Trwa ładowanie...

Troje dzieci, trzy systemy edukacji. Jak poradzić sobie w obliczu zmian w szkole?

 Ewa Rycerz
Ewa Rycerz 22.08.2016 14:44
Troje dzieci, trzy systemy edukacji. Jak poradzić sobie w obliczu zmian w szkole?
Troje dzieci, trzy systemy edukacji. Jak poradzić sobie w obliczu zmian w szkole? (123RF)

Jak sobie poradzić z obowiązkami, gdy każde twoich dzieci uczy się w innym systemie edukacyjnym? Jak to pogodzić i się nie pogubić? Wie to doskonale Sylwia Bernacka z Katowic. Jej trójka dzieci chodzi do szkoły, ale każde z nich zaczęło naukę na innych zasadach. W podobnej sytuacji jest także Katarzyna spod Wrocławia.

1. Sylwia: nie boję się planowanych zmian

Sylwia Bernacka jest mamą czwórki dzieci: Karola, Piotra, Oli i Tadeusza. Najstarszy chłopiec właśnie skończył gimnazjum. Piotrek od 1 września pójdzie do piątej klasy. Ola do czwartej. Tadek jest jeszcze niemowlęciem.

Tuż przed rozpoczęciem nowego roku szkolnego u Sylwii w domu panuje niemałe zamieszanie. Z jednej strony urlop, wakacje i odpoczynek. Z drugiej, ciągle czuje się presję zbliżającego się nowego roku szkolnego. A ten rok na pewno nie będzie zwyczajny.

Karol zacznie szkołę średnią, a to nowi znajomi, nauczyciele. Piotrek – rozpocznie naukę w klasie piątej, dla niego niewiele się zmieni. Natomiast Ola, która poszła do szkoły jako sześciolatka, teraz będzie uczyć się w klasie czwartej.

Zobacz film: "Dlaczego dziewczynki mają lepsze oceny w szkole?"

Od 1 września 2016 roku rozpoczną się zmiany w oświacie, które przekształcą tryb nauczania. Po pierwsze – nie ma już obowiązku posyłania do szkoły sześciolatków. Naukę w szkole zaczynać będą siedmiolatki.

Co więcej, zamiast trzyletniej szkoły podstawowej, funkcjonować zacznie czteroletnia szkoła powszechna. Po jej ukończeniu dziecko będzie kontynuować naukę w klasach V-VIII. Znikną gimnazja. To jednak dopiero za rok. Dziś największe zmiany czekają te najmłodsze dzieci.

  • Nie boję się tych zmian – mówi Sylwia, uprzedzając pytanie. Dzięki temu, że między jej dziećmi jest duża różnica wieku, poznała reformę oświatową niemalże od podszewki.

Jej średni syn, choć rozpoczął naukę w trybie dawnego I-III i później przeszedł do klasy IV, edukację w szkole podstawowej zakończy inaczej niż jego starszy brat. Zamiast do gimnazjum, pójdzie do klasy VII i VIII. Później albo do czteroletniego liceum, albo do piecioletniego technikum. Może też wybrać dwustopniową szkołę branżową – zamiast szkoły zawodowej.

wp.pl
wp.pl

Z kolei Ola zakończy edukację już w szkole powszechnej, po ośmiu, a nie sześciu latach. Żadne z nich nie pójdzie więc do gimnazjum, jednak każde uczyć się bedzie na troszkę innych zasadach.

  • Czuję ten wiatr zmian, zauważam je, ale staram się nie stresować dzieci nowymi przepisami, dla nich nie ma to znaczenia. Szkoda mi tylko likwidacji gimnazjum – mówi Sylwia Biernacka. - Syn tam zmężniał, skończył szkołę z bardzo dobrym wynikiem. Co więcej – od pierwszej klasy wszedł na wyższy poziom nauki. Moim zdaniem wychodzi z tej szkoły dużo dojrzalszy niż wyszedłby z ósmej klasy – podkreśla kobieta.

I dodaje: - Mam nadzieję, że utworzenie nowego podziału też będzie korzystne. Aczkolwiek, tak jak wielu rodziców, denerwuje mnie ten fakt, bo wiąże się to znowu z wydawaniem pieniędzy. A dobre przecież było to, co istniało do tej pory.

2. Zmiany? Nie skupiamy się na nich

Sylwia przyznaje, że zarówno ona, jej mąż, jak i dzieci do zmian w edukacji podchodzą spokojnie i bez zbędnych emocji. - Organizacyjnie, emocjonalnie czy finansowo bezpośrednio ani mnie, ani moich dzieci nie dotyka to w żaden sposób. Może właśnie takie spojrzenie jest kluczem do poradzenia sobie w tej sytuacji – przyznaje Sylwia.

  • Nie skupiamy się na systemie, tylko na swoim podejściu do nauki. Cieszymy się za to, że będziemy dostawać podręczniki z ministerstwa, oszczędzamy dzięki temu około 1000 złotych. Gdy Piotrek chodził do młodszych klas, wyrzucaliśmy je i to było frustrujące. Nie potrafię porównać obu systemów. Piotrek po prostu pójdzie innym trybem nauczania. I tyle. Może po latach wyjdzie, który z nich był lepszy. Dziś o tym nie myślimy – kończy Sylwia.

3. Oczekując na niewiadome

Inaczej do sprawy podchodzi Katarzyna. 34-latka ma dwoje dzieci. Siedmioletnią córkę Agnieszkę, która za dwa tygodnie rozpocznie naukę, oraz ośmioletniego syna Marcina. Chłopiec poszedł do szkoły jako sześciolatek, uczy się więc teraz w klasie trzeciej.

  • Okropne zamieszanie mamy z tym nowym systemem – przyznaje. - Agnieszka od początku będzie się uczyła według nowej reformy. Natomiast Marcin dołączy do niej dopiero za dwa lata – wyjaśnia. I dodaje, że niewiele rozumie ze zmian.

  • Nie wiem, po co przedłużać pierwsze cztery lata nauki w podstawówce. Przecież to się wiąże z kosztami, które poniesiemy my wszyscy, a w szkołach i myśleniu dzieci wprowadza się tylko zamęt. A my – rodzice – stresujemy się podwójnie, bo nie wiemy, co nas czeka – kończy Katarzyna.  

Zmiany w edukacji, zgodnie z którymi etap wczesnoszkolny trwać będzie cztery, a nie trzy lata, rozpoczynają się 1 wrześnie 2016 roku. Gimnazja zlikwidowane zostaną za rok.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze