Oskar zginął na drodze. Mama: za zabicie psa jest większa kara
Ta historia to jedna z największych tragedii, jakie mogą przeżyć rodzice. 13-letni Oskar zginął na drodze. Kierowca jadący z naprzeciwka zjechał na drugą stronę jezdni i go potrącił. Istnieją podejrzenia, że w momencie wypadku korzystał z telefonu.
1. Śmierć na drodze
27 lipca 2020 roku około południa po Oskara i jego brata bliźniaka Igora przyjechał kolega Patryk. Chłopcy wyszli razem na rower. Matka chłopców zdążyła jeszcze poprosić, by wrócili do domu na 14 na obiad.
- Ja jechałem pierwszy, Patryk pośrodku, a mój brat był ostatni. Jechaliśmy w stronę Mirowa. I nagle nadjechał z tamtej strony samochód - czarny seat. Jechał na nas z dużą prędkością, na mojego brata. Nagle zobaczyłem, jak mój brat upada na ziemię - mówi w programie "Uwaga! TVN" Igor Kowalik.
Jak przekazano w reportażu, kierowcą samochodu był 44-letni Artur Z., który zjechał na drugą stronę jezdni z nieustalonych przyczyn i uderzył w jadącego rowerem nastolatka.
Igor próbował pomóc bratu, ale 13-letni Oskar zmarł. Mama chłopców, Karolina Kowalik, twierdzi, że kierowca zrujnował świat jej rodziny.
- Pobiegłam w tamtą stronę, zatrzymując samochody, żeby ktoś mnie tam podrzucił. Mój syn leżał w rowie. Z tego, co mi później opowiadali, to bardzo krzyczałam i klękałam, żeby go ratowali - opowiada.
2. Zmiana zeznań
Artur Z. był przesłuchiwany w charakterze świadka. Twierdził, że zasnął za kierownicą. Po przesłuchaniu wrócił do domu, nie zabrano mu nawet prawa jazdy. Agnieszka Borkowska z Prokuratury Okręgowej w Radomiu wyjaśniła w "Uwadze! TVN", że w takich przypadkach prokurator może, ale nie musi go zabierać.
W ciągu trzech lat mężczyzna zmienił zeznania twierdząc, że tuż przed zdarzeniem stracił świadomość. Patryk, trzeci z chłopców, zeznał jednak, że według niego kierowca seata, zjeżdżając na drugą stronę jezdni, używał telefonu. Sprawdzono bilingi i nie potwierdzono wykonywania o tej porze połączeń telefonicznych.
Istnieje jednak podejrzenie, że mężczyzna mógł korzystać z internetowych aplikacji do rozmów. Jedyną szansą, by dowiedzieć się prawdy, było sprawdzenie nagrań z kamer monitoringu, które znajdowały się w okolicy. Niestety, policjanci nie zabezpieczyli nagrań, więc z czasem zostały one skasowane.
3. Kolejna śmierć
Na tym nie skończył się dramat rodzinny. Ojciec zmarłego Oskara uczestniczący w procesie Artura Z. zaczął obwiniać się o to, że nie może uzyskać sprawiedliwości dla syna.
- Posypał się, dostał depresji i trafił do szpitala. Aż w końcu zmarł. Sprawca zabrał nie tylko mojego syna, ale też mojego męża - opowiada Karolina Kowalik.
4. Rok więzienia w zawieszeniu
Ostatecznie proces mężczyzny dobiegł końca. Prokurator zażądał dla niego kary roku pozbawienia wolności w zawieszeniu. To wzbudziło oburzenie w najbliższych Oskara.
- Rok w zawieszeniu? Za zabicie psa idzie się na więcej, a on zabił dziecko - kwituje matka chłopca.
- Nawet mnie to nie zdziwiło, czasami prawo nie jest po stronie pokrzywdzonych, tylko po stronie sprawców - mówi ciocia Oskara.
- Jak może tak być, że 13-letnie dziecko leży w grobie, a on jest na wolności? Widzę go prawie codziennie. Widzę, jak robi grille czy inne rzeczy, szlag człowieka trafia - dodaje babcia Oskara.
Wyrok w sprawie wypadku jeszcze nie zapadł.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl