Trwa ładowanie...

Codziennie odbiera porody. Ciężarne nie wiedzą, jaką tragedię przeżyła

Avatar placeholder
Katarzyna Łukijaniuk 15.12.2023 13:06
Położna po latach zaszła w ciążę. W 21 tygodniu doszło do tragedii
Położna po latach zaszła w ciążę. W 21 tygodniu doszło do tragedii (Instagram)

Choć codziennie obserwuje cud narodzin, sama doświadczyła problemów z płodnością. Sophie Martin jest położną i kocha swoją pracę, ale przez wiele lat nie mogła zajść w ciążę, nawet przy pomocy in-vitro. 34-latka opowiada swoją historię o bólu i cierpieniu związanym z niemożnością posiadania potomstwa.

spis treści

1. "Czy masz dzieci?"

"Zobaczysz, jak będziesz miała dzieci" – nierzadko mówią osoby posiadające potomstwo do bezdzietnych znajomych. Sophie Martin prześladowało inne pytanie. "Czy masz dzieci?" - pytały ciężarne i świeżo upieczone mamy, którymi opiekowała się w szpitalu.

To pytanie, choć z pozoru zwyczajne, było dla położej bardzo bolesne. Przez wiele lat z mężem starali się o dziecko, ale nieskutecznie. Gdy w końcu udało się jej zajść w ciążę bliźniaczą metodą in-vitro, poroniła w 21 tygodniu. Pierwsze miesiące po stracie były dla niej najgorsze. Wreszcie na pytanie, czy posiada dzieci zaczęła odpowiadać: "Tak, dwoje". Następnie szybko zmieniała temat.

Zobacz film: "Idealna różnica wieku między partnerami"

Sophie i James są małżeństwem od 2016 roku. Gdy kobieta wychodziła za mąż miała 26 lat. Starania o dziecko rozpoczęli od razu po ślubie. Niestety mimo upływu czasu kobieta nie zachodziła w upragnioną ciążę. W końcu udała się do lekarza, by sprawdzić, czy wszystko w porządku. Dziesiątki badań dały odpowiedź – Sophie miała niską rezerwę jajnikową, co znacznie utrudniało szanse na naturalne zapłodnienie. Doradzono jej skorzystanie z procedury in-vitro.

2. Utrata ciąży bliźniaczej

Małżeństwo nie chciało czekać zbyt długo, dlatego podjęło leczenie prywatne. Cel został osiągnięty i Sophie zaszła w ciążę bliźniaczą! Niestety ich radość nie trwała długo. W 21 tygodniu kobieta zaczęła krwawić.

- Zaniepokojona krwawieniem poprosiłam Jamesa, aby zabrał mnie do szpitala. Zatrzymano mnie na noc na obserwacji. Następnego dnia odeszły mi wody i zaczęłam rodzić. Moje wykształcenie medyczne nie pozostawiało mi wątpliwości, że oznacza to, że moje ukochane dzieci umrą – wspomina w rozmowe z dailymail.co.uk.

Bliźniaki miały już wybrane imiona: Cecil i Wilfred. Dzieci żyły zaledwie 1,5 godziny. - Czułam wściekłość, moje ciało znów mnie zawiodło. Niepłodność sprawia, że ciągle myślisz o sobie okropnie – opowiada Sophie.

Tymczasem w swojej pracy codziennie widziała szczęśliwe świeżo upieczone mamy. To bolało. - Obserwowanie matek za matkami tulących swoje noworodki pokazywało wszystko, czego nie mogłam mieć. Codziennie godzinami opowiadałam innym kobietom, jakie są niesamowite i przypominałam im o wszystkich cudownych rzeczach, do jakich zdolne jest ich ciało. Tymczasem czułam się zdesperowana, rozczarowana i zła, że moje ciało najwyraźniej nie miało w sobie żadnej z tych mocy – mówi położna.

3. Małżeństwo nie poddawało się

Sophie zdecydowała się na założenie szwu okrężnego na szyjkę macicy, by zapobiec kolejnemu przedwczesnemu porodowi. Jednak i tym razem skończyło się poronieniem.

Rodzice Sophie nie mogli patrzeć na cierpienie córki i postanowili sprawić parze niezwykły prezent na święta Bożego Narodzenia – zapłacili za kolejną procedurę in-vitro. Tym razem wszystko szczęśliwie się zakończyło i kobieta urodziła zdrowe dziecko. Syn Percy stał się oczkiem w głowie całej rodziny.

Dziś Percy ma dwa lata i jest kopią mamy. Para jeszcze cztery razy poddawała się procedurze in-vitro, ale niestety kobiecie nie udało się zajść w kolejną ciążę. - Mamy jeszcze tylko jeden zarodek i pomimo wielu przeciwności losu, nie przestajemy mieć nadziei – informuje kobieta, która w międzyczasie napisała książkę opisującą ich zmagania.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze