Trwa ładowanie...

Szturm na markety w pobliżu szkół. Uczniowie wychodzą na przerwach do Lidla, Biedronki i Tesco

 Dorota Mielcarek
15.10.2019 20:20
Uczniowie szturmują Biedronkę w Gdańsku
Uczniowie szturmują Biedronkę w Gdańsku (YouTube)

Czy to już nowa moda? Uczniowie kolejnej szkoły postanowili tłumnie wyjść na przerwę do pobliskiego Lidla. Kiedy uczniowie Zespołu Szkół Ekonomicznych i Samochodowych w Zielonej Górze jako pierwsi szturmowali market, robili to w formie protestu wobec narzekań okolicznych mieszkańców. Nowa moda tak spodobała się uczniom z innych szkół, że postanowili powtórzyć incydent.

1. Szturm uczniów na markety

Masowe wyjścia uczniów podczas długich przerw zaczęły się powtarzać. To, co zaczęło się w Zielonej Górze, trwa w najlepsze i powtarza się w Gdańsku, Radomiu i Warszawie. Uczniowie organizują się na facebookowych grupach i wszyscy na raz wychodzą na długiej przerwie, a swoje kroki kierują w stronę okolicznych marketów lub - jak było to w przypadku Radomia - do Żabki i galerii handlowej.

Skąd to całe zamieszanie?

Na jednej z grup na Facebooku internauta napisał o uczniach popularnego "elektrona" w Zielonej Górze:

Zobacz film: "Cyfrowe drogowskazy ze Stacją Galaxy i Samsung: część 2"

"Hejt na elektron, że znów jest ich dużo w Lidlu i mieszkańcy nie mogą iść spokojnie na zakupy po wakacjach".

Jeden wpis tak rozzłościł nastolatków, że zorganizowanie "akcji protestacyjnej" zajęło im zaledwie kilka godzin.

Klienci sklepów widzą w tłumach uczniów ogromny problem i trudno się dziwić. Kiedy 100 nastolatków wchodzi do sklepu, ciężko jest się poruszać. Co prawda całe zamieszanie trwa ok. 20 minut, ponieważ tyle trwa długa przerwa w szkole i zwykle odbywa się ok. godziny 12, dla mieszkańców jest jednak niezwykle uciążliwe.

Co prowokuje uczniów do takiego zachowania? Na początku chodziło o to, żeby pokazać narzekającym klientom, że zakupy robione przez uczniów nie są robione nikomu "na złość".

- Przecież to zabawne. Nie ma w tym nic złego. Nie idziemy tam kraść, idziemy na zakupy. Nie krzyczymy, niczego nie rozwalamy. Po prostu tłumnie wchodzimy, nagrywamy to telefonami, kupujemy, czego potrzebujemy i wychodzimy – mówi Paweł, uczeń Państwowych Szkół Budownictwa w Gdańsku.

Weszli do Lidla całą szkołą
Weszli do Lidla całą szkołą (YouTube)

Zapytaliśmy wprost, czy uczniowie nie widzą problemu w tym, że robią straszny tłok, uniemożliwiając robienie zakupów osobom, które właśnie tam przebywają.

- To jest jednorazowa akcja. Poza tym starsze osoby i panią w ciąży przepuściliśmy bez kolejki. Nie była ani zła, ani przestraszona. Podziękowała, zrobiła zakupy i wyszła. To było 15 minut. Osoby na kasie miały więcej pracy, ale tylko przez ten czas – kontynuował Paweł.

Uczniowie w Gdańsku poszli do Biedronki
Uczniowie w Gdańsku poszli do Biedronki (YouTube)

Niby nic wielkiego się nie stało, jednak szturmowanie dyskontów wywołało sporą dyskusję na temat tego, co zrobić, aby sytuacja się nie powtórzyła. Zadzwoniliśmy do dyrekcji każdej szkoły, której uczniowie postanowili tłumnie wyjść na zakupy. Wniosek jest jeden: w regulaminie szkoły zapisane jest, że podczas zajęć lekcyjnych uczeń nie może opuszczać terenu placówki, jednak nie ma osoby, która może to weryfikować.

- Obiecali, że to była jednorazowa sytuacja i nigdy więcej nie będzie miała miejsca. Ja wierzę w swoich uczniów. Zorganizowaliśmy pogadankę na ten temat i mamy nadzieję, że do takiej sytuacji nie dojdzie już nigdy – mówi dyrektor PSB Renata Wypasek.

Czy "szturmy" – bo tak określane jest zjawisko w social mediach - będą trwały dłużej? Mamy nadzieję, że nie i zarówno klienci sklepów, jak i uczniowie wykażą się większym zrozumieniem.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze