Prawdziwy przyjaciel (recenzja)
To było trochę fajne, a trochę nie fajne - powiedziała moja czteroipółletnia córka Ula, zaraz po tym, jak przeczytałam jej książeczkę "Prawdziwy przyjaciel". - Dlaczego?
Bo jak książka miała się kończyć, to było bardzo niemiło. Wszyscy byli zajęci i nikt nie chciał pomóc Zajączkowi. A ja myślałam, że oni się nauczą pomagać - odparła. Zarówno Ula, jak i sam Zajączek z książki "Prawdziwy przyjaciel", mogli liczyć na to, że zwierzęta okażą pomoc, bo wcześniej same doświadczyły pomocy ze strony bohatera opowiadania. Lektura, zgodnie zresztą z zamysłem autorów serii "Budowanie charakterów", okazała się więc kanwą do rozmowy z dzieckiem na temat sedna przyjaźni.
Moja córka kolejnego wieczoru poprosiła o drugie opowiadanie z tej samej książki. Przyzwyczajona do tego, że lektury, które czytamy przed snem, składają się z wielu opowiadań, myślała, że i tu znajdzie kolejną historię. Niestety nie. Z chęcią sięgniemy jednak wkrótce po kolejną pozycję z serii "Budowanie charakterów".
Na końcu książki znaleźć można: „Przewodnik dla rodziców i wychowawców” oraz propozycje pytań nawiązujących do tekstu. I tu zaskoczenie. Bo choć iście baśniowa treść wcale tego nie sugeruje, każde pytanie jest opatrzone wersetami z Biblii, do których można odnieść dany fragment książki.