Dostała uwagę, bo piła wodę. Dyskusja w sieci trwa
Uwaga, jaką dostała jedna z uczennic, wywołała ostrą dyskusję w internecie. Jej treść brzmiała: "Córka pije na lekcji". Reacja nauczyciela oburzyła wielu rodziców. Ich zdaniem polska szkoła wymaga zmian. Mają dosyć zakazów, które obowiązują ich dzieci.
1. Problemy polskich szkół
Zwolennicy reformy twierdzą, że obecnie polska szkoła wciąż tkwi w XX wieku. Jest za mało nowoczesna i skupia się na uczeniu niepotrzebnych rzeczy. Uczniowie mają za mało zajęć praktycznych. Nie potrafią pracować w grupie. Nie ćwiczą kreatywnego myślenia. Mówi się o tym, że mają za mało swobody, bo w szkolnych murach panują wyłącznie zakazy.
Niedawno w mediach społecznościowych znów rozpoczęła się dyskusja na temat metod stosowanych przez wielu nauczycieli. Wszystko za sprawą postu, który pojawił się na oficjalnym profilu Fundacji Edukacji Demokratycznej "Dmuchawiec". Opisano tam przypadek 10-letniej uczennicy jednej z państwowych szkół, która otrzymała uwagę z powodu wypicia wody.
2. Dyskusja w sieci – czy uwaga była uzasadniona?
Jak tłumaczą administratorzy, dziewczynka wzięła łyk wody z butelki, którą trzymała pod ławką. Do zdarzenia miało miejsce w klasie, ale jeszcze przed rozpoczęciem zajęć. Warto też dodać, że mama dziewczynki rozmawiała o tym z nauczycielem. Uważa, że zachowanie córki nie było złamaniem regulaminu.
Pod postem rozwinęła się dyskusja na temat tej sytuacji, a także innych zakazów, które obowiązują w szkołach państwowych.
- Siku za pozwoleniem. Mówienie za pozwoleniem. Picie i jedzenie zakazane. Swobodny ruch zakazany. Kontrola ludzi, kontrola myślenia. Szkoła to taka fajna agencja reklamowa, która uczy nas od małego, że reguł się przestrzega, bo tak i że to się nazywa potem "życie w społeczeństwie". A później zdziwienie, że nie ma społeczeństwa obywatelskiego... Ciekawe dlaczego - napisała internautka ucząca swoje dzieci w systemie edukacji domowej.
Na forum pojawili się także przedstawiciele "drugiej strony" – nauczyciele.
- U mnie na lekcjach mogą pić (uczę klasy czwarte w szkole podstawowej), a jak przychodzą po w-fie, to przedłużamy przerwę o 5 minut i jedzą. Uważam, że muszą mieć podstawowe potrzeby zaspokojone.
- Jestem nauczycielką od 16 lat. Pracuję z młodzieżą. Zawsze na początku ustalamy zasady, co jest okej, a co nie. Nie widzę problemu w tym, że ktoś się napije podczas lekcji. Ale młodzież jak to młodzież, czasem nagina zasady i robi się ciekawie, jak ktoś wyciągnie paczkę ciastek, weźmie jedno i zaraz całą reszta traci zainteresowanie lekcją i słychać: "ej daj jedno" i 10 minut stracone na ciastka. Albo butelkę napoju, który krąży po całej klasie. Gdzieś trzeba znaleźć złoty środek, być człowiekiem i zawsze można się dogadać. Zawsze. Pod warunkiem, że się chce. To moje zdanie i moje podejście. Każdy z nas musi sobie sam wypracować szacunek u innych. I wyznaczyć granice.
Inni internauci zaś podnosili problem złych nawyków żywieniowych polskich dzieci.
- Dokładnie tak. Picie wody (śmiem stwierdzić kultura picia wody) jest bardzo ważna, kiedy w dzisiejszych czasach dużo dzieci zmaga się z otyłością czy innymi chorobami.
- Spragnione dziecko raczej nie będzie skoncentrowane na treściach przekazywanych przez nauczyciela, a będzie myślało o tym, że chce mu się pić. Więc chyba lepiej, żeby się napiło (czynność zajmuje pewnie kilka sekund), niż 45 minut lekcji myślało tylko o zaspokojeniu pragnienia.
- Gdyby niektórzy nauczyciele zdawali sobie sprawę że 80 proc. mózgu stanowi woda, to pewnie każdy wręcz zachęcałby dzieci do picia wody. Niestety, w Polsce dzieci są odwodnione. Maja później problemy z koncentracją, myśleniem i pamięcią. Niestety coraz częściej piją tylko soki, napoje gazowane albo napoje energetyczne. Przypominanie dzieciom na lekcjach o piciu wody byłoby najlepszą inwestycją w sprawne działanie ich mózgu, ale też w ich zdrowie.
A co wy o tym sądzicie? Czy uwaga nauczyciela była uzasadniona? Czekamy na wasze komentarze.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl