To koniec – rodzice zgodzili się na odłączenie Charliego od aparatury
Dramat Chrisa, Connie i ich niespełna rocznego synka Charliego trwa niemal od urodzenia chłopca. Chłopiec, który cierpi na syndrom wyczerpania mitochondrialnego, decyzją sądu miał zostać odłączony od aparatury.
Nie zgodzili się na to jego rodzice, podejmując walkę o życie dziecka i decydując się na eksperymentalne leczenie w Stanach Zjednoczonych. Teraz jednak wydali oficjalne oświadczenie, w którym decydują się na zakończenie batalii o przedłużenie życia ich ukochanego synka.
1. Aby dołączył do aniołków
Chociaż o swoim wsparciu dla rodziców chłopca zapewnił papież Franciszek i amerykański prezydent Donald Trump, Chris i Connie zdecydowali się na zakończenie walki z sądami o życie ich dziecka. "To będzie najtrudniejsza decyzja, jaką kiedykolwiek podjęliśmy. To będą najgorsze słowa, jakie przyszło nam powiedzieć, ale musimy pozwolić naszemu Charliemu odejść" - powiedziała wzruszona Connie. "Musimy pozwolić mu dołączyć do aniołków" - dodała.
2. Bez szans na poprawę
Walka rodziców o życie ich syna trwała 11 miesięcy. W tym czasie szpital, w którym znajdował się chłopiec, podjął decyzję od odłączeniu dziecka od aparatury. Rodzice się temu sprzeciwili, sprawa trafiła do dwóch sądów i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Wszystkie wydały taką samą decyzję o odłączeniu dziecka. Nie pozwolono mu umrzeć ani w hospicjum, ani w domu. Nie zgodzono się też na terapię w Stanach Zjednoczonych.
"Przysięgam każdemu, że nie walczylibyśmy tak zawzięcie, gdybyśmy wiedzieli, że nasz syn cierpi, na co do dziś nie ma żadnych dowodów. Zdecydowaliśmy się zrezygnować tylko z jednego powodu – szanse na to, że jego stan się poprawi, są dziś zbyt małe" - mówi Connie.
Zobacz także:
"Chcemy spędzić te ostatnie chwile z naszym dzieckiem, które nie dożyje swoich pierwszych urodzin. Prosimy o uszanowanie tego czasu. Charlie – mama i tata bardzo cię kochają. Przepraszamy, że nie mogliśmy cię uratować..." - kończą zdruzgotani Chris i Connie Gard.