Czterolatek błąkał się po ulicy. Nauczyciele nie zorientowali się, że wyszedł z zajęć
Mama trójki dzieci, 28-letnia Katrina była w domu, kiedy odebrała telefon od dyrektora przedszkola. Była przerażona, kiedy dowiedziała się, co się działo z jej synkiem podczas zajęć. Alfie postanowił pójść do domu. Niestety nikt się nie zorientował.
1. Czterolatek bez opieki
Czterolatek błąkał się w deszczu po ulicy, półtora kilometra od przedszkola. Chłopiec miał na sobie tylko strój na zajęcia wychowania fizycznego. Na szczęście zapłakanego malucha znalazł przypadkowy przechodzień, który natychmiast wezwał policję.
Alfie nie był w stanie powiedzieć, do jakiej placówki uczęszcza. Jednak po czasie funkcjonariuszom udało się ustalić, że wyszedł z przedszkola św. Ryszarda. Nauczyciele nie wiedzieli, że chłopiec zaginął na ponad godzinę.
"Jestem przerażona tym, co mogło się stać z moim synkiem, ale tak się cieszę, że ktoś go znalazł. To przerażające. Założyłam, że jest bezpieczny, kiedy zostawiłam go w przedszkolu, a tak naprawdę, naraziłam go na niebezpieczeństwo" – mówi Katrina.
2. Nauczyciele się nie zorientowali
Mark Ridlinton, dyrektor placówki przyznał, że ta sytuacja nie powinna mieć miejsca. Dodał, że jest mu niezmiernie przykro, że dziecko zaginęło podczas zajęć i na szczególne podziękowania zasługuje policja West Mercia.
"Odbyliśmy spotkanie z rodzicami, aby omówić incydent, a obecnie dokonujemy przeglądu naszych procedur i szczegółowo badamy okoliczności zdarzenia – powiedział dyrektor. - Zwiększyliśmy bezpieczeństwo na bramie frontowego placu zabaw. Chcielibyśmy przeprosić rodziców i dziecko za ten niedopuszczalny incydent i zapewnić wszystkich rodziców, że traktujemy nasze obowiązki niezwykle poważnie. Bezpieczeństwo uczniów jest naszym priorytetem" - podsumował.
Jak się okazało, chłopiec przyznał się mamie, że wyszedł, bo nie lubi nauczyciela od WF-u i chciał już wracać do domu. Katrina rozważa teraz przeniesienie syna do innej placówki.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl