Playhouse Disney-Wyprawa na Marsa (recenzja)
Lato z Playhouse na DVD obfituje w niesamowite przygody. Po Super Bohaterach z Tośką na czele i Wielkim Wyścigu Mańka, przyszedł czas na Myszkę Miki i jej klubowych przyjaciół. Tym razem czeka na nich nieziemska zabawa. Dosłownie nieziemska. Miki wyrusza bowiem na podbój kosmosu.
Na Marsie odkryje życie i dziwnie znajomo wyglądających Kosmitów, którym m.in. pomoże odnaleźć bardzo nietypowy skarb. Mysz z Przyjaciółmi będą musieli odnaleźć Profesora, a konkretnie jego teleskop, bez którego nie sposób obejrzeć sunącej po niebie Komety. Donald zagubi się w przestworzach w trakcie poszukiwań skaczącej piłki Pluta. Czy odnajdzie drogę powrotną i wykona zadanie? Wszystko to w trzech, pełnych niesamowitych wrażeń odcinkach.
Jak na bohaterów interaktywnej bajki przystało, nie obejdą się Oni bez pomocy dzieciarni przed telewizorami zebranej. Bez podpowiedzi widza ciężko byłoby im odnaleźć właściwe narzędzie, czy chociażby przywołać Cośka. Maluchy czeka więc spore wyzwanie.
Dzięki wesołym przygodom Myszki Miki i kompanii, dzieci dowiedzą się, np., co to jest konstelacja i czemu Mars nazywany jest czerwoną planetą. Nauczą się określać położenie przedmiotów używając określeń - z przodu, w środku, z tyłu. Przećwiczą liczenie do 15. Przypomną sobie, jak wyglądają poszczególne figury geometryczne. Ponad to, już standardowo czeka na nich rozpoznawanie kolorów.
Te najmłodsze dzieci na pewno będą miały okazję wiele się nauczyć. Dla nich większość pojęć i zabaw może okazać się nowością. Panująca w Klubie wesoła atmosfera stanowi świetną zachętę do poznawania otaczającego świata i nabywania nowych umiejętności.
Dzięki wspólnej przygodzie dzieci bardzo łatwo opanują liczenie, rozpoznawanie barw itp. Konieczność podpowiadania Myszce rozwija u nich umiejętność logicznego myślenia, a co za tym idzie, rozwiązywania problemów.
Dzieci, które mają 6 i więcej lat (a nawet te młodsze) obejrzą wszystkie odcinki z zainteresowaniem, nawet jeżeli "wszystko" już wiedzą. Bo któż nie lubi Kaczora Donalda, Pluta i Myszki Miki?
Nawet w produkcji edukacyjnej zachowują oni swój magnetyzm. Są dowcipni, skorzy do zabawy, chętni do pomocy. Nawet Donald jest sympatyczny pomimo swych przywar. Zachęcajmy więc nasze maluchy do oglądania Klubu Myszki Miki.
Poznają dzięki niemu bohaterów naszego dzieciństwa. Odkryją kolorowy, przyjazny im świat pozbawiony przemocy, głupoty, wulgaryzmów. Przy okazji zdobędą kilka nowych umiejętności, praktycznie nieświadomie. Jest to ogromna zaleta wszystkich bajek z serii Playhouse. Szczególnie doceniana przez Rodziców maluchów, negatywnie nastawionych do jakichkolwiek prób edukacji - nawet, jeżeli zaczyna się ona i kończy na poprawnym nazywaniu kolorów.
Ślęczenie nad dzieckiem jak kat nad dobrą duszą i zmuszanie np. do liczenia, pozytywnych efektów raczej nie przyniesie. Za to prawie na pewno skończy się podniesionym ciśnieniem u rodzica albo co gorsze depresją, spowodowaną wyimaginowanymi ułomnościami intelektualnymi jego pociechy. Dziecko zaś najprawdopodobniej z dzikim wrzaskiem i obłędem w oczach zacznie uciekać, gdy następnym razem ujrzy matkę zbliżającą się do niego z pomocami dydaktycznymi.
To niby tylko żart, a jednak nietrudno znaleźć dookoła nas przykłady zbliżonych reakcji. Gdy mamy więc dziecko niechętne wysiłkowi poznawczemu, starajmy się zainteresować je nim poprzez zabawę. I tu pomocą (choć nie jedynym sposobem!) może okazać się właśnie Klub Myszki Miki. Kiedy Latorośl połknie haczyk i zacznie chłonąć wszystko jak gąbka, rodzice będą mogli w pełni rozwinąć swe ciągoty pedagogiczne, a zaraz potem chwalić się wszem i wobec rozległą wiedzą syna lub córki.
Polecam Wyprawę Klubu Myszki Miki na Marsa tak, jak wszystkie bajki z serii Playhouse Disney, czyli gorąco. Życzę miłej i owocnej zabawy.