Trwa ładowanie...

Dyrektorka sprawdziła darmowe laptopy dla uczniów. "Jeden w ogóle nie chciał się włączyć"

Avatar placeholder
27.09.2023 13:31
Problemy z rządowymi laptopami. Niektóre z nich nie działają
Problemy z rządowymi laptopami. Niektóre z nich nie działają (East News / GOV.pl)

W ramach programu "Laptop dla ucznia" co roku kolejne roczniki uczniów klas IV szkół podstawowych publicznych i niepublicznych mają otrzymać bezpłatne laptopy. Są one przekazywane rodzicom lub opiekunom prawnym ucznia na podstawie umowy na własność lub umowy użyczenia. Nie wszyscy dyrektorzy szkół są z tego zadowoleni.

spis treści

1. Problematyczne protokoły

Pierwsi uczniowie dostali sprzęt we wrześniu 2023 roku. Dyrektorzy szkół, zanim laptopy trafią do czwartoklasistów, muszą podpisać trzy protokoły: ilościowy, jakościowy i końcowy. Każdy jest tej samej treści.

Krakowska "Gazeta Wyborcza" wskazuje, że właśnie w protokołach tkwi problem. Dyrektorzy placówek, z którymi rozmawiali dziennikarze, podkreślają, że zostali zobowiązani do poświadczenia, że przekazany sprzęt jest zgodny z "treścią specyfikacji technicznej", natomiast laptopy docierają do szkół owinięte taśmą i z napisem "Plomba gwarancyjna. Nie zrywać".

2. Niedziałające laptopy

"Wyborcza" przytacza ponadto historię Jolanty Gajęckiej, dyrektorki krakowskiej szkoły podstawowej nr 2, która zerwała plomby i zleciła sprawdzenie 113 laptopów jednemu z ojców dzieci, który jest informatykiem. Okazało się, że cztery z nich były do wymiany.

Zobacz film: "Cyfrowe drogowskazy ze Stacją Galaxy i Samsung: część 2"

"Jeden w ogóle nie chciał się włączyć. W trzech system operacyjny uruchamiał się w nieprawidłowy sposób. Co by było, gdybym podpisała protokoły, że wszystko jest OK bez faktycznego sprawdzania" - mówi "Wyborczej" Gajęcka.

Według Gajęckiej firma dostarczająca laptopy poinformowała ją mailowo, że plomba ma zabezpieczać przed nieuprawnionym dostępem w trakcie transportu i można ją zerwać, by skontrolować sprzęt. Sęk w tym, że zanim dyrektorzy mogą dokonać kontroli jakościowej, muszą dokonać ilościowej.

"Szkoła nie ma prawa ingerować w żaden sposób w sprzęt do momentu odbioru ilościowego (...). Nie zgadzam się na rozpoczęcie jakichkolwiek czynności (rozpakowywanie, a już nie wspominam o uruchamianiu sprzętu bez przesłanego, podpisanego protokołu ilościowego)" - napisał Gajęckiej Bartłomiej Baranek, specjalista ds. klientów kluczowych w Zakładach Systemów Komputerowych (konsorcjum, które dostarcza laptopy do krakowskich szkół), cytowany przez "Wyborczą".

Podstawówki mają trzy dni na podpisanie protokołu ilościowego od momentu otrzymania sprzętu.

"Gdyby chodziło w nim tylko o poświadczenie, że do szkoły zostało dostarczonych tyle laptopów, ile trzeba, nie byłoby problemu. Tymczasem już w protokole ilościowym żąda się ode mnie poświadczenia, że sprzęt jest zgodny ze specyfikacją techniczną. Nie mogłam otworzyć laptopów, na których była plomba gwarancyjna z napisem 'nie otwierać', więc nie mogłam sprawdzić, czy faktycznie jest zgodny. Szczerze powiedziawszy nie za bardzo rozumiem, dlaczego podpisując jeden protokół, nie mogę ściągnąć plomby, a podpisując drugi, zaraz potem, już tak. Ale nawet mi się nie chce nad tym zastanawiać. Chciałam tylko działać zgodnie z prawem i nie robić szopki, składając nic niewarte podpisy" - mówi Gajęcka.

Ze względu na to, że dyrektorka odmówiła złożenia podpisu pod protokołem ilościowym, firma przyjechała do placówki odebrać sprzęt. Jej przedstawiciele w końcu zgodzili się na podpisanie wszystkich protokołów jednocześnie i sprawdzenie laptopów. Wadliwe mają zostać wymienione.

"Wyborcza" podnosi, że większość, chociaż nie wszyscy dyrektorzy, zdecydowali się podpisać protokoły odbioru laptopów bez sprawdzenia, co jest w środku.

3. Magistrat zabiera głos

W sprawie kłopotów ze sprzętem "Wyborcza" poprosiła o komentarz ZSK, a także Ministerstwo Cyfryzacji, ale nie otrzymała żadnej odpowiedzi.

"Odbiór jakościowy ma na celu potwierdzenie, czy dostarczony sprzęt spełnia wymagania zawarte w specyfikacji technicznej oraz czy nie jest dotknięty niezgodnością z zamówieniem (...) Do odbioru jakościowego nie ma potrzeby włączania laptopa i uruchamiania systemów operacyjnych, gdyż włączy się wtedy procedura startowa systemu Windows, poprosi o podanie loginu, ustawienie hasła itd. Może to prowadzić do zarzutów rodziców, że sprzęt był uruchamiany, podczas kiedy umowa dotyczy otrzymania nowego, nieużytkowanego komputera" - napisano w wiadomości przesłanej dyrektorom szkół przez krakowski magistrat.

Według magistratu dyrektorzy mogą skupić się na zgodności numerów seryjnych na pudełkach z protokołem oraz na losowej weryfikacji kompletności i specyfikacji dostarczonych laptopów.

"Do weryfikacji specyfikacji technicznej laptopów można wykorzystać udostępnioną przez producenta stronę internetową (...). Oczywiście każdego laptopa można wyciągnąć z pudełka i sprawdzić, czy nie jest uszkodzony" - podkreślono.

Gajęcka w rozmowie z "Wyborczą" wyraziła swoją dezaprobatę wobec tak postawionej sprawy.

"Skoro własnym nazwiskiem podpisuję protokoły, niczego nie będę sprawdzać losowo i po łebkach. To jest kwestia odpowiedzialności za siebie, za prezydenta miasta, który dał mi upoważnienie do przekazania laptopów rodzicom, wreszcie za państwo, które nie może, a przynajmniej nie powinno działać byle jak" - powiedziała.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze