Trwa ładowanie...

Samochód rodzinny - z czym to się je?

Avatar placeholder
Anna Koźlikowska 17.01.2017 09:41
Samochód rodzinny - z czym to się je?
Samochód rodzinny - z czym to się je? (Zdjęcia auta autorstwa M 93: „Dein Nordrhein-Westfalen“ / CC BY 2.0)

Gdy zastanawiam się nad wyborem odpowiedniego auta dla powiększającej się rodziny, od razu na myśl przychodzi mi daleka kuzynka. Jej mąż postanowił zmienić samochód na nowszy, by zapewnić żonie i nowo narodzonemu synkowi lepszy komfort jazdy.

Zapewne bardziej myślał o sobie, wybierając BMW serii 5. Niebawem ich rodzina powiększyła się o kolejne dwie pociechy. Kuzynka była wściekła. Dlatego nie pozwólmy, aby ktoś wybierał za nas - w końcu jesteśmy mamami.

Samochody dzielą się na segmenty. Podział uzależniony jest od wielkości aut osobowych. Wyróżnia się 10 różnych klas, na przykład: samochody miejskie to segment A, małe – B, kompaktowe, oznaczające klasę niższą-średnią – C, samochody rodzinne – klasa D, klasa wyższa-średnia – E, luksusowe – F, sportowe – G, kabriolety – H, terenowe – I, vany – K. Nas interesuje segment D, czyli auta rodzinne.

Pojazdy o tym przeznaczeniu mają zapewnić komfortowe warunki podróży dla pięciu dorosłych osób z bagażem na dłuższych dystansach. Najczęściej mają nadwozie typu sedan, hatchback lub kombi.

Zobacz film: "Pomysły na rodzinną aktywność fizyczną"

Typowe auta z tego segmentu to Ford Mondeo, Honda Accord, Mazda 6, Toyota Avensis i wiele innych, które są większe od aut kompaktowych. BMW serii 5 należy do segmentu E, czyli klasy wyższej średniej. Zaliczają się do niej duże, komfortowe auta z przeznaczeniem nie tylko reprezentacyjnym dla firm, bo często są użytkowane właśnie przez rodziny. Dlaczego więc mąż kuzynki, jej zdaniem, popełnił błąd, dokonując takiego zakupu?

W latach 70. wystarczył nam Fiat 126p, popularny „maluch”. Wtedy dało się zapakować do niego całą rodzinę, składającą się z mamy, taty oraz dwójki pociech. Nie było problemu z upchnięciem bagażu i udaniem się na kilkudniowe wakacje na Mazury lub nad Bałtyk.

Jeśli była potrzeba, to znalazło się miejsce na namiot, wędki, mały palnik z butlą gazową i patelnię. Na czymś przecież trzeba było usmażyć złowione ryby. Jeśli nie wystarczyło miejsca w środku, zawsze można było podpiąć przyczepę kempingową.

Podróżowanie „maluchem” sprawiało prawdziwą frajdę, szczególnie dzieciom. Faktem jest, że nie było wtedy fotelików zapewniających bezpieczeństwo, a o zapakowaniu wózka nikt nawet nie myślał, bo takich „składaków” jak dzisiaj nie było. Co lepsi podróżowali Fiatem 125p z wielkim, pakownym bagażnikiem. Chwilę później przyszedł czas na Poloneza. W tym samym czasie za oceanem powstał Chrysler Voyager - prekursor wszystkich minivanów.

No właśnie, minivan. Te pudełkowate samochody, podobnie jak SUV-y i kombi, to żelazny repertuar tzw. aut rodzinnych. Dlaczego? Czy wiecie, że Ford S-Max, który jest minivanem, jeździ lepiej niż niejedno auto typu coupé?

Domyślacie się, ile czasu potrzebuje nowe Audi RS6 Avant (czyli kombi) na rozpędzenie się do 100 km na godzinę? Dokładnie 3,8 s. Czy więc można powiedzieć, że pierwszy jest nudnym minivanem, a drugi rodzinnym kombi? BMW serii 5 nie jest ani nudne, ani tanie. Dobrze wyposażona wersja kosztuje tyle co trzy Fordy S-Max. Z kolei potrzeba aż trzech takich BMW, żeby móc kupić Audi RS6 Avant. Jak widać, punkt widzenia zależy od stanu posiadania.

Znam tatusia, który po narodzinach małego Leona zmienił małe, sportowe Audi TT na Mitsubishi Outlandera. Teraz, gdy wybierają się trzyosobową rodziną w odwiedziny do teściów, oprócz trójfunkcyjnego wózka, zabierają ze sobą łóżeczko turystyczne, a do niego komplet antyalergicznej pościeli.

No cóż, znam też takich rodziców, którzy nie poddają się nowej modzie na piękne, duże rodzinne auta i są w stanie zapakować się do niedużego Focusa. Tak samo samotna mama świetnie poradzi sobie z jednym lub dwójką dzieci i bagażem w Pandzie. Najważniejsze to zdać sobie sprawę, jakie są nasze potrzeby. Wszystko zależy od liczebności rodziny i zasobności portfela. Pamiętajmy, że kiedyś wystarczył nam „maluch”, i nie dajmy się zwariować.

Wracając do pytania: dlaczego mąż kuzynki popełnił błąd, wybierając BMW serii 5? Pięcioosobowa rodzina (dwoje dorosłych i troje małych dzieci) mieszkająca poza Polską to w podróży nie lada wyzwanie.

Do samochodu muszą się zmieścić trzy foteliki, góra ubrań dla dzieci i dorosłych, odżywki, butelki, pieluchy, podgrzewacze, kocyki… no i największe – wózek z gondolą, a właściwie dwa, bo jeszcze spacerowy. Na szczęście najstarszy synek już chodzi samodzielnie. Za to najmłodsza pociecha zaśnie tylko w swoim łóżeczku, które oczywiście trzeba zabrać.

W efekcie każda podróż wygląda tak, że mąż z zapakowanym po brzegi pięknym BMW przyjeżdża do kraju sam, a małżonka wraz z dziećmi przylatuje samolotem. Jaki z tego morał? Trzeba było kupić vana. Kuzynka miała rację.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze