Trwa ładowanie...

Uciekła spod Kijowa. "Najgorsze, gdy słyszysz krzyk dzieci i nie możesz im pomóc"

 Maria Krasicka
18.03.2022 11:09
Uciekła spod Kijowa. "Najgorsze, gdy słyszysz krzyk dzieci i nie możesz im pomóc"
Uciekła spod Kijowa. "Najgorsze, gdy słyszysz krzyk dzieci i nie możesz im pomóc" (GettyImages)

Kobiety i dzieci, które przyjechały do Polski z objętej wojną Ukrainy, są już bezpieczne. Jednak na długo w ich pamięci zostaną obrazy i wydarzenia, których były świadkami. Ludmiła, mama dwóch dziewczynek, która obecnie przebywa na Warmii, opowiedziała o koszmarze, jaki spotkał ją i jej rodzinę w zbombardowanej przez Rosjan Borodziance pod Kijowem.

spis treści

1. Uciekła z dziećmi przed bombardowaniem

Ludmiła ewakuowała się z miejscowości Borodzianka pod Kijowem. Obecnie przebywa w podolsztyńskiej miejscowości z dwiema córkami Władysławą i Jewą oraz 81-letnią mamą Marią.

- Mieszkaliśmy w miejscowości Borodzianka 23 kilometry od Kijowa. Kiedy nasi dali odpór rosyjskim okupantom i oni byli źli, że nie mogli zdobyć Kijowa, to wówczas Rosjanie zbombardowali naszą Borodziankę. To, co oni zrobili nam, mieszkańcom, to jest straszne. Moje dzieci to strasznie przeżywają. Czołgi, które strzelają, nie wydają się tak straszne, jak samoloty, które zbombardowały nasze domy, całe wsie - powiedziała, płacząc Ludmiła. - Najgorsze jest to, że słyszysz krzyk i płacz dzieci dochodzący ze zbombardowanych budynków, piwnic i nie możesz im pomóc – dodała.

Zobacz film: "COVID-19 u dzieci. Jakie badania wykonać?"

- Wyobraź sobie, mieszkasz w centrum i tu nagle słyszysz krzyki ludzi, dzieci spod zbombardowanych domów. Nasze domy ostrzeliwali Czeczeńcy. Ludzie siedzą do tej pory pod gruzami, nie mogą się wydostać. Możemy się tylko modlić. Wierzymy w naszą ukraińską armię- relacjonuje Ludmiła.

2. "Jechaliśmy na oślep"

Ludmiła mówi, że w Ukrainie są bardzo silne kobiety. Wiele z nich nie wyjechało z Ukrainy do Polski, ponieważ mają synów, mężów. Mówią, że muszą być razem ze swoimi mężczyznami.

- Ja wyjechałam z córkami i mamą, ale moi bracia tam zostali. Powiedzieli mi, że będą walczyć, by wyswobodzić naszą Ukrainę. My wyjechaliśmy i modlimy się. Przyjechaliśmy do Polski i widzimy, jak wspaniałe są u was kobiety, ile mają serca, wiem, że teraz każda kobieta jest silna. Wierzę w Boga, wiem, że wymodlimy naszą Ukrainę. Jestem wdzięczna, że nas przyjęliście, że tyle ludzkich serc jest otwartych - podkreśliła.

Matka z dzieckiem na przejściu granicznym
Matka z dzieckiem na przejściu granicznym (GettyImages)

- Nasza droga przez Ukrainę, gdy się ewakuowaliśmy, była trudna. Jechaliśmy samochodem, ale GPS został wyłączony. Jechaliśmy trochę na oślep. Nasi żołnierze pokazywali nam, czy jechać na prawo, czy na lewo. Teraz już jesteśmy w Polsce, jesteśmy bezpieczni. Dobrze się tu w Polsce czuję. Jak poszłam do cerkwi i zobaczyłam dokoła siebie ludzi, to poczułam się jak w domu - mówiła.

Kobieta postanowiła zaapelować również do rosyjskich obywatelek. Jak zaznacza, nie ma im za złe.

- Do kobiet w Rosji chcę powiedzieć, że nie może być wam wszystko jedno. Wasz prezydent wysyłając waszych mężów i synów na wojnę, traktuje ich jak psy. Mnie was żal. Nie nienawidzimy was. My wiemy, że to całe zło zrobił wasz prezydent. Postawcie się mu, on jest tyranem – podsumowała Ludmiła.

Źródło: PAP

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Polecane

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze