Nie wpuścili jej z córką do restauracji. Powód uważa za dyskryminację
34-letnia mama wybrała się razem z córeczką do lokalnej restauracji. Nie spodziewała się jednak, że nie zostanie wpuszczona do środka. Powodem był jej strój, który według obsługi był nieodpowiedni. Kobieta uznała, że jest to wyraz dyskryminacji.
1. Mama została wyproszona z restauracji
34-letnia Emma Prince z Wolverton (Wielka Brytania) poszła razem z przyjaciółką i dziećmi do lokalnej restauracji. Jednak ze względu na swój skąpy strój, nie została wpuszczona do środka. Menadżerka uznała, że kobieta ma na sobie jedynie stanik.
- Wyjaśniłam jej, że to top, a nie bielizna, a na zewnątrz jest 30 stopni. Odpowiedziała, że taki strój jest niezgody z regulaminem restauracji, ale jak poprosiłam o wgląd do niego, nie była w stanie mi niczego udowodnić – tłumaczy.
Nie chcąc się kłócić na oczach swojej dwuletniej córeczki, Emma wróciła do samochodu po koszulę. Jednak cała sytuacja bardzo ją zdenerwowała, ponieważ jej przyjaciółka była bardzo podobnie ubrana, a została wpuszczona bez słowa. Ich topy różnił jedynie kolor i grubość ramiączek.
- Menadżerka powiedziała, że ona może wejść, bo ma grube ramiączka, a ja mam cienkie i muszę coś na siebie założyć. Wszyscy na mnie patrzyli. To było bardzo zawstydzające – dodaje.
2. Dyskryminacja ze względu na ubiór
Kiedy Emma, jej dwuletnia córka Penelope oraz przyjaciółka ze swoim synkiem weszli w końcu do ogródka piwnego, okazało się, że siedzi tam mnóstwo mężczyzn bez koszulek.
- Nie mogłam zrozumieć, dlaczego byłam dyskryminowana za noszenie bluzki, która odsłaniała mój brzuch. To nie wydawało się sprawiedliwe – mówi. – Gotowałam się wręcz w tej koszuli, ale bałam się, że jeśli ją zdejmę, zostanę wyrzucona. Nie chciałam na to narażać mojej córki – dodaje.
To właśnie ze względu na dwulatkę, kobiety zdecydowały się na wizytę w restauracji. Dziewczynka była bardzo głodna i marudna. Niestety jej nastrój z minuty na minutę się pogarszał, ponieważ w ogóle nie zostały obsłużone.
- Moja przyjaciółka otrzymała jedzenie dla siebie i syna, a my po ponad godzinie nadal czekałyśmy. W końcu poddałam się, wyszłam i kupiłam kanapkę – mówi Emma. – To po prostu przelało czarę goryczy – dodaje.
Po powrocie do domu Emma postanowiła anonimowo zapytać obsługę restauracji na instagramowym profilu, czy jest jakiś dress code. Okazało się, że klienci mogą nosić wszystko "w czym czują się komfortowo".
- Byłam dyskryminowana ze względu na mój strój, w momencie, kiedy mężczyźni mogli być rozebrani do połowy. Uważam, że jako kobiety mamy prawo nosić to, co chcemy bez osądzania, lekceważenia i szyderstwa – mówi. – Tym bardziej nie powinny być za to karane nasze dzieci. Niestety odnoszę wrażenie, że właśnie tak się stało – podsumowuje.
Maria Krasicka, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl