Trwa ładowanie...

Rodziny zastępcze w Polsce. Agata od 15 lat opiekuje się dziećmi, które "całe swoje życie są na wojnie"

Avatar placeholder
29.12.2019 16:55
Agata - prowadzi rodzinę zastępczą
Agata - prowadzi rodzinę zastępczą (Archiwum prywatne)

Życie Agaty to ciągła wojna – o zdrowie, przyszłość, lepsze jutro dzieci, których nikt nie chciał. 15 lat temu podjęła decyzję, która w zgliszczach zostawiła jej dotychczasowe życie. Na tych gruzach zbudowała rodzinę zastępczą. Oto #HIT2019. Przypominamy najlepsze materiały mijającego roku.

1. Agata - mama na zastępstwo

Agata ma 54 lata i obecnie zajmuje się czworgiem dzieci. Poza tym opiekuje się swoją chorą mamą i ubezwłasnowolnionym 27-letnim Karolem, który również był jej zastępczym synem. Nigdy nie miała biologicznych dzieci i to pchnęło ją do decyzji o założeniu rodziny zastępczej. Dziś opowiada o tym, jak wygląda rzeczywistość takiej rodziny i z jakimi problemami walczą polscy rodzice zastępczy.

Anna Prokopowicz - WP parenting: Dlaczego zdecydowałaś się zostać rodziną zastępczą?

Agata: Powód był prosty i prozaiczny. Po bardzo trudnym przeżyciu jakim była ciąża pozamaciczna okazało się, że nie mogę mieć dzieci. Natychmiast byłam gotowa na adopcję, mój mąż jednak nie. Jego gotowość przyszła po 7 latach, a my nie zrobiliśmy się przez ten czas młodsi. Postanowiliśmy więc przyjąć dzieci starsze i bardzo potrzebujące pomocy. Znaleźliśmy nasze pierwsze dzieci (9 i 12 lat) potrzebujące tak wiele, że na adopcję po prostu nie byłoby nas stać. Zostaliśmy więc rodziną zastępczą.

Zobacz film: "Jak dzieci tracą odporność?"

Czy każdy może stać się rodzicem zastępczym?

Kiedyś wydawało mi się, że każdy. Po 15 latach bycia rodziną zastępczą wiem, że potrzebne są specyficzne predyspozycje i gotowość do rezygnacji z dotychczasowego życia. Przyjmujemy do rodziny dzieci z ogromnym, wprost niewyobrażalnym, bagażem przeżyć, chorób, dysfunkcji, dzieci zaburzone pod każdym względem, po przemocy, skrajnym zaniedbaniu, które widziały i przeżyły więcej niż większość dorosłych. Przyjmując, oddajemy im swój dom, swoją rodzinę, historię, zasoby finansowe, ale też emocjonalne, fizyczne i duchowe.

Jak zmienia się rodzina, która przyjmuje do siebie obce dziecko?

Dzieci, które przez całe swoje życie były na wojnie, wchodzą z tą wojną w nasze, dotychczas spokojne i w miarę dostatnie życie. Wszystko staje na głowie, zmienia się hierarcha wartości. Nasze otoczenie tego nie rozumie. Ludzie wychowujący swoje biologiczne, zdrowe dzieci okazują się innym światem. Nawet najbliższa rodzina potrafi się odsunąć, zdystansować. Trzeba zbudować siebie, swoją rodzinę, życie i światopogląd od nowa. To jest fajne, fascynujące, niezwykle rozwijające i niesamowicie ubogacające, ale też bardzo trudne i czasem cholernie bolesne.

W moim wypadku była to też utrata wszelkich zasobów finansowych, wielu rodzinnych pamiątek, wielu rzeczy i spraw, które były dla mnie ważne. Jak na wojnie - najpierw próbujemy uratować dobytek, a potem cieszymy się, że udało nam się uratować życie.

Zaczynamy więc walczyć ze złymi nawykami, złym językiem. Jednocześnie próbując diagnozować, leczyć, rehabilitować. Usiłujemy sprostać wymaganiom, żeby dom był czysty, schludny, zasobny, żeby dzieci nadrobiły zaległości edukacyjne, nauczyły się myć zęby i spać w czystej pościeli. Wszystko dzieje się tu i teraz, zawsze są jakieś zaległości, zawsze coś zostaje na później. Nie można usiąść i powiedzieć teraz mam wolne, ale trzeba się nauczyć żyć zadaniowo i to wolne czasem mieć, mimo wszystko, aby przeżyć.

2. Rodzina zastępcza zmienia wszystko - "Nie umiem żyć zwyczajnie"

Jak decyzja o zostaniu rodziną zastępczą wpłynęła na Twoją rodzinę?

Po 7 latach bycia rodziną zastępczą, gdy wszelkie zasoby finansowe się skończyły, gdy mieliśmy pod opieką trójkę dzieci z pełnoobjawowym FAS (alkoholowy zespół płodowy) i nadal nie udało nam się zostać rodziną zawodową, mój mąż nie wytrzymał. Rozwiedliśmy się bez orzekania o winie, pokojowo i po przyjacielsku. Mimo to nigdy nie żałowałam wcześniejszej decyzji. To moje życie, sposób myślenia, funkcjonowania i bycia. Nie chcę inaczej. Nie umiem żyć zwyczajnie. Moje życie "przed" nie było pełne.

Czy łatwo jest zostać rodziną zastępczą? Czy można liczyć na pomoc państwa?

Państwo ani nie ułatwia ani nie utrudnia. Jeśli ktoś chce i spełnia kryteria ustawowe, to może skończyć szkolenie, dostać kwalifikacje i już. Takie plakaty "zawód - rodzic zastępczy" zachęcają do podjęcia pracy. Nie informują, że uzyskanie umowy rodziny zawodowej nie zawsze jest możliwe, że rodzina po skończeniu szkolenia i uzyskaniu kwalifikacji może przez lata pełnić rolę rodziny niezawodowej i nie dostanie za wykonywaną 24 godziny na dobę, przez 7 dni w tygodniu pracę, ani złotówki.

Agata - prowadzi rodzinę zastępczą
Agata - prowadzi rodzinę zastępczą (archiwum prywatne)

3. "Kładę się o 2 w nocy, wstaję o 6"

W jaki sposób zatem rząd dba o dzieci pozbawione rodzinnej opieki?

Państwo stawia na domy dziecka, gdyż przekazywanie środków publicznych w prywatne ręce dla wielu urzędników jest trudne. Domy dziecka są wprawdzie znacznie droższe i efekt ich pracy z dziećmi jest o wiele gorszy, ale są czytelniejsze. My otrzymujemy na dziecko 1052zł. Koszt utrzymania wychowanka w domu dziecka to od 3 do ponad 8 tysięcy złotych miesięcznie. Poza tym domy dziecka to miejsca pracy. W lokalnej strukturze samorządów czasem bardzo dobre miejsca pracy. To bardzo ludzkie i jednocześnie bardzo małe.

Rozumiem, że bezdzietnej pracownicy PCPR (organizator pieczy zastępczej) trudno jest przeskoczyć fakt, że ja - mając 4 dzieci, w tym 2 z niepełnosprawnością - otrzymuję co miesiąc ponad 6 tysięcy i jeszcze nie muszę przychodzić do pracy. Ta pani nie widzi, że ja kładę się o 2, a wstaję przed 6 i czasem mam problem z wygospodarowaniem sobie czasu na spokojne skorzystanie z toalety. Natomiast praca domu dziecka jest czytelna i oczywista. Dlatego powstają wciąż nowe domy dziecka, dlatego w domach dziecka nadal przebywają dzieci poniżej 7 roku życia (czego zabrania ustawa).

Podobno są powiaty, w których rodziny zastępcze są wspierane i uzyskują realną i adekwatną pomoc. To jednak niestety wyjątki. Więcej głosów w wyborach da wyremontowany chodnik, niż zawodowa rodzina zastępcza, która otoczona jest niezbędnym wsparciem. Ja, po 15 latach bycia rodziną zastępczą, nadal jestem wolontariuszką.

4. "Wiedziałam, że może zabić"

Wolontariuszką w bardzo trudnej pracy. Jakie były Twoje najgorsze doświadczenia?

Jedno z naszych dzieci (pełnoobjawowy FAS, upośledzenie w stopniu umiarkowanym, bardzo zaburzone emocjonalnie) zrobiło straszną krzywdę zwierzaczkowi, który był naszą domową maskotką i pupilkiem. Zwierzę niestety nadawało się do eutanazji natychmiastowej. Po konsultacjach z wieloma specjalistami wniosek był jeden – Karol nie powinien być w rodzinie zastępczej. Gdzie powinno być zatem umieszczone? W specjalistycznej placówce, w miejscu, którego nie ma. Karol ma obecnie 27 lat i nadal jest u mnie.

Odrębna historia to Kuba. Kuba jest ekstremalnie zaburzonym dzieckiem, do tego jest wielki i silny, więc jego agresja potrafi być naprawdę niebezpieczna. Bardzo kocham Kubę i wiem, że on, jako ofiara przemocy, dziecko odrzucone, próbuje za wszelką cenę udowodnić mi, że nie można go kochać. Kuba też mnie bardzo kocha. Nie jest zdolny do budowania prawidłowych więzi, ale ta więź, którą zbudował ze mną, jest bardzo silna. Po 3 latach pobytu Kuby w mojej rodzinie można było odtrąbić sukces. Jego zachowanie poprawiło się znacznie, szkoła go wychwalała, w domu był do zniesienia.

Wtedy nastąpił pierwszy poważny kryzys. Byłam z Kubą (miał wtedy 8 lat) sama nad jeziorem. Daleko od wsi i drogi. Kąpaliśmy się, rzucaliśmy kaczki, było fajnie, ale przyszedł czas kończyć zabawę. Kuba nie miał jednak ochoty wracać do domu. Na moje, coraz bardziej stanowcze namawianie, Kuba podniósł leżącą w krzakach butelkę po piwie, sprawnie stuknął denkiem o kamień i już miał w ręku straszną broń, czyli "tulipan". W oczach chłopca można było zobaczyć, że się nie zawaha. Wiedziałam, że może mnie zabić.

Jak można pomóc dziecku z takimi zaburzeniami?

Kuba był już 4 razy hospitalizowany na oddziale psychiatrycznym. Kiedy jest w szpitalu, w domu wszyscy odżywają. Wiem, że pozostałym dzieciom byłoby lepiej bez Kuby. Wiem, że mnie byłoby o niebo łatwiej bez Kuby. Ale ile razy przechodzę koło jego pustego pokoju coś ściska mnie za gardło. Kuba ma tylko nas. Ja jestem sama, a on potrzebuje mnie na wyłączność. Byłoby łatwiej, gdyby był w domu ktoś do pomocy. Bezskutecznie proszę PCPR o wolontariusza. Zbliża się czas podjęcia decyzji gdzie umieścić Kubę. W Polsce dalej nie ma takiego miejsca.

Istnieje Regionalna Placówka Opiekuńczo Terapeutyczna. Koszt utrzymania tam wychowanka to około 7 tysięcy, za 7 tysięcy to ja bym mu zatrudniła 2 opiekunów i zafundowała wszelkie terapie. Jednak ta placówka to całkowite zabranie dziecka z rodziny, czyli leczenie zaburzeń więzi przez zerwanie więzi. Ta historia nie ma happy endu, w ogóle nie ma jeszcze endu...

Agata - prowadzi rodzinę zastępczą
Agata - prowadzi rodzinę zastępczą (archiwum prywatne)

5. Małe happy endy

Pojawiają się zatem dobre chwile? Takie, dzięki którym wiesz, po co to robisz?

Była u nas kiedyś Paulina. Dziesiąte dziecko pijącej matki. Była krótko, tylko na wakacje. Dobrze ją zapamiętałam, bo dziecko z takim FAS i RAD, że można by ją było jako przykład opisywać w podręcznikach dla rodzin zastępczych (gdyby były takie podręczniki). Minęły lata. Nagle dzwoni Paulina. Dorosła kobieta. Dziękuje mi (w sumie nie wiem, za co). Życie miała niełatwe i skomplikowane. Ale jakiś okruszek, który wyniosła z naszego domu, stał się dla niej szansą. Wyszła za mąż za "brata" poznanego u mnie, mieszkają w Holandii, pracują, mają dziecko, są szczęśliwi. Normalnie żyją. Normalność jest dużym osiągnięciem.

Na koniec 2018 roku dzieci pozbawionych opieki rodzinnej było ponad 70 tysięcy. Wiele z nich wciąż przebywa w domach dziecka, mimo że niektóre rodziny zastępcze dalej czekają na dzieci. W sferze domysłów pozostaje tylko, dlaczego ciągle pieniądze przeznaczane są na opiekę w domach dziecka, a nie na profesjonalizację i wsparcie rodzin zastępczych? Żadna bowiem instytucja nie jest w stanie zastąpić i nauczyć relacji rodzinnych, tak jak człowiek, który przyjmuje obce sobie dziecko do domu, z nadzieją, że stanie się prawdziwym członkiem jego rodziny.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze