Psychoterapeutka kobiet w ciąży: "Polki czeka ból, lęk i trauma, jeśli wyrok TK wejdzie w życie"
- Kto udzieli pomocy psychologicznej kobietom, które zostaną zmuszone przez system do urodzenia chorego lub martwego dziecka, skoro NFZ nie zapewnia jej w podstawowym wymiarze? – pyta Marlena Trąbińska-Haduch, psychoterapeutka pracująca m.in. z kobietami, które musiały stanąć przed wyborem: przerwać ciążę czy urodzić dziecko z wadami letalnymi. Z jakimi emocjami i myślami walczą kobiety, które dowiedziały się, że ich dzieci urodzą się z ciężkimi wadami lub nie przeżyją?
Ogólnopolski Strajk Kobiet zapowiedział kolejne masowe protesty na weekend, które w całym kraju trwają już od półtora miesiąca. Przypomnijmy, że 28 października 2020 roku Trybunał Konstytucyjny ogłosił wyrok dotyczący tzw. kompromisu aborcyjnego. Przerwanie ciąży w przypadku wad letalnych płodu uznano za niezgodne z konstytucją. Kobiety wyszły na ulice, by protestować przeciwko zabieraniu im prawa do wyboru.
Katarzyna Domagała: Co czuje kobieta, która stoi przed wyborem: urodzić chore lub martwe dziecko czy przerwać ciążę, o którą się starała?
Marlena Trąbińska-Haduch, psychoterapeutka, edukatorka, założycielka Ośrodka Terapeutyczno-Edukacyjnego MaterPater:
Zawsze, niezależnie od decyzji podjętej przez kobietę, pojawia się w niej ogromny dylemat moralny wywołujący najtrudniejsze i najsilniejsze emocje. Dominuje przede wszystkim lęk. Dzieje się tak z prostego powodu - bo jest to wybór między życiem a śmiercią, wybór między życiem kobiety a życiem dziecka.
Z jakimi emocjami mierzą się te kobiety?
My, psychoterapeuci mówimy: to wszystko zależy. Wybór między aborcją a urodzeniem chorego lub martwego dziecka każda kobieta przeżywa na swój sposób, jednak jest coś, co je łączy – do końca życia nie zapominają tego doświadczenia. Wpływa ono na ich wybory życiowe, na ich małżeństwa i całe rodziny. Ten potwornie trudny dylemat wywołuje w nich rozpacz, smutek, poczucie bezradności, niepewność.
Poza tym kobiety, które zachodzą w ciążę, często na początku nie myślą, że urodzą chore dziecko. W ich wyobraźni jest to różowy, zdrowy, śmiejący się bobasek…
Jak reagują, kiedy dowiadują się o nieodwracalnych wadach?
Zazwyczaj szokiem. Nie dowierzają, że właśnie je to spotkało. Na początku wypierają tragiczną informację; myślą: "Wszystko może jeszcze się zmienić".
Wierzą w cud?
Często nazywają to wiarą w cud. W rzeczywistości to silne pragnienie, aby nie musiały mierzyć się z tym wszystkim, co je czeka.
Po jakimś czasie przestają wierzyć?
Bywa bardzo różnie. Niektóre kobiety przestają łudzić się, gdy wstępne przypuszczenia potwierdzi lekarz. Inne nie tracą wiary do samego końca – czyli narodzin.
Jak wygląda u tych kobiet proces podejmowania ostatecznej decyzji?
Najpierw czeka je szereg badań rozłożonych w czasie. To jest bardzo długi i męczący – fizycznie i psychicznie – okres. Wtedy zadają sobie mnóstwo trudnych pytań, które prowadzą ją do podjęcia ostatecznej decyzji.
Jakie to są pytania?
Na początku: "Czy to na pewno prawda? Może ktoś się pomylił? Może trzeba zrobić nowe badania i skonsultować się z innym specjalistą?"
Później: "Dlaczego ja, my? Za co to kara? Co zrobiłam złego, co zaniedbałam?"
Już po decyzji: "Jak ja mam dalej żyć? Kto nam pomoże? Chyba tego nie przeżyję, nie dam rady".
Kobiety stojące przed wyborem, o którym rozmawiamy, raczej nie podejmują decyzji od razu. Zdarza się jednak, że niektóre z nich od razu czują, że nie zniosą ciężaru emocji i traumy, jakie niesie ze sobą śmierć dziecka w jej łonie albo oglądanie jego wad, z którymi nie jest w stanie przeżyć więcej niż kilka dni. Kiedy z nimi rozmawiam, mówią: "Nie chcę, żeby moje dziecko cierpiało i ja nie chcę cierpieć po urodzeniu. Nie mam tyle sił, aby opiekować się chorym dzieckiem przez całe życie". W takich przypadkach decyzja o przerwaniu ciąży zapada stosunkowo szybko.
A kobiety, które się wahają, z jakimi myślami muszą się mierzyć?
One znajdują się w najpoważniejszym dylemacie. Zwykle towarzyszy im pytanie: "Co jeśli okaże się, że dziecko jest jednak zdrowe, a ja zdecyduję się na przerwanie ciąży?". Mimo że badania wskazują zupełnie inaczej. Boją się również, że rozpadną się emocjonalnie po tym przeżyciu.
W końcu są też kobiety, które bardzo odważnie deklarują: niezależnie, co się wydarzy, chcę, aby moje dziecko się urodziło. Co nimi kieruje?
Wola podjęcia się bardzo trudnego zadania, chęć wzięcia na siebie wszelkich konsekwencji związanych z decyzją zajścia w ciążę.
Przez co przechodzą kobiety, które urodziły martwe dziecko?
Często mówią, że ich "macica jest trumną" – to określenie opisuje najlepiej ich stan. Najgorsze jest to, że w trakcie ciąży nie wiedzą, w którym momencie dziecko w końcu umiera. Czasami pojawia się pewna zmiana w samopoczuciu; niewyraźny znak, który może sugerować ten moment. Pozostają jednak w niepewności aż do potwierdzenia śmierci przez lekarza.
Jak przebiega taki poród?
W ogromnym cierpieniu fizycznym i psychicznym. Wygląda jak inne porody, lecz na świat przychodzi martwe dziecko, które nie chwyci piersi matki i nie popatrzy jej w oczy.
Każda z tych kobiet jest w żałobie. A na to wszystko, zaraz po porodzie, musi podjąć decyzję, czy chce zobaczyć dziecko i czy chcą je pochować.
Jak emocjonalnie radzą sobie kobiety, których dziecko przeżyło – mimo ciężkich wad genetycznych?
Wychowanie dziecka z wieloma niepełnosprawnościami jest bardzo trudne. W tym przypadku należy mówić nie tylko o trudności matek, ale też ojców i całych rodzin. Ci rodzice zazwyczaj nie mówią o swoim zaangażowaniu; pracy, jaką wykonują przy dziecku; trudnych emocjach; kryzysach w małżeństwie. Nie dzielą się też tym, że wychowanie dziecka zabiera im ich życie: zawodowe, towarzyskie, czasem też małżeńskie czy partnerskie.
Nie mówią, bo nie chcą współczucia?
Raczej dlatego, że skupiają się cały czas na dziecku - na jego potrzebach, rozwoju, leczeniu. Na myślenie i mówienie o sobie nie ma czasu.
Czy kobiety, które podjęły decyzję o urodzeniu chorego dziecka, mówią czasami, że żałują?
Powiem tak: w każdym z nas są dwie siły: ta za życiem i ta za śmiercią. Rodzice chorych dzieci często myślą o tym, co byłoby, gdyby wybrali drugą opcję, jednak, gdy zapyta się ich, jaką decyzję podjęliby stając raz jeszcze przed tym samym wyborem, w większości przypadków odpowiedzą: taką samą.
Z jakich obaw zwierzają się pani matki, które zdecydowały się na aborcję?
Bardzo boją się napiętnowania ze strony otoczenia i środowiska. Nie chcą słyszeć, że są egoistyczne i myślą tylko o sobie. Bo to nieprawda.
Czy to słuszna obawa? Z badań CBOS z 2016 roku dot. stosunku Polaków do aborcji, wynika, że ok. 80 proc. badanych jest za przerywaniem ciąży będącej wynikiem gwałtu lub w przypadku zagrożenia życia kobiety.
Zwróćmy jednak uwagę na to, że w większych miastach jest zupełnie inaczej niż w małych miejscowościach. Tam wszyscy się znają, ludzie plotkują, trudno pewne informacje utrzymać w tajemnicy, szczególnie taką, jak przerwanie ciąży.
Aborcja wciąż jest tematem tabu w naszym społeczeństwie, a kiedy już o niej rozmawiamy, zazwyczaj odbywa się to w atmosferze konfliktu i ogromnych emocji.
Myśli pani, że kobiety, które zdecydowały się na aborcję, chętniej opowiadałyby o swoich doświadczeniach, jeśli dyskusje na ten temat byłyby powszechne, merytoryczne i wolne od osądów?
Mam wrażenie, że po ogłoszeniu wyroku Trybunału Konstytucyjnego, milczenie wielu kobiet zostało przerwane. Dają one świadectwo swojego doświadczenia, mówią o nim głośno. Warto posłuchać tych historii, choćby po to, by przekonać się, jakie są różne. Dlatego tak ważne jest, abyśmy mieli wybór, aby każdy mógł odnaleźć się w tej różnorodności.
Zdarza się pani pracować z kobietami, które dokonały aborcji z innych przyczyn niż te, które – jeszcze – określa ustawa o planowaniu rodziny?
Dotychczas miałam jedną taką pacjentkę, natomiast inna była w trakcie podejmowania decyzji.
Wybór dla tych kobiet jest tak samo trudny, jak dla tych, które mogą urodzić chore dziecko lub martwe?
Tak, bo to zawsze wybór między życiem a śmiercią.
Czego emocjonalnie może doświadczać kobieta, której odmawia się tego wyboru?
Jeżeli kobiecie zabiera się prawo wyboru w tak istotnej kwestii, jaką jest urodzenie martwego czy chorego dziecka, to naturalnie pojawi się w niej bunt i chęć, by postępować zupełnie odwrotnie. Dlatego na polskich ulicach widzieliśmy ogromną skalę złości.
Kobiety, które protestują, chcą mieć wybór: chcę mieć dziecko lub nie, chcę urodzić chore lub martwe dziecko lub przerywam ciążę. To prawo sprawia, że podejmujemy decyzje bardziej świadomie; myślimy o nich; analizujemy różne scenariusze. Odebranie nam go jest równoznaczne z odebraniem nam prawa do myślenia.
Mam wrażenie, że rządzący próbują podejmować decyzje za kobiety w tak intymnych kwestiach, ponieważ uważają, że nie potrafimy robić tego samodzielnie; myślą "że kobiety tak sobie abortują te ciąże bez refleksji". Nie wiedzą, jak trudny jest to proces, że nie każdy szpital wykonuje takie zabiegi i że zanim kobieta się zdecyduje, musi przejść wiele męczących ją procedur.
Jak psychicznie mogą reagować matki, które będą zmuszane przez system do rodzenia chorego lub martwego dziecka?
Takie przeżycia mogą mieć znamiona traumy, ponieważ kobiety będą zmuszane do czynu, na który nie są gotowe. Będą potrzebowały pomocy psychologicznej przez długi czas. Tylko pytanie: kto jej wtedy udzieli, skoro NFZ nie zapewnia tej opieki w podstawowym wymiarze?
Jeśli wyrok Trybunału Konstytucyjnego wejdzie w życie, to aborcji będzie więcej, ale dokonywanych w podziemiu.
I, jeśli przepisy zaczną już obowiązywać, takich przypadków będzie coraz więcej. Warto również wiedzieć, że okoliczności wykonania takiego zabiegu nielegalnie będą wywoływać u kobiet lęk i stres.
Czego będą się bać?
W jakich warunkach będzie odbywał się zabieg: czy będzie położna, anestezjolog, psycholog? A dalej: czy to się nie wyda, czy ktoś nie doniesie? Kobieta po aborcji wykonanej w podziemiu zazwyczaj zostaje sama, ponieważ boi się komukolwiek do tego przyznać. Wraca do zacisza swojego domu i rozpacza.
To mocno czarny scenariusz, pełen bólu, lęku i traumy.
Ale bardzo realny dla wielu Polek, jeśli wyrok Trybunału Konstytucyjnego wejdzie w życie.
Marlena Trąbińska-Haduch jest psychoterapeutką. Prowadzi terapię indywidualną, par, rodzin, pracuje z kobietami chorujących na depresję. Założyła Ośrodek Terapeutyczno-Edukacyjnego MaterPater. Jej zainteresowania zawodowe skupiają się m.in. wokół psychologicznych aspektów ciąży, porodu i macierzyństwa. Z kobietami pracuje zarówno w szpitalu, jak i ośrodku, który prowadzi.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl