardziej puchnąć, więc ma włączone dodatkowe leki moczopędne, żeby poprawiać krążenie - wymienia pani Agnieszka. - Z dnia na dzień stan Filipa się pogarsza. Jest ogromne ryzyko, że może dojść do nieszczęścia w trakcie lotu. Filip ma obniżoną odporność, więc przebywanie w miejscu, gdzie jest bardzo duża liczba osób, to ogromne ryzyko. Zwykły katar jest bardzo groźny. Ktoś kichnie, a Filip potem zachoruje na zapalenie płuc. Wtedy nie będzie możliwości operacji, która ratuje jego życie. A taka infekcja też może skończyć się utratą życia.

2. Zbiórka na transport medyczny dla Filipa

Co można zrobić w takiej sytuacji, gdy jedyny ratunek czeka za oceanem? - Dowiadywałam się również o możliwość wykupienia takiej usługi medycznej, żeby leciał z nami lekarz z właściwym osprzętem - opowiada mama Filipa. - Ale dowiedziałam się, że biorąc pod uwagę stan Filipa i jego wadę serca, jest to niemożliwe.

Jest tylko jedno rozwiązanie tej patowej sytuacji. - Filipek wymaga lotu karetką lotniczą. W czasie lotu może zajść potrzeba obniżenia pułapu lub awaryjnego lądowania w celu podłączenia pod respirator. Nawet w domu Filip jest podłączony pod pulsoksymetr, gdy śpi, jest też podłączony pod tlen. Bywają momenty, że akcja serca zwalnia do 45 uderzeń na minutę, a poniżej 20 uderzeń reanimuje się człowieka. To jest dla niego zbyt duże ryzyko, żeby leciał zwykłym samolotem. Filip ma nadciśnienie płucne, a jego żyły są małe. Nie wiemy, czy zmiany ciśnienia na pokładzie nie spowodują szkód w tych żyłach, czy żyły nie pękną? - boi się mama chłopca.

Lot karetką lotniczą jest bezpośredni, o tej usłudze mówi się, że to transport "z łóżka do łóżka": - Zabierają nas z domu do samolotu, potem z samolotu zabierają nas do miejsca docelowego. Mamy 7 października stawić się w szpitalu. Chcemy lecieć 3 października, żeby mieć parę dni na przystosowanie się. Ma być u nas lekarz z linii zajmujących się transportem medycznym, żeby obejrzeć Filipa, żeby zobaczyć w jakim jest stanie, żeby móc dokładnie wszystko przygotować do tego lotu - wyjaśnia pani Agnieszka.

Nawet w warunkach specjalistycznego transportu medycznego podróż z tak chorym dzieckiem jest wielką niewiadomą.

- Lot z Warszawy do Bostonu ma trwać 9 godzin. Rejsowym lotem musielibyśmy lecieć do Nowego Jorku, potem jeszcze przemieszczać się dalej. Nie chodzi nam jednak o wygodę, ale o bezpieczeństwo dziecka. W samolocie standardowym, nawet gdyby był lekarz, nie da się tyle zrobić, jak w transporcie medycznym, gdzie jest lekarz, pielęgniarka i anastezjolog, mają sprzęt, mogą na bieżąco ratować życie. Lecimy z całym zespołem, bo Filip tego wymaga - podkreśla mama chłopca.

Możemy pomóc rodzinie Filipka w tej desperackiej walce o życie i zdrowie dziecka! Zbiórka, by pomóc chłopcu dostać się do USA jest prowadzona TUTAJ.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze