Pies zmasakrował twarz dziecka. Rekonwalescencja może potrwać nawet 5 lat
W Ohio miała miejsce tragedia – pies dotkliwie pogryzł twarz dziecka. To nie pierwszy taki incydent ze strony agresywnego zwierzęcia, ale na pewno ostatni. Choć pies został uśpiony, to leczenie chłopca może potrwać nawet 5 lat – chłopiec potrzebuje operacji plastycznych, leczenia sterydami i laserem.
1. Tragedia w Ohio. Nie spieszyli się z wezwaniem pomocy
Życie pięcioletniego Liama Pruitta zamieniło się w koszmar, gdy będąca w 13. tygodniu ciąży matka musiała zostawić go pod opieką znajomej, by móc pojechać na badanie USG. Mały Liam i jego dwuletni brat mieli u kolegi poczekać na autobus szkolny, chłopiec jednak do szkoły nie dotarł.
Jak się okazało, małżeństwo miało w domu psa, który już wcześniej przejawiał się agresją wobec dzieci. Mąż kobiety mimo to postanowił przedstawić psa chłopcu, a gdy ten zerwał się ze smyczy, nie udało się zapobiec przyszłym wydarzeniom.
Pies rzucił się na Liama i pokiereszował jego twarz. Obrażenia były poważne – mimo to właściciele psa zwlekali przez godzinę z wezwaniem pomocy. Dziecko krwawiło, leżąc na podłodze, a był to dopiero początek jego cierpienia.
2. Leczenie może potrwać nawet 5 lat
Gdy Tristin została poinformowana o wypadku, karetka pogotowia zabrała Liama do szpitala, gdzie potrzeba było aż 8 pielęgniarek, by móc opatrzyć rany szalejącego z bólu pięciolatka. Ponad 3,5 godziny trwało zakładanie szwów i operacja plastyczna, mająca na celu zamknięcie wszystkich ran na twarzy i szyi dziecka.
To jednak nie koniec – dalsza terapia to leczenie laserem, leki sterydowe i dbałość m.in. o to, by dziecko unikało słońca. Lekarze szacują, że rekonwalescencja może trwać od 3 do 5 lat, a w tym czasie rodzina będzie musiała pokrywać koszty leczenia z własnej kieszeni.
Dla sześcioosobowej rodziny, w której ojciec dzieci jest jedynym żywicielem, to niemal niewykonalne.
3. Zmienił się nie do poznania
Rozgoryczenie rodziców wynika nie tylko z faktu, że kosztowne leczenie jest konieczne, by rany na twarzy ich syna zabliźniły się, nie pozostawiając po sobie większego znaku, ale potęguje je nieodpowiedzialne zachowanie pary, pod której opieką miał pozostać Liam tamtego feralnego dnia.
31-latka z Ohio wspomina, że gdy w szpitalu jej oczom ukazała się zakrwawiona opiekunka, próbująca z nią rozmawiać, jak gdyby nigdy nic się nie stało, to przepełniło czarę goryczy. Nie rozumie, jak mogła dopuścić do takiej sytuacji i jak mogła zwlekać z wezwaniem pogotowia. "Opiekunka jest technikiem chirurgicznym z doświadczeniem medycznym, więc musiała wiedzieć, że było źle" – wspomina Tristin.
Przyznaje, że przez to wydarzenie jej pięciolatek zmienił się nie do poznania – z radosnego chłopca stał się drażliwym, roztrzęsionym kłębkiem nerwów.
Rodzice boją się, że ten incydent na zawsze pozostanie w jego pamięci, a na oszpeconej bliznami buzi dziecka już nigdy nie pojawi się beztroski uśmiech.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl