Szpital oskarżony o tuszowanie śmierci niemowląt. "Tych zgonów można było uniknąć"
Pogrążone w żałobie rodziny twierdzą, że pracownicy instytucji East Kent Hospitals University Trust odmówili zbadania nieoczywistych przyczyn zgonów 124 niemowląt i na przestrzeni 7 lat próbowali je zatuszować, sugerując, że śmierci dzieci winne są matki.
1. Szpital oskarżony o tuszowanie zgonów
"East Kent Hospitals University Trust" został niedawno oskarżony o ukrywanie niejasnych okoliczności zgonów dzieci. Jak ujawnia "Daily Mail", szpital wielokrotnie nie zgłaszał tragedii koronerom(czyli urzędnikom prowadzącym śledztwo w sprawie nagłego, niespodziewanego lub przypadkowego zgonu, który nastąpił w sposób nienaturalny, w podejrzanych lub brutalnych okolicznościach) ani nie badał potencjalnych błędów lekarskich. Pogrążone w żałobie rodziny uważają, że starszy personel próbował zatuszować przyczyny zgonów, sugerując, że winę za śmierć ponoszą matki.
Dane pokazują, że co najmniej 124 niemowląt zmarło po urodzeniu się w East Kent Hospitals University Trust w ciągu ostatnich siedmiu lat. Jednak tylko 24 zgony zgłoszono koronerom, choć wiele z nich było nagłych i niewyjaśnionych.
W lutym ministrowie zarządzili niezależne dochodzenie w sprawie usług położniczych szpitala. Skala uchybień wyszła na jaw miesiąc wcześniej podczas śledztwa dotyczącego dziecka, które zmarło w listopadzie 2017 r. w okolicznościach, które koroner nazwał "całkowicie unikalnymi".
2. Niejasne okoliczności śmierci niemowląt
Harry Richford urodził się przez pilne cięcie cesarskie, które zostało wykonane zbyt późno przez niedoświadczonego lekarza z East Kent. Drugi lekarz opóźnił resuscytację Harry'ego, przez co chłopiec zmarł siedem dni później z powodu nieodwracalnego uszkodzenia mózgu.
East Kent początkowo odmówił skierowania śmierci Harry'ego do koronera, ale jego dziadek, Derek Richford, zrobił to w marcu 2018 roku, bojąc się, że pracownicy próbują ukryć błędy.
Nie był to jedyny przypadek. Po nagłosnieniu sprawy przez rodziców chłopca, pozostałe rodziny zgłosiły się, aby opowiedzieć o własnych tragediach, których według opinii lekarzy z innych placówek, można było uniknąć.
3. Szpital kłamie?
Nie tylko matka zmarłego Harrego, zarzuciła personelowi szpitala, że nie mówi prawdy. "The Daily Mail" rozmawiał również z innymi matkami, których zgonów dzieci nie zbadano, ani nie skierowano do koronerów. Niektóre twierdziły, że to pracownicy sugerowali, że matki były winne tragedii, zarażając je infekcjami, które przenosiły na swoje dzieci, lub odmawiały interwencji medycznej.
Zachowanie szpitala zostanie poddane dalszej analizie jeszcze w tym roku, w związku z dochodzeniem w sprawie Archiego Battena, który zmarł we wrześniu ubiegłego roku po tym, jak jego matka Rachel Higgs została wyrzucona z oddziału położniczego.
4. Wysoka śmiertelność noworodków
Według raportu Uniwersytetu Oksfordzkiego w październiku ubiegłego roku na 1000 urodzeń przypadło 5,47 zgonów. Przy czym średnia w innych szpitalach wynosi 4,96 przypadków.
Rzecznik East Kent skomentował doniesienia rodzin: "Podchodzimy do zgłaszanych zastrzeżeń dotyczących bezpieczeństwa służby z najwyższą powagą i pilnością. Wprowadziliśmy znaczące zmiany w opiece położniczej i nie spoczniemy, dopóki nie zapewnimy wyjątkowych usług w tym zakresie" - zapewniał i dodał:
"Zdajemy sobie sprawę, że nie zawsze zapewnialiśmy odpowiedni standard opieki każdej kobiecie i dziecku w naszych szpitalach i z całego serca przepraszamy rodziny."
Dochodzenie w sprawie East Kent nadzoruje dr Bill Kirkup, były zastępca głównego lekarza w Departamencie Zdrowia. Kirkup przewodniczył także potępiającemu raportowi o skandalu macierzyńskim w szpitalach uniwersyteckich w Morecambe Bay w Cumbrii i nadzorował śledztwo w sprawie śmierci 30 matek i dzieci.
5. Zgony, których można było uniknąć
Kirsty Stead oskarżyła East Kent o podanie nieprawdziwej przyczyny śmierci jej syna.
Kobieta została przyjęta z ostrym bólem brzucha i pleców oraz nadmierną ruchliwością. Powiedziano jej, że może mieć lekką infekcję łożyska i została odesłana do domu.
Dwa tygodnie później, w przeddzień porodu, ponownie zadzwoniła na oddział położniczy, skarżąc się na silny ból, nieregularne skurcze i nadmierny ruch. Po dwóch kolejnych telefonach doradzono jej, aby w końcu przyszła do szpitala. Po przybyciu do szpitala personel nie był w stanie zlokalizować bicia serca i powiedziano jej, że jej dziecko, Reid Andrew Shaw, zmarło.
Jak relacjonowała Stead: "Początkowo powiedziano mi, że umarł, ponieważ był niewłaściwie owinięty pępowiną. Ale wg raportu Healthcare Safety Investigation Branch przyczyną śmierci była infekcja. Więc ktoś na początku nie mówił prawdy" - tłumaczyła.
Kolejna z matek Katy King powiedziała, że personel nie chciał uwierzyć, że jest w trakcie porodu, i że skurcze zaczęły występować w 28. tygodniu ciąży. Jej synek Fletcher urodził się po pilnym cesarskim cięciu, ale chociaż był słaby i mały, oddychał z minimalną pomocą.
Powiedziano jej, że jej syn będzie musiał pozostać w szpitalu Williama Harveya w Ashford, aż przybędzie na wadze, ale że powinien wrócić do domu za około miesiąc. Jednak Fletcher nagle zachorował i zmarł cztery dni później. Codziennie cierpiał na liczne napady padaczkowe. Zdaniem lekarzy zmagał się z nieokreśloną chorobą genetyczną.
Rodzina powiedziała, że personel nie zauważył u niego infekcji grzybiczej, którą można było wyleczyć. Uważają, że gdyby urodził się w szpitalu oddalonym o 40 mil, od urodzenia otrzymałby odpowiednie antybiotyki.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl