Trwa ładowanie...

Matka opisała podróż pociągiem. "Doprowadziła mnie do rozpaczy"

 Anna Klimczyk
29.06.2023 11:59
Matka opisała historię, która spotkała ją w pociągu. "Doprowadziła mnie do rozpaczy"
Matka opisała historię, która spotkała ją w pociągu. "Doprowadziła mnie do rozpaczy" (East News, Facebook )

Aneta Korycińska, znana w mediach społecznościowych jako "Baba od polskiego", opisała na Facebooku sytuację, która spotkała ją w pociągu. Polonistka przyznała, że doprowadziła ją ona do rozpaczy.

spis treści

1. Traumatyczna podróż

"Dworzec w Gdańsku Głównym jest niedostępny dla ludzi z wózkami i na wózkach - ani jedna winda nie działa, nawet po zniesieniu oddzielnie niemowlaka na rękach i wózka w rękach (przez panów, którzy byli mocno poimprezowi, ale tylko oni zareagowali i zgodzili się pomóc) okazało się, że na peron już nie wjadę, bo tam też winda jest wyłączona" - zaczyna swoją opowieść Korycińska.

Polonistka przyznaje, że nie tylko dworzec w Gdańsku jest prawdziwą szkołą przetrwania dla matek z małymi dziećmi.

"Spacerując po Gdańsku, też się z tym mierzyłam, a gdy pytałam ludzi, czy pomogą, bo podjazd jest, ale pod kątem 80-90 proc. i to za szeroki na wózek, to... nikt nie chciał" - opisuje w poście.

Zobacz film: "Matka ocaliła życie dziecka dzięki informacjom z sieci"

Kobieta zaznacza, że zwykle może liczyć na pomoc kobiet albo młodych ludzi.

"Starsi mają to gdzieś, wpychają się do autobusu jako pierwsi, musisz przepraszać, bo chcesz wstawić wózek do pociągu, a panom z neseserkami się śpieszy. Znieczulica - siadają też na miejscach dla kobiet w ciąży i są oburzeni, gdy zaznaczam, że to dla zapakowanych i świeżo wypakowanych matek. Ironizują" - relacjonuje Korycińska.

2. Problem z wózkiem

Następnie kobieta opisuje sytuację, która miała miejsce w pociągu.

"Kupuję bilety IC dla matek z dziećmi do czwartego roku życia - to trzeba wybrać już przy zakupie. Rozchodzą się szybko, więc nawet na dwa tygodnie przed wyjazdem jestem już zmuszona do jazdy pociągami o piątej rano, by było miejsce. W majówkę - jeszcze to rozumiem, bo czas trudny - stałam przy toalecie, bo miejsce na gabaryty było zajęte deskami do pływania, a sprzedano mi na stacji bilet... oddzielny, w innych częściach wagonu. Moja córka miała wtedy dwa miesiące. Wózek się nie mieścił. Kierownik pociągu zalecił wówczas kupowanie tych specjalnych biletów z miejscami dla matek z dziećmi, to są oddzielne kabiny, a za nimi są talerze i magazyny warsu i mogę tam stawiać wózek. Luksus. (Mówimy tu o biletach pojedynczych za 150 zł). Udało się, jechałam tak już trzy razy, ostatnio w piątek do Gdańska i to o piątej rano, po ósmej już byłam na miejscu. Powrotny bilet kupiłam zatem identyczny. I wiecie co? Rozpacz" - relacjonuje w poście Korycińska.

Co dokładnie się stało?

"Przyjechał pociąg długi na 11 wagonów, jeszcze droższy był ten bilet niż poprzedni, biegłam wzdłuż peronu, by zapakować się do swojego miejsca, drzwi się zamknęły, w końcu ktoś pomógł mi wstawić wózek z dzieckiem i torbami" - pisze młoda mama.

Niestety tam czekała na nią przykra niespodzianka. Dowiedziała się, że "bilet z dzieckiem do czwartego roku życia oznacza, że jeździsz bez wózka i toreb".

"Zrobiłam awanturę, pociąg zablokowany wózkiem, ja mam córkę na rękach, wzywam kierownika, a ten każe mi rozłożyć wózek, proszę go o pomoc (dziecko na rękach), a on stwierdza, że nie jest od tego (no super, ale co ja mam zrobić?)" - pyta polonistka.

3. "Logika poziom hard"

Kobieta relacjonuje, że udokumentowała całą sytuację, robiąc zdjęcia także plakietki kierownika. Wtedy mężczyzna uznał, że jednak pomoże młodej mamie.

"Jest tak ciasno, że ręki nikt nie wsadzi, by zdjąć gondolę z wózka. Schodzi się obsługa pociągu. Niosą w górze wózek, kółka odpadają, bo co chwilę w tym wąskim korytarzu są wystające elementy na podłodze. Pasażerowie pomagają. Wszyscy mówią, że ciężko. Niosę w trakcie jazdy dziecko na rękach. Ryczę już od przedźwigania, gorąca i bezsilności, bo... mam niemowlę na rękach i kupiłam najdroższy bilet, by tego nie przechodzić. Zasapani donieśli mnie do ekskluzywnej kabiny dla OzN, która była w innym wagonie, to - jak powiedział kierownik - jego miejsce. Obok była nawet toaleta z przewijakiem. Tak, to inny wagon niż ten dla matek z dziećmi" - wspomina Korycińska.

Kobieta trafiła do przedziału dla OzN - osób z niepełnosprawnościami.

"Tym razem kierownik zmienił ton, powiedział, że następnym razem mam kupować miejsca dla OzN, jak chce jechać z dzieckiem. Mówię, że nie jestem OzN, że nie mam legitymacji, ale jestem matką z dzieckiem. Ponoć nikt nie będzie miał pretensji, jak kupię miejsca OzN. Super. Logika poziom hard. Nie na moje nerwy i nie na mój sposób rozumowania. No ale jedziemy. I jeszcze na koniec ponowna wizyta kierownika, który mówi, że od 15 lat jest w tym zawodzie i jeszcze nikt nigdy na niego nie krzyczał. To otarłam łzy i się przedstawiłam. Jednak nauczycielski vibe umie się objawić, ale to tylko dlatego, że jako matka, czuję się jak lwica. To nowe pokłady energii" - opisuje nauczycielka.

Jednak to nie koniec tej przygody, bo przecież z pociągu trzeba jeszcze wysiąść.

"Wysiadamy na Centralnym. Mnóstwo ludzi przeciska się przed wózkiem, chociaż stoję przy drzwiach, tylko młodzi chłopcy pytają, czy potrzebuję pomocy, ale na peronie jest już po nas rodzina. Idziemy do windy. Nie działa. Wjeżdżamy ruchomymi schodami z wózkiem. Idziemy do drugiej - nie działa. Idziemy do ruchomym schodów - nie działają" - relacjonuje.

Korycińska kończy swoją opowieść bardzo wymownie:

"Co muszą przeżywać OzN?! Jestem zrozpaczona dostępnością w naszym kraju. I dzwonią mi w uszach słowa kierownika pociągu, że kobieta sama sobie nie poradzi" - podsumowuje.

Zwróciliśmy się o komentarz w tej sprawie do rzecznika PKP Intercity.

Cezary Nowak wskazał, że podróżując z dzieckiem, każda osoba ma prawo, by odbyć przejazd pociągiem PKP Intercity mając ze sobą niezłożony wózek dziecięcy.

- Przewiezienie wózka dziecięcego jest bezpłatne. Podróżni mogą również przewieźć bagaż. Bezpłatnie można przewieźć łatwe do przenoszenia rzeczy, które należy umieścić nad i pod zajmowanym miejscem, albo w innym miejscu do tego przeznaczonym. Jeśli bagaż nie mieści się w tych miejscach, to można przewieźć go odpłatnie. Bagaż podróżnego, nie może zagrażać bezpieczeństwu i porządkowi, utrudniać przejazdu, wyrządzić szkody w mieniu innych podróżnych lub drużyny pociągu. Jeśli podróżny nie może znaleźć miejsca dla swojego bagażu, powinien poprosić konduktora o pomoc - wyjaśnił rzecznik.

Zapytaliśmy także jaki bilet powinna kupić matka z dzieckiem w wózku w takiej sytuacji? I czy rzeczywiście - tak jak miał wskazać kierownik pociągu - powinna ona kupić bilet dla osoby niepełnosprawnej?

- Podróżująca powinna zakupić bilet dla siebie zgodnie ze swoimi uprawnieniami a dla dziecka do lat czterech pobrać bilet z ulgą 100 proc. Miejsca dla osób na wózku są przeznaczone wyłącznie dla tych osób i nikt inny nie może z nich korzystać. Natomiast jeśli chodzi o "zwykłe" miejsca do siedzenia wyznaczone dla OzN to one również są przeznaczone dla tych osób. Jeśli takie miejsce nie zostało zarezerwowane, wówczas na 24 godziny przed odjazdem pociągu udostępniane jest do ogólnej sprzedaży i każda osoba może sobie takie miejsce zarezerwować, także osoba podróżująca z dzieckiem - tłumaczył Nowak.

Anna Klimczyk, dziennikarka Wirtualnej Polski

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze