Obaj stali nad płaczącym dzieckiem. Wszystko na oczach klientów sklepu
Media społecznościowe obiegło niezwykłe zdjęcie, na którym widać, jak dwaj mężczyźni stoją nad małą dziewczynką, leżącą na podłodze. Jak się okazuje, czekają, aż dwulatka się wyzłości. Ich metoda podzieliła internautów.
1. Niezwykłe zdjęcie
Kamil Nowak, autor strony Blog Ojciec, udostępnił w mediach społecznościowych niezwykłe zdjęcie. Widać na nim dwóch mężczyzn: ojca i dziadka, którzy spokojnie czekają, aż leżącej na podłodze centrum handlowego dwuletniej dziewczynce minie napad złości.
- Żaden z tych mężczyzn nie traci cierpliwości, nie denerwuje się, nie krzyczy na nią. Po prostu czekają. Nie dali jej tego, czego w tym momencie chciała, ale pozwolili jej wyrażać swoje emocje - w tym przypadku złość - pisze Blog Ojciec.
Jak zauważa, żaden z klientów sklepu nie czuje się zawstydzony zachowaniem dziewczynki. Ponadto w podpisie do zdjęcia znajdują się słowa taty dwulatki, który wytłumaczył, dlaczego daje się wyzłościć córce i jaki może mieć to wpływ na jej rozwój:
"Nie ma idealnych rodziców, lecz jedna rzecz, której się nauczyłem, to być rodzicem niezależnie od tego, co myślą inni. Mój tata zawsze pozwalał mi czuć to, czego akurat potrzebowałem, nawet jeżeli okazywałem to w miejscu publicznym i wprawiałem wszystkich w zażenowanie. Nie pamiętam, żeby powiedział mi: "Zawstydzasz mnie! O, nie płacz!". Dopiero niedawno zdałem sobie sprawę, jak ważne było to dla mojego własnego rozwoju emocjonalnego. Nasze dzieci ciągle się uczą, przetwarzają mnóstwo informacji i nie zawsze wiedzą, co zrobić z tymi wszystkimi nowymi emocjami, które się pojawiają".
2. Reakcje użytkowników
Niestety nie wszyscy internauci podzielali zachwyt nad sposobem radzenia sobie ze zbuntowanym dwulatkiem zaproponowanym przez mężczyzn. Niektórzy zwrócili uwagę, że zamiast pozwalać dziecku urządzać sceny, powinno się je uczyć, jak wyrażać emocje.
- Jak widzę te komentarze, to od razu wiem, że to komentarz osoby, która teoretycznie wychowuje hipotetyczne dzieci - pisze Blog Ojciec. - W takiej sytuacji jak na zdjęciu zachowanie spokoju jest najlepszą pomocą, jaką możemy zaoferować dziecku. Nie każde dziecko da się przenieść gdzieś indziej, a często sama próba powoduje, że dziecko jeszcze bardziej wybucha. A o emocjach i sposobach na ich wyrażanie można porozmawiać, jak już dziecko się uspokoi - dodaje.
- Jak ktoś pisze "o wiele bardziej przemawia do mnie przytulenie dziecka" to chyba nie miał z takim napadem złości nic wspólnego albo ma dziecko, które wtedy da się przytulić, a nie takie, które przy próbie dotknięcia nasila złość. Wszystko jest piękne w teorii - zauważa jedna z użytkowniczek.
Z drugiej strony w komentarzach pojawiły się również opinie, mówiące o tym, że takie zachowanie może przeszkadzać innym, a rolą rodziców jest jak najszybsze uspokojenie malucha.
- Też tak spokojnie stałam nad moimi i czekałam, aż im przejdzie. Ludzie patrzyli jak na zwyrodnialca - przyznaje mama.
- Jakim prawem wymagamy od dzieci, żeby się kontrolowały skoro my dorośli często mamy problemy z wyrażaniem emocji, zwłaszcza tych negatywnych i nie potrafimy się ogarnąć? - pyta kolejna.
- Jak w centrum handlowym napierdziela głośna reklama za reklamą, to wam nie przeszkadza. Jak jakiś cham się wydziera na sprzedawcę, to wam nie przeszkadza. Ale jak dziecko przez kilka minut płacze, to już wam przeszkadza. Masakra - podsumowuje Blog Ojciec.
Niestety, bunt dwulatka to nie mit. U niektórych dzieci przechodzi łagodnie, w innych przypadkach może być to prawdziwe piekło, zarówno dla malucha, jak i całej rodziny. Jest to naturalny etap w rozwoju dziecka, który trzeba przejść wspólnie, a tylko spokój nas uratuje.
Maria Krasicka, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl