Zbiórka na Mietka Kondraciuka. Gdy się urodził, jego serce nie biło. Teraz walczy o lepsze życie
To miał być zwykły poród. Naszykowane było wszystko — pierwsze ubranko, smoczki, pieluszki, kocyki. Niespodziewanie poród zaczął się w domu, chłopca na świat przyjął jego tata. Niestety rodzice nie usłyszeli płaczu, ich synek nie oddychał, jego serce nie biło. Dzięki szybkiej reakcji pogotowia ratunkowego dziecko udało się uratować. Teraz rodzice zbierają pieniądze na jego rehabilitację.
1. Miecio wymaga stałej opieki
Mietek Kondraciuk urodził się 15 lipca br. Chłopiec obecnie czuje się dobrze, choć rodzice zauważają pewne nieprawidłowości w jego zachowaniu, np.: drżenia mięśni, chwilami ciężki oddech, łatwe sinienie skóry, "zawieszanie się". Wszystkie te objawy będą konsultowane w najbliższych dniach.
- Tulimy, nosimy, kołyszemy, dotykamy, ile tylko się da, bo moim zdaniem ma to zbawienny wpływ na dziecko po takich ciężkich przejściach. To takie podstawowe rzeczy, ale wiem, że jako mama i osoba niewykwalifikowana w sprawach medycznych właśnie tyle mogę zrobić dla syna: być przy nim cały czas, na każde zawołanie. Resztę powierzam w ręce specjalistów, którzy strzegą życia Mietka od momentu przyjścia na świat – mówi mama Miecia, Ola Korycka.
Ze względu na stan zdrowia, chłopiec wymaga stałej kontroli. Przy wypisie ze szpitala otrzymał skierowania do wielu poradni specjalistycznych m.in. okulistycznej, chirurgicznej, neurologicznej oraz kardiologicznej. Mietek jest również pod stałą opieką neonatologa-pediatry, który kontroluje jego rozwój i odpowiednio szybko zareaguje na ewentualne nieprawidłowości.
- Nasze wizyty zaczynamy już od jutra, od jednej z najważniejszych, u fizjoterapeutów, którzy pomogą synkowi w dalszym rozwoju. Czekam także na wyniki badania w kierunku cytomegalii wrodzonej u syna – mówi pani Ola.
2. Pierwsze chwile po porodzie
Pierwsze 48 godzin po porodzie pani Ola wspomina jako ciężki czas dla całej rodziny. Mietek miał urodzić się zdrowy, zaplanowany był piękny, rodzinny poród w szpitalu, ze szczęśliwym zakończeniem, przy muzyce, którą wybrała przyszła mama.
- Naszykowane było wszystko: pierwsze ubranko, smoczki, pieluszki, kocyki. Zamiast tego spotkaliśmy się z tragedią. Nie było pierwszego krzyku i różowego bobaska, był za to ekspresowy poród w domu, którego nie spodziewaliśmy się w ogóle, potem przejmująca cisza, sine ciałko syna i od razu próba ratowania go - mówi mama Miecia.
Pani Ola podkreśla, że tylko dzięki ogromnemu zaangażowaniu lekarzy i ratowników Pogotowia Ratunkowego, Mietek jest dziś wśród nas. To oni przywrócili akcję serca. Potem bardzo szybko przekazali go pod opiekę Oddziału Intensywnej Terapii Noworodka w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym w Białymstoku, gdzie Mietek został poddany leczniczej hipotermii.
Mama chłopca w tym czasie została przewieziona najpierw na blok porodowy, następnie na położnictwo. Jak sama mówi, miała wspaniałą, empatyczną opiekę po porodzie.
Pierwsze dni po porodzie były bardzo trudne. Matka chłopca mogła odwiedzać go dwa razy dziennie na godzinę. Przyznaje, że te momenty przynosiły skrajne emocje, z jednej strony radość, że jej dziecko żyje, z drugiej strony strach, czy jego stan się poprawi i jak jego życie będzie wyglądało za kilka miesięcy czy lat.
3. Zbiórka na leczenie Miecia
Na stronie Pomagam.pl ruszyła zbiórka na leczenie Mietka. Aktualnie jest już ponad połowa ustalonego celu. Pomóc można TUTAJ. W najbliższym czasie ruszy na Facebooku bazarek, na którym będzie można kupić przeróżne rzeczy i jednocześnie wesprzeć zbiórkę.
- Zbiórka przechodzi nasze najśmielsze oczekiwania, co niezmiernie nas cieszy i jesteśmy pełni wdzięczności dla wszystkich darczyńców, którzy w ogromnej części nie znają nas, a łączą się z nami i pomagają Mieciowi- mówi pani Ola.
Mama Miecia zaznacza również, że chce, by finanse były całkowicie przejrzyste:
- Z wydanych środków będę rozliczała się fakturami, co moim zdaniem jest po prostu fair wobec osób, które przekazały pieniądze. Na co dzień staram się też informować naszych obserwujących na Instagramie i Facebooku, jak wyglądają nasze dni, co zakupiliśmy, jakie mamy plany. Wiemy też, że jeśli zostaną nam wolne środki, to podzielimy się nimi z innymi dziećmi, które także potrzebują specjalistycznej pomocy. Dobro i miłość to przecież rzeczy, które dzieląc, mnożymy.
4. Potrzebne wsparcie
Rodzice nadal przeżywają moment porodu i pierwsze dni życia Mietka. Pojawiają się różne niewiadome dotyczące życia chłopca i terapii w trakcie pandemii. Nie wiadomo przecież, czy najbliższe miesiące nie przyniosą nawrotu obostrzeń.
- Boimy się, że syn nagle zostanie bez pomocy specjalistów i to w sumie najmocniej nas trapi. Nie wiemy jeszcze, czy Miecio będzie mógł należeć do którejś z fundacji, nie orientowaliśmy się w tej sprawie, ponieważ ostatnie dni to głównie umawianie wizyt lekarskich. Jeśli jednak pojawi się taka możliwość, to będziemy się bardzo cieszyli i przyjmiemy każdą pomoc – mówi mama Mietka.
Marzeniem młodych rodziców jest, by Mietkowi i jego rodzeństwu żyło się jak najlepiej, w dobrych warunkach. Dzięki zbiórce mają możliwość pomóc Mieciowi wyrównać jego szanse.
- Największą radością będzie dla nas widzieć nadal, że tyle dobrych ludzi otacza naszą rodzinę. Więcej oprócz tego i zdrowia naszych dzieci chyba nam nie potrzeba – mówi pani Ola.
Zobacz także: Rodzice Mai Kwiatkowskiej mają mało czasu na uratowanie jej życia. Lek na SMA kosztuje ponad 9 mln złotych
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl