Lekarz twierdził, że dziecko symuluje. Napisał, że udaje nieprzytomnego
Gdy Paweł Rek, wówczas 13-letni, poczuł się źle na szkolnej wycieczce, wychowawczyni poleciła koledze odprowadzić go do domu. Chłopiec miał od dzieciństwa wszczepioną w ciało zastawkę odprowadzającą płyn mózgowo-rdzeniowy. Feralnego dnia zastawka zerwała się, powodując u Pawła wymioty i ból głowy.
1. Lekarz stwierdził, że 13-latek symuluje
Po drodze kolega 13-latka musiał wezwać do niego pogotowie. Lekarz, mimo że matka Pawła mówiła mu o zastawce syna, zignorował objawy i odesłał go do domu. Tam rodzice chłopca ponownie wezwali pogotowie. Przyjechał do nich ten sam lekarz, który wpisał w kartę pacjenta, że 13-latek symuluje i udaje nieprzytomnego.
Paweł trafił do szpitala dzięki interwencji rodziców, którzy naciskali lekarza, by zabrał dziecko do szpitala. Ten niechętnie zgodził się, ale karetka nie jechała na sygnale i stała na wszystkich czerwonych światłach.
W szpitalu stwierdzono zerwanie zastawki. Nastolatek przeszedł pilną operację. Od tego czasu jego stan się pogorszył: dotąd aktywny chłopiec i wzorowy uczeń nie był w stanie komunikować się z otoczeniem. Czekała go intensywna rehabilitacja.
2. Podtrzymanie wyroku
W 2019 roku nauczycielka Pawła oraz lekarz usłyszeli zarzuty narażenia 13-letniego chłopca na bezpośrednie niebezpieczeństwo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Teraz Sąd Okręgowy w Rybniku zdecydował o utrzymaniu wyroków pierwszej instancji.
Nauczycielce nakazano zapłatę 4 tys. złotych na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym i Pomocy Postpenitencjarnej, a jej postępowanie karne warunkowo umorzono na dwa lata.
Z kolei lekarz został skazany na pół roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata oraz 10 tys. złotych grzywny.
- Moja osobista opinia na temat tego, dlaczego doszło do takiej sytuacji, jest taka, że lekarz nadmiernie wierzył we własne możliwości, własną wiedzę, własne umiejętności. Czasami nazywa się to syndromem Boga. Po prostu zabrakło pokory, zabrakło słuchania mamy, która wie i wyczuwa, jeśli chodzi o stan zdrowia swojego dziecka, zwykle najwięcej. I zabrakło jeszcze jednego: lekarz nie przyjął scenariusza najbardziej niebezpiecznego dla dziecka i nie postąpił ostrożnie, tylko zaryzykował diagnozę, która w efekcie niosła największe niebezpieczeństwo dla dziecka - powiedziała przed kamerą "Uwagi!" TVN adw. Jolanta Budzowska, reprezentująca rodzinę Reków.
Oboje oskarżeni mają ponadto zapłacić nawiązkę na rzecz pokrzywdzonego: lekarz 25 tys. złotych, nauczycielka 5 tys. złotych.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl