Adaś błaga o pomoc. Ma tylko jedno marzenie - chce chodzić
Jego historia mogłaby posłużyć za scenariusz do filmu. Lekarze od początku nie dawali mu szans na przeżycie, wróżyli, że umrze od razu po porodzie. Ale wbrew najgorszym scenariuszom Adaś żyje i ma się dobrze. Jedyne, czego mu brakuje, to pieniądze potrzebne na operację, ale rodzice chłopca wierzą, że znajdą się dobrzy ludzie, którzy im pomogą.
1. Chłopiec, którego miało nie być...
Walka Adasia i jego rodziców trwa od 5 lat. Już podczas badań prenatalnych lekarze uznali, że chłopiec cierpi na poważną wadę genetyczną.
- Mówili, że nie przeżyje nawet porodu, ale nie chcieliśmy przyjąć tego do wiadomości. Wierzyliśmy w naszego synka, a prawdziwa wiara może zdziałać cuda. Adaś jest tego żywym dowodem – opowiada dziś jego tata - Piotr Czopik.
Kolejne diagnozy nie przynosiły nic dobrego. Początkowo podejrzewano, że cierpi na wrodzoną łamliwość kości. Kiedy rodzice pytali, czy będzie chodzić, lekarze mówi: "on nie będzie żyć".
- Wrodzona łamliwość kości typu trzeciego, a więc choroba śmiertelna - taka była diagnoza. Jak się urodził, kazali go nie przytulać, nosić na drewnianej deseczce – wspomina Piotr Czopik.
Rodzice jednak nie poddali się i szukali pomocy dalej. Okazało się, że lekarze jednak się mylili. Badania genetyczne wykluczyły wcześniejszą diagnozę. Okazało się, że Adaś cierpi na wyjątkowo rzadką wadę genetyczną, tzw. dysplazję kampomeliczną. Większość chorych, u których zdiagnozowano tę chorobę, umiera z powodu niewydolności oddechowej. Statystyki mówią, że przeżywa zaledwie 7 proc., i Adaś jest w grupie tych szczęśliwców. Co więcej - w jego przypadku nie pojawiły się do tej pory problemy oddechowe, a choroba spowodowało tylko zaburzenia ortopedyczne.
- Ta wada powoduje, że kości w jego kończynach dolnych są powykrzywiane, ma też problemy ze stawami i biodrami - mówi tata Adasia.
2. Chłopiec dzielnie znosi wszystkie zabiegi i marzy, by biegać jak rówieśnicy
Adaś przeszedł już skomplikowaną operację kręgosłupa. Nadal ma jednak problem z samodzielnym poruszaniem. Polscy lekarze sugerowali, że dziecko musi przejść kilkanaście operacji nóżek, żeby móc normalnie funkcjonować. To niewyobrażalny ból dla takiego dziecka.
- Każda z tych operacji wiąże się z narkozą, z założeniem gipsu na kilka tygodni, oznacza to ciągłą rekonwalescencję, po której następuje kolejna operacja – tłumaczy Piotr Czopik.
Pomoc chłopcu zapewnił dr Dror Paley, który ma swoją klinikę na Florydzie i podjął się leczenia chłopca w Polsce. Dzięki temu liczbę operacji udało się zmniejszyć do zaledwie dwóch.
We wrześniu została przeprowadzona pierwsza operacja. Przez sześć tygodni chłopiec był w gipsie.
- Ortopedzi z Warszawy twierdzą, że to, co zrobił dr Paley, to mistrzostwo świata. Adaś znosi to wszystko bardzo dzielnie – podkreśla tata.
3. Adaś czeka na operację drugiej nogi
Teraz konieczna jest operacja drugiej nogi, ale na to potrzeba ogromnych środków. Trwa zbiórka na leczenie chłopca, środki na operację można wpłacać tutaj. Brakuje jeszcze ok. 100 tysięcy złotych.
Wrogiem jest czas, bo żeby Adaś chodził prawidłowo, operacja drugiej nogi musi odbyć się jak najszybciej. Rodzice nie tracą nadziei, wierzą, że Adaś urodził się pod szczęśliwą gwiazdą i znajdą się życzliwi ludzie, którzy im pomogą.
- Mimo tych wszystkich przeciwności - Adaś wciąż jest z nami - mówi tata chłopca.
7 października Adaś skończył 5 lat. Jest mądrym i radosnym chłopcem, uwielbia się bawić klockami lego. Ma tylko jedno marzenie - chce chodzić.
- On jest świadomy tego, że jego jedna noga jest już sprawna i bardzo się z tego cieszy. Jak widzi pociąg, to mówi, że musimy jechać i zrobić drugiej nodze "ciach, ciach", żeby ją też naprawić - opowiada wzruszony tata.
Jego tata biega w półmaratonach, na razie Adaś dzielnie mu kibicuje. Obaj wierzą, że za parę lat pobiegną całą rodziną.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl