Rok z Linneą (recenzja)
Linnea, której imię ma pochodzić od nazwy małego kwiatka, prowadzi czytelników przez cały kalendarzowy rok. Opowiada przy tym, co w kolejnych miesiącach dzieje się z przyrodą. Z nią łatwiej obserwować pogodę, podpatrywać zwierzęta, przyglądać się roślinom. Linnea namawia także do działania - do dokarmiania ptaków, plecenia wianków, obserwowania gwiazd na niebie.
Każda z tych czynności opisana jest z dziecięcą prostotą i werwą, dzięki czemu młody czytelnik może się łatwo zarazić pasją bohaterki. Pomysły Linnei mogą też być inspiracją dla rodziców, którzy zastanawiają się, w jaki sposób spędzić wspólnie z dziećmi popołudnie czy weekend.
Po wakacjach zajrzałyśmy razem z moją pięcioipółletnią Ulą do książki o Linnei. Opisany we wrześniowym rozdziale pomysł na zbieranie i suszenie liści bardzo spodobał się mojej córce.
Z zainteresowaniem przyglądała się małemu leksykonowi drzew, jaki zamieszczono w książce, planując zrobienie z zebranych w parku podobnego. Zaproponowała również, że pokaże książkę swoim koleżankom w przedszkolu. - Może ktoś jeszcze będzie chciał zrobić coś podobnego - powiedziała.