Trwa ładowanie...

Rodzice są wściekli. "Pani nauczycielka od miesięcy gnębi dzieci"

Avatar placeholder
09.01.2024 14:43
Twierdzą, że gnębi uczniów. "Stwierdziła, że to są chyba szkoły specjalne"
Twierdzą, że gnębi uczniów. "Stwierdziła, że to są chyba szkoły specjalne" (East News)

W jednej z poznańskich szkół dzieci mają być gnębione przez nauczycielkę. Tak sugerują rodzice. Lista zarzutów jest długa.

spis treści

1. Nauczycielka ma gnębić uczniów

Sprawę nagłośnił portal gloswielkopolski.pl.

Zaniepokojeni rodzice, których dzieci uczą się w prywatnej placówce TEB Edukacja, wysłali do redakcji maila, w którym opisali, jak jedna z nauczycielek ma "gnębić uczniów".

Zobacz film: "Czy twoje dziecko jest rozpieszczone?"

"Pani nauczycielka od miesięcy gnębi uczniów. Na trzy klasy, które naucza, około 60 uczniów jest zagrożonych. Rodzice oraz uczniowie zgłaszają dyrekcji nieprawidłowości, jednak jest to zamiatane pod dywan" - piszą rodzice.

"Dzieci zgłaszające, że nie rozumieją tematów, które są przerabiane, słyszą, że mają sobie sprawdzić na YouTube i mają teraz się do niej nie odzywać. Pani pracuje z 4-5 dziećmi, które rozumieją materiał" - dodają.

Jednak to nie wszystko. Rodzice relacjonują, że na sprawdzianach mają pojawiać się zagadnienia, które nie były przerabiane podczas zajęć.

Rodzice twierdzą, że próbowali porozmawiać z nauczycielką. Jednak ta miała tłumaczyć, że nie ma czasu na takie spotkania.

"Na wstępie słyszą, że nie ma czasu na rozmowy i ile czasu zajmie to spotkanie, bo ma 'ważniejsze' sprawy. Nie przestrzega także zaleceń z poradni psychologiczno-pedagogicznych odnośnie dysfunkcji części uczniów" - czytamy w mailu.

Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne (Pixabay )

2. "Stwierdziła, że to są chyba szkoły specjalne"

Dziennikarze portalu gloswielkopolski.pl skontaktowali się z rodzicami. Opiekunowie twierdzą, że problemy z nauczycielką nadal trwają.

- Nauczycielka zapytała się dzieci, jakie szkoły podstawowe ukończyły, kiedy usłyszała odpowiedź, stwierdziła, że to są chyba szkoły specjalne - opowiada jedna z matek.

Rodzice dodają, że nauczycielka ma szczególnie źle traktować osoby z problemami zdrowotnymi.

Z relacji rodziców jednej z uczennic wynika, że dziecko na samą myśl o lekcji zaczyna wymiotować, bo miało być wielokrotnie doprowadzane do płaczu.

"Uczennica ta w trakcie roku szkolnego przebywała ponad miesiąc w szpitalu. Rodzicom tegoż dziecka obiecano, że będzie mogła zaliczyć materiał z opóźnieniem, żeby najpierw doszła do siebie. Jak się okazało, pani nauczycielka niemal od razu zaczęła krzyczeć na tę dziewczynkę i kazała natychmiast pisać kartkówkę" - opisują rodzice w mailu.

"Osobie, która ma cukrzycę, a która zgłosiła, że bardzo źle się czuje i musi coś zjeść, nauczycielka powiedziała, że nie interesuje jej to, po czym wyrzuciła ją z sali. Tu z tego, co wiadomo, zawiniła nie tylko nauczycielka, ale również pracownica sekretariatu i dyrekcja, które nie przyjęły dokumentów od rodziców dziecka potwierdzających chorobę. Argumentowali, że nie mają pielęgniarki w szkole, więc nie muszą, ale również nie powiadomili o chorobie nauczycieli" - dodają.

3. Szkoła prosi o oficjalne pismo

Jak sprawę komentuje szkoła?

- Wspomniana nauczycielka, rozpoczęła pracę w naszej szkole z początkiem tego roku szkolnego. Pierwsze głosy niezadowolenia ze strony uczniów dotyczące jej osoby pojawiły się jesienią. Sprawa była omawiana wtedy z młodzieżą. W trakcie rozmowy pojawiły się rozbieżne opinie na temat pracy nauczycielki - informuje Ewelina Dernoga, specjalistka ds. wizerunku i komunikacji, cytowana przez portal gloswielkopolski.pl.

- Później dyrekcja otrzymała kolejne skargi dotyczące pracy nauczycielki, a w szczególności jej podejścia do uczniów. W związku z tym w listopadzie została z nią przeprowadzona rozmowa dyscyplinująca - dodaje.

W trakcie rozmowy miały być omawiane między innymi skargi uczniów dotyczące samodzielnej nauki z YouTube. Nauczycielka miała tłumaczyć, że jedynie polecała kanały, które jej zdaniem były wartościowe.

Kolejne spotkanie w sprawie odbyło się 19 grudnia. Przedstawiciele placówki tłumaczą, że aby mogli działać, rodzice muszą wysłać oficjalne pismo z zarzutami.

- Rodzice, którzy byli niezadowoleni z postawy nauczycielki, zostali poproszeni o zebranie w formie pisemnej wszelkich zarzutów, kierowanych pod jej adresem i przesłanie ich do szkoły. Dzięki temu dyrekcja mogłaby szczegółowo omówić je z samą nauczycielką oraz zdecydować o dalszych krokach w tej sprawie - mówi Dernoga.

W razie potrzeby rodzice mogą zgłosić się również do Rzecznika Praw Ucznia i Słuchacza, który działa w placówkach czy do Rzecznika Praw Uczniowskich w Poznaniu.

Przedstawiciele placówki nie potwierdzają, że sytuacja, w której nauczycielka miała wyrzucić z sali osobę chorą na cukrzycę, miała miejsce. Być może nie została zgłoszona.

Skomentowali sprawę związaną z nieobecnością jednej z uczennic.

- Nauczyciele wykazali się tu dużą wrażliwością, gdyż każdy z nich miał dać uczennicy szansę na zaliczenie przedmiotu. Uczennica ta miała w pierwszej kolejności skupić się na zaliczeniu przedmiotów maturalnych - twierdzi Dernoga.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze