Przerażające nagranie z przedszkola. Jedna z byłych pracownic nie wytrzymała
Gdyby nie nagranie, w historię trudno byłoby uwierzyć. Wykwalifikowani pracownicy przedszkola, z wykształceniem pedagogicznym i w założeniu z wysoką empatią stosują wyjątkowo okrutne kary wobec maluchów. Ewidentnie inspiracją dla tych nauczycielek jest ponura tradycja Halloween.
1. Horror w przedszkolu
Jedno z brytyjskich przedszkoli o nazwie Lil' Blessings Childcare położone w Brighton znalazło się pod ostrzałem z powodu jednego nagrania. Pokazuje ono horror, z jakim muszą się mierzyć nieposłuszne, zdaniem ich opiekunek, maluchy.
Na kilkuminutowym wideo widać kilka nauczycielek - każda na twarzy ma charakterystyczną maskę z filmu "Krzyk". To jedna z najbardziej kultowych, ale zarazem budzących grozę masek. Przedszkolanki wykorzystały je, żeby zaprowadzić wśród dzieci spokój.
Choć nagranie jest krótkie, to oddaje grozę sytuacji - w tle nieustannie słychać płacz przerażonych przedszkolaków. Zamaskowane opiekunki znęcają się nad maluchami, biegając za nimi z krzykiem lub szarpiąc je. Jedno z ujęć pokazuje scenę, w której agresorka pochyla się nad dzieckiem, pytając je, czy jest niegrzeczne. Chłopiec ze strachem zaprzecza, a przedszkolanka ostrzega go, że "lepiej, żeby był grzeczny".
Na nagraniu słychać także, jak jedna z pracownic instruuje drugą, by straszyła tylko te dzieci, które "są nieposłuszne".
Wideo zostało opublikowane na Facebooku, a jego autorką jest jedna z przedszkolanek zatrudnionych w placówce. Kobieta twierdzi, że chciała ujawnić, co się dzieje za zamkniętymi drzwiami.
2. Pracownica się tłumaczy
Jennifer Kayla Newman, autorka filmiku, spotkała się z ogromnym hejtem - atakujący ją ludzie oskarżali przedszkolankę, że brała udział w znęcaniu się nad dziećmi. Kobieta w poście udostępnionym w mediach społecznościowych postanowiła odnieść się do zarzutów.
Przyznała, że kilka tygodni wcześniej kilka pracownic przedszkola kupiło maski na Halloween i straszyło dzieci. Dodała, że nie zareagowała, bo naraziłaby się przedszkolankom oraz poinformowała, że już wcześniej zgłaszała dyrekcji przedszkola pewne nieprawidłowości, ale nigdy nie została potraktowana poważnie.
Gdy dowiedziała się, że jej współpracownice ponownie mają zamiar użyć przerażającego artefaktu, by wymusić posłuszeństwo maluchów, postanowiła nagrać całe zdarzenie i przesłać rodzicom swoich podopiecznych. Dodała, że nie mogła o sprawie poinformować policji, dopóki nie zdobyła dowodu w postaci nagrania, ponieważ kamery przedszkolne nie działają.
"To nie było dla mnie zabawne. Ta, która krzyczy w twarze dzieci, to nie ja. Ta stojąca obok krzyczącej dziewczyny to nie ja. Ten śmiech w filmie to nie ja" - tłumaczyła się.
Zarzuty pod postami kobiety dotyczyły głównie tego, że pozwoliła, by podobne sytuacje miały miejsce co najmniej kilkakrotnie. Nie brakuje też głosów, że nagrywała wideo przy aprobacie agresywnych przedszkolanek, co świadczy o tym, że z jakiegoś powodu miały do niej pełne zaufanie.
Wreszcie zszokowani internauci przyznają, że trauma, jaką musiały kilkukrotnie przechodzić dzieci, pozostanie w ich pamięci na długo.
3. Przedszkole odpowiada na zarzuty
Placówka opublikowała na Facebooku oświadczenie w tej sprawie:
"Departament szeryfa MS w hrabstwie Monroe wie o nagraniu wideo z przedszkola w Hamilton i współpracuje z prokuratorem okręgowym, aby sprawdzić, czy istnieją jakiekolwiek możliwe zarzuty, które można postawić".
Jej przedstawiciele zwrócili się do rodziców poszkodowanych dzieci z prośbą, by nie próbowali brać odwetu na pracownikach przedszkola.
Karolina Rozmus, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl