Dziewczynki straciły ojca. Teraz śmiertelna choroba odbierze im mamę
Utrata rodzica jest bardzo ciężkim przeżyciem, szczególnie dla małego dziecka. Niestety dla dwóch dziewczynek odejście taty nie jest jedynym ciosem, jakiego doświadczą. Mama musi je teraz przygotować na swoją śmierć, która może nastąpić w każdej chwili. Zdiagnozowany rzadki nowotwór nie daje jej żadnych szans na przeżycie.
1. Mylna diagnoza
Gdy Helen Davy, wdowa opiekująca się dwiema córeczkami w wieku pięciu i ośmiu lat, zgłosiła się do szpitala z bólem brzucha i utykaniem, lekarze myśleli, że ma po prostu zapalenie wyrostka. Niestety z czasem dolegliwości stały się nie do zniesienia i po wykonaniu prześwietleń okazało się, że 44-latka cierpi na pseudomyxoma peritonei, czyli śluzaka rzekomego otrzewnej. Jest to rzadko występujący, nietypowy nowotwór jamy otrzewnej i w tym przypadku to stan nieuleczalny. Choroba zajęła już wyrostek, jelito, żołądek, miednicę i okrężnicę.
Po diagnozie Helen wiedziała, że najważniejsze jest przygotowanie na to, co ma nadejść, jej dwóch córeczek, które straciły już cztery lata temu tatę z powodu zatoru krwi w okolicach serca.
"Moja pierwsza myśl nie dotyczyła mnie, tylko tego, co się stanie z moimi dziećmi" – wyznaje śmiertelnie chora mama.
2. Najważniejsze są wspomnienia
Mama Annalise i Kairen postanowiła, że po jej śmierci dziewczynki zamieszkają z siostrą bliźniaczką kobiety i ma nadzieję, że takie rozwiązanie pozwoli im na pozostanie w tej samej szkole. Jednocześnie kobieta stara się, by dzieci miały jak najwięcej wspaniałych wspomnień z mamą.
"Nie chcę zabierać ich na drogie wakacje za granicę, dla mnie liczy się zabawa, która nie będzie kosztowała fortuny, dopóki możemy sobie na to pozwolić. Co sobotę mamy dyskotekę w kuchni i na razie tylko planujemy wybrać się do parku rozrywki ze względu na moje bóle, które nie pozwalają mi wykonywać niektórych czynności. Przygotowuję też dla dziewczynek pudełka wspomnień" – opowiada Helen.
Kobieta przyznaje, że na początku odczuwała złość z powodu śmiertelnej choroby i zastanawiała się, czy efekt byłyby inny, gdyby nowotwór został wykryty wcześniej. Teraz przyjmuje chemioterapię i stara się pozostawać w dobrym nastroju. Przyznaje, że mimo drobnej postury uważa się za silną osobę i jest zdeterminowana, by dotrwać do świąt Bożego Narodzenia i walczyć jak najdłużej.
Znajomy Helen postanowił otworzyć zbiórkę pieniędzy dla dziewczynek, by mogły jak najlepiej spędzić ten ostatni czas z mamą.
"Nie byłem pewien, jak inaczej moglibyśmy im pomóc. Wiemy, że pieniądze nie zmienią świata, ale mogą pomóc dziewczynkom w tworzeniu wspomnień" – komentuje organizator akcji.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl