Życie jak film. Wzruszający gest umierającego staruszka
Mimo że ta historia przypomina film, zdarzyła się naprawdę. Po śmierci Kena Watsona, 87-letniego Walijczyka, okazało się, że staruszek przygotował bożonarodzeniowe prezenty dla córki zaprzyjaźnionych z nim sąsiadów. Dziewczynka będzie je otrzymywać do 16. roku życia.
1. Ken Watson
Brytyjska gazeta "Daily Mail" opisała poruszającą historię mieszkańca miejscowości Barry w Walii, Kena Watsona. Mężczyzna od kilku lat był wdowcem. W życiu pałał się różnych zajęć. Podczas służby w RAF był wojskowym kucharzem. Po wojnie pracował w rodzinnej piekarni w Cardiff "The Watson Bakery".
Praca nie była jego jedynym zajęciem. W wolnych chwilach lubił spacerować z wykrywaczem metalu, a także grać na akordeonie i słuchać muzyki klasycznej. Od paru lat był także fanem skoków ze spadochronem. Wspominał, że "gdy skacze, czuje się jak orzeł". Był towarzyską osobą. Uwielbiał przebywać z ludźmi. Pod koniec życia zaprzyjaźnił się z sąsiadami, którzy wprowadzili się do domu tuż obok niego.
2. Ostatnia wola Kena Watsona
Ken często przebywał z sąsiadami – Owenem i Caroline Williams i ich dwuletnią córką Cadi. Mężczyzna lubił obserwować jak dziewczynka dorasta. Sam nigdy nie doczekał się własnych wnuków.
Po śmierci Kena jego dzieci rozpoczęły porządki domu. Znaleźli tam 14 zapakowanych prezentów. Okazało się, że są to upominki przeznaczone dla Cadi. Zgodnie z jego wolą dziewczynka będzie dostawać jeden prezent w każde Boże Narodzenie, aż do ukończenia 16. roku życia.
Pierwszy z nich już rozpakowała – była to książka autorstwa Tomi Ungerera "Przygody rodziny Mellopsów".
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl