"Mengele nie mógł w to uwierzyć". Najlepsza akuszerka w Auschwitz
O sukcesie, który osiągnęła Stanisława Leszczyńska, niemieccy lekarze z najlepszych szpitali Rzeszy nie mogli nawet marzyć. Słuchając jej raportu, Josef Mengele był wściekły i pełen nienawiści. Za żadną cenę nie chciał w to uwierzyć.
1. Ciężarne więźniarki
Ciężarnych kobiet nie wysyłano do obozów koncentracyjnych. Takie były przepisy, ale Niemcy, rzekomo bardzo przywiązani do "ordnungu" i reguł, nagminnie je łamali.
W Auschwitz nie brakowało więźniarek w ciąży. Stan części z nich nie był jeszcze widoczny w czasie transportu. U innych kwestię zignorowano, sporadycznie zdarzały się też przypadki zapłodnienia w obozie.
2. Zastrzyk śmierci i fałszywe obietnice
W 1942 i na początku 1943 roku kobiety przybywające z brzuchem kierowano prosto do komór gazowych lub mordowano je z pomocą zastrzyków fenolowych.
Niemcy nie okazywali też litości, kiedy ciąża wychodziła na jaw po pewnym czasie. Ciężarne mamiono obietnicą lżejszej pracy, zwiększonych posiłków – a następnie zabijano. Ginęły między innymi z rąk Josefa Mengele.
3. Zamiast śmierci narodziny?
Jak pisze Lechosław Cebo w książce "Więźniarki w obozie hitlerowskim" w Oświęcimiu-Brzezince, sytuacja zaczęła się zmieniać od połowy 1943 roku. Nowo narodzone dzieci przestano zabijać, a w 1944 roku powstały nawet przeznaczone specjalnie dla nich baraki.
Po przyjściu na świat niemowlęta były wciągane do ewidencji więźniów – dziewczynki obozu kobiecego, chłopcy męskiego. Jak każdemu zamkniętemu za drutami, także im tatuowano numer obozowy, najczęściej na udzie.
4. Raport położnej z Oświęcimia
W tryby zorganizowanej machiny śmierci, jaką było Auschwitz-Birkenau, wpadła też osoba, której powołaniem zawodowym było asystowanie w cudzie narodzin.
Stanisława Leszczyńska, z zawodu położna, do obozu trafiła za pomoc udzielaną Żydom. Miała wiele szczęścia. Udało jej się zabrać dokumenty potwierdzające kwalifikacje, dzięki czemu w cieniu krematoriów wciąż mogła pomagać położnicom.
W 1957 roku wydała książkę "Raport położnej z Oświęcimia", w której opisała, jak wyglądało życie rodzących w tym ponurym miejscu.
5. Biologiczna przewaga robactwa
W artykule, jaki ukazał się w "Przeglądzie lekarskim" w 1965 roku, komentowała:
"Niezmiernie liczne robactwo wszelkiego rodzaju wyzyskiwało swą biologiczną przewagę nad gasnącą żywotnością człowieka. Ofiarami stałej ofensywy robactwa i szczurów stawały się nie tylko chore kobiety, ale i nowo narodzone dzieci".
Los zarówno rodzących, jak i ich dzieci, był wprost opłakany. W tej sytuacji Leszczyńska robiła, co mogła by ulżyć im w bólu.
Porody przyjmowała na przewodzie kominowym biegnącym wzdłuż baraku. Zamiast sterylnego prześcieradła dysponowała brudnym kocem, który aż ruszał się od wszy. Mimo to udało jej się osiągnąć niesamowite rezultaty – jej położnice i przyjęte przez nią na świat dzieci nie umierały.
6. Czytałam gniew i nienawiść
Akuszerka została pewnego razu wezwana do Josefa Mengelego w celu złożenia raportu. Lekarz obozowy chciał poznać dane odnośnie do śmiertelności okołoporodowej. Kiedy Stanisława Leszczyńska podała mu liczby, nie chciał uwierzyć. Jak sama stwierdziła po latach:
"Powiedział, że nawet najdoskonalej prowadzone kliniki uniwersytetów niemieckich nie mogą się poszczycić takim powodzeniem. W oczach jego czytałam gniew i nienawiść. Możliwe, że ogromnie wyniszczone organizmy były zbyt jałową pożywką dla bakterii".
Co spowodowało taką reakcję Anioła Śmierci? Polska akuszerka zdołała odebrać z powodzeniem wszystkie porody, jakie prowadziła – a było ich łącznie aż trzy tysiące! Ani żadna świeżo upieczona matka, ani żadne nowo narodzone dziecko nie zmarło w trakcie rozwiązania.
Podobnych sukcesów nie mieli lekarze z Rzeszy, ale nie mają ich też dzisiejsze oddziały położnicze.
Aleksandra Zaprutko-Janicka – historyczka i pisarka. Autorka książek poświęconych zaradności polskich kobiet w najtrudniejszych okresach naszych dziejów. W 2015 roku wydała "Okupację od kuchni", a w 2017 – "Dwudziestolecie od kuchni". Napisała też "Piękno bez konserwantów" (2016). Obecnie jest dziennikarką fakt.pl.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Polecane
- "Wylęgarnia dzieci" i historia "Doktora Inkubatora". O życiu wcześniaków urodzonych przed nadejściem XX wieku najczęściej decydował los
- ''Byłem przy żonie podczas porodu''. Poruszająca historia z porodówki
- "Cztery i pół tygodnia. Historia naszego małego Juliusa" Constanze Bohg - Wydawnictwo Święty Wojciech