Chloe Wiegand nie żyje. Dziadkowi, Salvatorowi Anello, postawiono zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci
W lipcu 2019 r. doszło do tragedii na wycieczkowcu "Freedom of the Seas". Póltoraroczna dziewczyka wypadła z jedenastego piętra statku. Chloe Wiegand zginęła. Teraz postawiono zarzuty jej dziadkowi, pod opieką którego była w chwili zdarzenia. Rodzina jest zrozpaczona.
1. Dziewczynka wypadła z 11 pietra wycieczkowca
O tragedii, do jakiej doszło na wycieczkowcu, pisaliśmy w lipcu. Chloe Wiegand była na wycieczce z bratem, rodzicami i dziadkiem. Horror rozegrał się w niedzielę, 7 lipca. W chwili tragedii rodzina znajdowała się na jedenastym piętrze wycieczkowca zacumowanego u wybrzeża Portoryko.
Dziadek, Salvatore Anello, trzymał wnuczkę na rękach, stojąc przy otwartym oknie. Był przekonany, że za otwartą szybą jest osłona. Niestety, niczego tam nie było. Dziewczynka spadła na beton, nie udało się jej uratować.
Dopiero teraz, po 4 miesiącach, Departament Sprawiedliwości w Portoryko wydał nakaz aresztowania dziadka dziewczynki, Salvatora Anello, pod zarzutem nieumyślnego spowodowania śmierci wnuczki.
Prawnik rodziny nie zgadza się z decyzją władz i mówi o nieszczęśliwym wypadku, w którym zawiniła jedynie załoga statku, zostawiając otwarte okno.
Matka Chloe, Kimberly Wiegand, broni w mediach dobrego imienia Salvatora: "To jest pomyłka, on jest załamany, ciągle płacze. Byli z Chloe najlepszymi przyjaciółmi" – powiedziała.
Rodzina nie może pogodzić się ze śmiercią małej Chloe, do tego postawienie dziacka dziecka w stan oskarżenia jest jak "sól wysypana na rany".
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl