Układanki i domina z dodawaniem i odejmowaniem (recenzja)
Ocena 4/5
Seria „Zabawy dydaktyczne z Sową Mądralą” przedstawia książkę pt. „Układanki i domina z dodawaniem i odejmowaniem”. Zgodnie z zapowiedzią, jest to pozycja polecana uczniom rozpoczynającym naukę dodawania i odejmowania lub mającym problemy z opanowaniem tych umiejętności.
Matematyczne cele zabaw w niej zawartych to zrozumienie:
- dodawania i odejmowania
- pojęć: tyle samo, mniej, więcej: porównywanie różnicowe
- rozkładu liczb na składniki
- przemienności dodawania, łączności dodawania, nawiasów, graficznego przedstawiania dodawania
- odejmowania i jego graficznego przedstawienia
- metody sprawdzania dodawania i odejmowania za pomocą działań odwrotnych.
Pierwsze wrażenie po obejrzeniu całości nie było najlepsze. Już sama okładka nieszczególnie zachęca do sięgnięcia po ten zestaw dydaktyczny. To, znajduje się w środku, początkowo również nie wydaje się atrakcyjne.
Mamy tu spory zestaw plansz, wydrukowanych na grubszym, kredowym papierze, o dość ubogiej kolorystyce. Ponieważ wszystkie są do siebie podobne, ciężko skupić się na tyle, by szybko wyłapać zasady zabawy. Sięgnęłam więc po instrukcję, czyli kilkukartkową broszurę w formacie A4, również monotonną pod względem graficznym.
Nie ukrywam, że odrobinę się przeraziłam, iż sama nie rozgryzę o co chodzi, a co dopiero dziecko! Na szczęście, jest to złudzenie i to głównie optyczne.
Wystarczy chwila uwagi i skupienia. Szczegółowa instrukcja dokładnie opisuje poszczególne plansze i zabawy. Są w niej Listy od Sowy, które poza kilkoma informacjami o niej samej podają dzieciom ułatwiające grę wskazówki. Napisane są w sposób jasny i czytelny dla dzieci rozpoczynających naukę. Dzięki nim mają one również okazję przećwiczyć czytanie tekstu ze zrozumieniem, a przede wszystkim poprawne odczytywanie poleceń zawartych w zadaniach matematycznych.
Gdy przebrniemy przez teorię czeka na jeszcze jedno żmudne zadanie. Wszystkie plansze (a nie jest ich mało!) należy pociąć nożyczkami, by powstały m.in. karty do gry w domino. Koszmarne rozwiązanie. Przyzwyczajona do "wyciskania" z perforacji miałam ochotę rzucić wszystko w kąt, a przecież szkoda by było.
Jeżeli nie jesteśmy pedantkami, a dziecko nie pogubi się w średnio wyraźnie oznaczonych liniach cięć, zlećmy mu to zadanie. Będzie miało dodatkowe ćwiczenie, tym razem manualne.
Nie ma jednak sensu zbytnio narzekać na szatę graficzną, gdyż w tym przypadku nie ona jest najistotniejsza.
Kto wie, może zbyt bogata paleta barw rozpraszałaby dziecko? A tak mamy całkiem przyzwoitą pomoc naukową, która przydałaby się w niejednej szkole, ponieważ poprzez zabawę pozwala na pogłębienie i utrwalenie podstawowych zagadnień matematycznych.
Dzieci poprzez obrazowe przedstawienie łatwiej dostrzegają pewne reguły, które dobrze zrozumiane ułatwią im dalszą naukę. Poza tym w czasie gry czerpią sporo satysfakcji z samodzielnego rozwiązywania zadań, które na pierwszy rzut oka wydawały się skomplikowane.
Polecam szczególnie na długie jesienno zimowe wieczory w domu i do urozmaicenia lekcji matematyki w szkole.