Trwa ładowanie...

To koniec – rodzice zgodzili się na odłączenie Charliego od aparatury

 Aleksandra Miłosz
04.12.2018 10:21
To koniec – rodzice zgodzili się na odłączenie Charliego od aparatury
To koniec – rodzice zgodzili się na odłączenie Charliego od aparatury (PAP/EPA/WILL OLIVER)

Dramat Chrisa, Connie i ich niespełna rocznego synka Charliego trwa niemal od urodzenia chłopca. Chłopiec, który cierpi na syndrom wyczerpania mitochondrialnego, decyzją sądu miał zostać odłączony od aparatury.

Nie zgodzili się na to jego rodzice, podejmując walkę o życie dziecka i decydując się na eksperymentalne leczenie w Stanach Zjednoczonych. Teraz jednak wydali oficjalne oświadczenie, w którym decydują się na zakończenie batalii o przedłużenie życia ich ukochanego synka.

Nosi pod sercem nieuleczalnie chore dziecko. Chce je urodzić, by przekazać narządy innym dzieciom
Nosi pod sercem nieuleczalnie chore dziecko. Chce je urodzić, by przekazać narządy innym dzieciom [4 zdjęcia]

Para pochodząca z Ameryki, Keri i Royce Young podjęli dość kontrowersyjną decyzję. Wiele osób ich postanowienie

zobacz galerię

1. Aby dołączył do aniołków

Chociaż o swoim wsparciu dla rodziców chłopca zapewnił papież Franciszek i amerykański prezydent Donald Trump, Chris i Connie zdecydowali się na zakończenie walki z sądami o życie ich dziecka. "To będzie najtrudniejsza decyzja, jaką kiedykolwiek podjęliśmy. To będą najgorsze słowa, jakie przyszło nam powiedzieć, ale musimy pozwolić naszemu Charliemu odejść" - powiedziała wzruszona Connie. "Musimy pozwolić mu dołączyć do aniołków" - dodała.

2. Bez szans na poprawę

Zobacz film: "Mama zmarłej 4-latki: "Nie da się przygotować na śmierć dziecka. Psychoterapia nie jest rozwiązaniem""
Facebook.com
Facebook.com

Walka rodziców o życie ich syna trwała 11 miesięcy. W tym czasie szpital, w którym znajdował się chłopiec, podjął decyzję od odłączeniu dziecka od aparatury. Rodzice się temu sprzeciwili, sprawa trafiła do dwóch sądów i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Wszystkie wydały taką samą decyzję o odłączeniu dziecka. Nie pozwolono mu umrzeć ani w hospicjum, ani w domu. Nie zgodzono się też na terapię w Stanach Zjednoczonych.

"Przysięgam każdemu, że nie walczylibyśmy tak zawzięcie, gdybyśmy wiedzieli, że nasz syn cierpi, na co do dziś nie ma żadnych dowodów. Zdecydowaliśmy się zrezygnować tylko z jednego powodu – szanse na to, że jego stan się poprawi, są dziś zbyt małe" - mówi Connie.

Zobacz także:

"Chcemy spędzić te ostatnie chwile z naszym dzieckiem, które nie dożyje swoich pierwszych urodzin. Prosimy o uszanowanie tego czasu. Charlie – mama i tata bardzo cię kochają. Przepraszamy, że nie mogliśmy cię uratować..." - kończą zdruzgotani Chris i Connie Gard.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze