Trwa ładowanie...

Ada jest macochą. "Usłyszałam, że mam sobie zrobić swoje dziecko"

 Marta Słupska
26.05.2024 12:15
Chłopiec uwikłany w czworokąt. "Usłyszałam, że mam sobie zrobić swoje dziecko"
Chłopiec uwikłany w czworokąt. "Usłyszałam, że mam sobie zrobić swoje dziecko" (East News, archiwum prywatne)

Ada od trzech lat jest macochą Olka. Mimo wzajemnej sympatii nie mogą się widywać. Kontaktów chłopca z ojcem i jego nową partnerką zabrania biologiczna matka. - Usłyszałam, że mam sobie zrobić dziecko i dać jej spokój, że ona jest matką, nosiła Olka pod sercem i ma prawo zrobić wszystko, a ja jestem bezpłodna i chcę zabrać jej syna - opowiada Ada w rozmowie z WP Parenting.

spis treści

1. "Odgrywała się za nasz związek"

Trzy lata temu 40-letnia dziś Ada zaczęła spotykać się z Adamem. Mężczyzna miał ośmioletniego syna z poprzedniego związku. Nigdy nie przepadała za dziećmi. Przed pierwszym spotkaniem z Olkiem miała obawy, czy będzie umiała z nim rozmawiać.

Mimo początkowej nieufności chłopca, który nieśmiało chował się za nogami taty, szybko złapali świetny kontakt, a Olek sam zaczął się upominać, kiedy będzie mógł zobaczyć się z Adą. Szczególnie uwielbiał grać z nią w piłkę i czytać komiksy. Mieli swoje własne powiedzonka i żarty.

Więź pomiędzy macochą a dzieckiem stawała się coraz silniejsza. Widywali się regularnie, bo chłopiec na stałe mieszkający z matką, spotykał się z tatą nawet kilka razy w tygodniu. Ku radości Olka Ada często im towarzyszyła.

Zobacz film: "Rozrysuj mi to: Rowerowa zmiana ze Škodą i Wrocławską Inicjatywą Rowerową"

Wszystko zmieniło się w dniu, gdy sama poznała biologiczną matkę chłopca.

- Zaprosił mnie na dziewiąte urodziny. Tam po raz pierwszy spotkałam Marię. Na początku wszystko wydawało się być w porządku, podała mi rękę. Dałam Olkowi komiks. Pamiętam, że celowo chciała na nim usiąść… i traf chciał, że wtedy niefortunnie spadła z krzesła. Po wszystkim pożegnała się i się zaczęło. Od tej pory opowiadała wszystkim, że Olek mnie nie lubi, że nie chce u nas przebywać. Zaczęła utrudniać mu kontakty z tatą - opowiada Ada w rozmowie z WP Parenting.

Według słów Ady Maria zaczęła prowadzić wojnę podjazdową: początkowo nie mówiła nic wprost.

- Notorycznie wymyślała Olkowi różne zajęcia w dni, gdy miał się spotkać z nami, np. mieliśmy iść do muzeum, a ona proponowała, że może zamiast tego pójdzie do kolegi pograć na play station. Raz byliśmy umówieni, że Olek spotka swoich przyszywanych dziadków, czyli moich rodziców. I my, i moi rodzice wzięliśmy tego dnia wolne w pracy. Do spotkania nie doszło. Od matki Olka dowiedzieliśmy się, że "zupełnie przypadkiem" syn jest tego dnia umówiony na nocowanie u kolegi - mówi.

- W końcu uznała, że jak tata chce zabierać syna do siebie na weekend, to ma mu wszystko kupić od zera, bo ona nie da mu ubrań ani żadnych rzeczy. Zaczęła przepytywać też Olka, jak często jestem przy ich spotkaniach z tatą. Za każdym razem, jak odbierał synka, robiła mu awantury. Odgrywała się tak za nasz związek - dodaje.

Jak mówił tata Olka, działania Marii nie były niczym nowym: tak samo miała zachowywać się wobec poprzedniego związku Adama, który trwał cztery lata. Lepiej było tylko w momencie, gdy ona sama była z kimś związana lub Adam był singlem.

Zdaniem psycholożki i psychoterapeutki Agaty Woyciechowskiej, której opowiedzieliśmy tę historię, kobiety i mężczyźni, którzy utrudniają kontakty dziecka z nowym partnerem drugiego rodzica, działają zwykle pod wpływem silnych emocji: złości, zazdrości i lęku.

- Pojawia się obwinianie, stawianie w pozycji wroga, złość na to, że partner układa sobie życie na nowo. Jest też dużo obaw, że trzeba oddać kontrolę dziecku i osobom wokół niego - w przypadku rozstania np. byłemu mężowi i jego nowej partnerce. To jest sytuacja: "dziecko buduje nowe relacje, o których ja nic nie wiem", a to tworzy obawę: "czy go nie stracę, czy ten ktoś mi go nie zabierze?" - mówi w rozmowie z WP Parenting.

Agata Woyciechowska
Agata Woyciechowska (archiwum prywatne)

2. Sprawa trafiła do sądu

Konflikt narastał. Zaognił się, gdy Adam zamieszkał z Adą. Wtedy Olek, dotąd bardzo zadowolony ze spotkań z tatą i jego partnerką, zaczął zachowywać się inaczej. Z błachego powodu potrafił wykrzyczeć Adzie, że nie jest jego mamą i nie musi jej słuchać. Maria wyraźnie próbowała nastawić go przeciwko nowej rodzinie ojca.

- Raz zrobiła mi wielką awanturę, bo zasugerowałam, że powinien wytrzeć nos. Napisał sms-a do mamy. Przyjechała. Waliła pięściami w szybę naszego mieszkania. Od tego momentu się procesujemy - opowiada Ada.

Adam, mimo że jest ojcem, o ważnych wydarzeniach z życia Olka zaczął się dowiadywać przypadkiem. - Gdy Olek miał prawie 11 lat, ochrzciła go w sekrecie przed ojcem, mimo że chłopiec otwarcie mówi, że nie wierzy w Boga. Przestrzegała, że ma nic nie mówić tacie, bo stanie się coś strasznego. Gdy przypadkiem wszystko się wydało, przyznała się dopiero dzień wcześniej wieczorem. Byliśmy wtedy daleko od domu i wiedziała, że nie zdążymy przyjechać - mówi Ada.

Niedawno para dowiedziała się od księdza, że za tydzień ma się odbyć pierwsza komunia Olka. Matka ich o niej nie poinformowała.

Ostatni raz Ada z Marią rozmawiały przez telefon. Połączenie trwało 45 minut.

- Cały czas na mnie wrzeszczała. Usłyszałam, że mam sobie zrobić swoje dziecko i dać jej spokój, że ona jest matką, nosiła Olka pod sercem i ma prawo zrobić wszystko, a ja jestem bezpłodna i chcę zabrać jej dziecko. Rozkazała mi zostawić Olka w spokoju. Stojąc pod jego pokojem krzyczała, że chcę zamknąć go w domu dziecka, mimo że psycholog kategorycznie zabronił jakichkolwiek animozji między rodzicami w obecności dziecka - wspomina Ada.

Para czeka obecnie na kolejną rozprawę. Maria tak skutecznie utrudnia kontakty Adama z Olkiem, że większość spotkań zasądzonych przez sąd się nie odbyło. Ada mówi o bezkarności.

- Nie dostała za to żadnej kary. Sądy są opieszałe. Czeka się, aż pogłębi się jeszcze bardziej przepaść między ojcem a synem - ubolewa.

- Mój partner bardzo to przeżywa. Dziś stracił przytomność za kierownicą i miał wypadek. Wszystko przez stres. Boli go np. to, że biegła nie dopatrzyła się w zachowaniu matki alienacji rodzicielskiej - dodaje.

3. "Dziecko jest w czworokącie"

Przez wojnę rodziców najbardziej cierpi Olek. Konflikt lojalnościowy, w którym się znalazł, sprawił, że popadł w depresję. Na terapię został skierowany sądownie, bo matka nie wyrażała zgody.

- Myślę, że jej zachowanie wynika z zazdrości o syna. Podejrzewam, że może mieć też jakąś formę zespołu Münchhausena, bo ciągle diagnozuje Olka na nieistniejące choroby. On prawie nie chodzi do szkoły, ledwo czyta, ma problemy z agresją. Matka źle go żywi. Jest otyły - wylicza Ada.

Niestety, dzieci uwikłanych w konflikty rodzicielskie, jak mówi Woyciechowska, jest w Polsce mnóstwo.

- Dziecko jest w czworokącie z matką, ojcem i macochą. To dla niego trudna sytuacja, bo pragnie mieć oboje rodziców. Jeśli jeden rodzic mówi przy nim na drugiego źle, to stawia je w konflikcie lojalnościowym. Dziecko buduje swoją narrację i może raz stawać po stronie jednego rodzica, a raz drugiego. Może też działać na dwa fronty, nie chcąc się opowiadać po żadnej ze stron, albo grać na siebie, co może prowadzić do manipulacji dla uzyskania profitów. Być może dopiero, gdy dorośnie, spojrzy na tę sytuację ze swojej perspektywy - wyjaśnia ekspertka.

Długotrwałe przebywanie dziecka pomiędzy dwojgiem zwaśnionych rodziców nie pozostaje bez wpływu na jego psychikę.

- Może skutkować problemami psychicznymi: stanami depresyjnymi, trudnościami w przyszłych relacjach i związkach, problemami poznawczymi, zaburzeniami zachowania itp. - wylicza psycholożka i dodaje, że rodzice w konflikcie często nie umieją dostrzec potrzeb dziecka i oddzielić ich od własnych dążeń.

- Dlatego dzieci są często manipulowane. Dorosłym trudno w afekcie spojrzeć na sytuację trzeźwym okiem i ocenić: "ok, to jest sprawa między nami, nie wciągajmy w to dziecka" - wyjaśnia.

4. "Nie poddam się"

Sprawa sądowa związana z konfliktem pomiędzy Adamem a Marią ciągnie się już drugi rok. Ada z żalem przyznaje, że nie ma obecnie kontaktu z Olkiem.

- Matka zabrania mu przychodzenia do nas. Dom mój i partnera nazywa "domem u Ady", żeby podkreślić, że partner mieszka u mnie, by umniejszyć jego męskość - mówi.

- Ostatnio wpadłam na Marię na ulicy. Szła z Olkiem. Gdy mnie zobaczył, chciał się przytulić, bo tak się zawsze witaliśmy. Zagrodziła mu drogę, by nie mógł podejść. Przestraszony Olek się wycofał - wspomina.

Otwarcie mówi, że tęskni za chłopcem, a obserwowanie, jak się rozwija i uczy, było dla niej źródłem ogromnej radości.

- Sytuacja się poprawi, jeśli sąd zdecyduje, by Olek mieszkał przy ojcu. Jeśli się tak nie stanie, uważam, że dziecko będzie spisane na straty - mówi Ada i dodaje: - Nie poddam się, bo to mały człowiek, któremu należy się posiadanie obojga rodziców. I macochy, która bardzo o niego dba, też.

Imiona bohaterów zostały zmienione.

Marta Słupska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze