Trwa ładowanie...

Magdalena Kostyszyn o tym, jak to jest być matką i Chu...ą Panią Domu jednocześnie

Magdalena Kostyszyn
Magdalena Kostyszyn (East News)

Kiedy kult klasycznej Perfekcyjnej Pani Domu trwał w najlepsze, a każda kobieta prowadząca dom chciała mieć idealnie złożone poszewki na poduszki i ręczniki, na scenę weszła ona, Magdalena Kostyszyn, czyli Chu...wa Pani Domu. Skończył się perfekcjonizm, a zaczęło kreatywne podejście do rzeczywistości, bo przecież… nikt nie jest idealny!

Patrycja Ceglińska-Włodarczyk dla WP Parenting: Masz poczucie, że odkąd założyłaś profil Chu...a Pani Domu, to Polki z większym dystansem podchodzą do swoich wpadek?

Magdalena Kostyszyn: Nie wiem. Nie chciałabym sobie przypisywać aż tak wielkich zasług, że dzięki mnie Polki wrzuciły na luz. Czuję się mniej zobowiązana do robienia różnych czynności uważanych za typowo kobiece. Aczkolwiek dostaję coraz więcej wiadomości, że np. ktoś zrozumiał, że nie musi codziennie robić rano mężowi kanapek. To są bardzo fajne wiadomości, które pokazują mi, że ludzie w mojej działalności widzą nie tylko śmieszne obrazki, ale coś więcej.

Wiele z nas zostało wychowanych w takiej kulturze, że musimy być perfekcyjnymi paniami domu. Mam wrażenie, że profil, który stworzyłaś, pomógł trochę obalić ten stereotyp. Przecież każdej z nas zdarzają się wpadki!

Zobacz film: "Zastosowanie sody oczyszczonej w kuchni"

To prawda. Dzielenie się tym publicznie dodaje też innym odwagi, aby pokazać swoje "porażki". Teraz nurt bycia nieidealną jest dość popularny. Wręcz modny. Ale kiedy zaczynałam 7 lat temu, można powiedzieć, że w Polsce byłam prekursorką. Wtedy byliśmy zachłyśnięci Instagramem, Facebookiem, gdzie wszyscy pokazywali idealny świat: piękne śniadania, domy, sukcesy zawodowe. I ja trochę wbiłam szpilę. Zaczęłam pokazywać kompletnie inną stronę życia. Zaczęłam pisać o tym, co mi danego dnia nie wyszło. Ludzie się otworzyli, zobaczyli, że można się śmiać z samego z siebie, a przypalenie koszuli nie jest wielką katastrofą.

Magda Kostyszyn stworzyła Ch**** Panią Domu
Magda Kostyszyn stworzyła Ch**** Panią Domu (East News)

7 lat temu był też popularny program "Perfekcyjna Pani Domu". W kontrze do tego formatu stworzyłaś profil Chu...a Pani Domu?

Zupełnie nie myślałam o tym. Faktycznie to się zbiegło ze sobą w czasie. Totalnie nie chciałam tworzyć antyprofilu. Zrobiłam to zupełnie osobno, ale wiem, że wiele osób potraktowało to jako kontrę do Perfekcyjnej Pani Domu. Część pewnie też dlatego przyszła na mój profil, bo szukali odpowiedzi na to, co zobaczyli w telewizji i z czym się nie zgadzali. Wydaje mi się, że Polacy potrzebowali takiego miejsca, żeby pokazać swoją prawdziwą twarz.

Zapytam trochę przewrotnie. Nie masz czasem ochoty usiąść na kanapie w idealnie wysprzątanym mieszkaniu, zjeść domowy obiad i w pełni zrelaksować się?

Lubię taki stan. Chu...a Pani Domu jest moim alter ego, bo mam w sobie również pedantyczne zapędy. Pewnie dlatego, że wywodzę się z takiego domu, w którym w każdą sobotę dla mojej mamy najważniejszą rzeczą na świecie było sprzątanie i odkurzanie. Nienawidziłam tego. Zawsze się buntowałam przeciwko temu, ale im jestem starsza, tym bardziej widzę swoje podobieństwo do mamy. Nie raz gonię swojego partnera do sprzątania.

Wyświetl ten post na Instagramie.

Powiem Wam, że mam w sobie jakąś misję pomagania osobom starszym. Regularnie dorzucam się do zbiórek pieniężnych poświęconych tym najstarszym. W tamtym roku z okazji I Dnia Wiosny wybrałam się z moimi czytelniczkami do Zakładu Opiekuńczo - Leczniczego we Wrocławiu, spędzić mile czas z tamtejszymi seniorkami. Dziś piszę w @womenshealthpolska tekst o wykluczeniu kobiet dojrzałych - o tym, że dla społeczeństwa bywają już tak niezauważalne, jak cieniutkie plasterki szynki, które zamawiają w masarniach dla swoich wnuczek. (Kwietniowy numer jest cały czas w sprzedaży) 🧜🏼‍♀️ ____ @womenshealthpolska @golebiowski_photography @rysena_makeup_artist @patrycja_pankiewicz @kusnierz_dagmara

Post udostępniony przez Chujowa Pani Domu (@chujowapanidomupl)

Więc lubię porządek, lubię sprzątać, ale jestem też bałaganiarą. W tej chu...ości to najgorsza jestem w gotowaniu. Nie lubię tego, nie chcę się w tym rozwijać i mogłabym całe życie jeść w restauracjach. I kiedy obserwuję te moje czytelniczki, widzę, że one też lubią mieć porządek, ale zdają sobie sprawę, że jak nie posprzątają, to nic się nie stanie. Chodzi o zdrowy rozsądek i żeby mieć dystans do tego wszystkiego.

Zawsze umiałaś odpuszczać w takich sprawach, czy przechodziłaś etap, że chciałabyś być idealna na każdym polu?

Trudno powiedzieć. Wchodząc w dorosłość, miałam jedną myśl: żeby nie być, jak moja mama. Nie chciałam przejąć tych wszystkich typowych ról. Z partnerem od razu mieliśmy jasny podział, który naturalnie powstał. Nigdy nie miałam poczucia, że skoro jestem kobietą, to np. muszę posprzątać.

Kiedy na świecie pojawia się dziecko, wiele się zmienia. Uczysz swoje dziecko porządku, czy tutaj ma dużą swobodę?

Myślę, że podchodzę do tego zdroworozsądkowo. Na pewno nie jest tak, że nie pozwalam córce malować farbkami, bo boję się, że pobrudzi sukienkę. Absolutnie nie. Staram się jednak uczyć ją, że musi po sobie posprzątać. Dużą rolę odgrywa też tutaj przedszkole. Panie uczą dyscypliny, tego, że należy utrzymywać porządek. Moja córka wie, że trzeba po sobie posprzątać, ale nie ma takich sytuacji, w których mówię jej: "Nie wyjdziesz, dopóki nie posprzątasz". Nic z tych rzeczy.

Co zmieniło się w twoim myśleniu po urodzeniu dziecka?

Jeśli chodzi o czystość mieszkania nic. Ale pojawiła się presja, jeśli chodzi o gotowanie. Zależało mi oczywiście na tym, by córka zdrowo się odżywiała, a ja do tej pory - będąc bezdzietną osobą, nie przywiązywałam do tego wielkiej uwagi. Jajecznica na obiad? Bardzo proszę? Kanapki? Biorę! Teraz na szczęście posiłki w przedszkolu połowicznie rozwiązują mój problem.

Ostatnio rozbawiło mnie zdjęcie bałaganu w twoim mieszkaniu. Napisałaś, że bałagan jest tak duży, ale nie ugniesz się, bo teraz jest kolej sprzątania twojego partnera. Udało się nie złamać?

Zajęło mu to dwa dni, ale posprzątał. (śmiech) Wiele razy nie wytrzymałam i ścieliłam za niego łóżko, sprzątałam, choć była jego kolej. W końcu uznałam, że to nie ma najmniejszego sensu. Doprowadzenie do momentu, w którym jego samego zaczyna denerwować ten bałagan, uważam za sukces.

Ale denerwujesz się w takich sytuacjach, czy masz już kompletny luz w sobie?

Nie mam takiego luzu. Chciałabym mieć. Jest gdzieś we mnie taka Perfekcyjna Pani Domu, która chciałaby mieć poukładane ręczniki kolorami. Wszyscy mamy takie napady, że wstajemy i coś nas denerwuje od rana. I to na pewno przez te nieułożone ręczniki! Psychologowie często mówią, że za tymi ręcznikami stoją inne problemy. Uczę się, żeby odpuszczać, żeby nie próbować być perfekcyjną.

Kiedy urodziłam córkę, mama kupiła mi mopa Viledy. Do dzisiaj nie wiem dlaczego. Na pewno nie chcę przekazywać córce takiej wizji kobiecości, w której musi być idealna i że sprzątanie, gotowanie to nieodłączne elementy jej życia.

Jak reagujesz na jakieś stereotypowe teksty w twoim kierunku?

Kiedy byłam nastolatką, często słyszałam od taty, jak ja znajdę męża, skoro nie potrafię gotować. Buntowałam się, kiedy rodzice to mi, a nie młodszemu bratu kazali zmywać, bo ja "jestem dziewczynką". Teraz nie słyszę takich tekstów w swoją stronę. Natomiast jeśli widzę stereotypowe zachowania u znajomych, czy rówieśników, staram się reagować.

Patrząc na posty w twoich mediach społecznościowych, mam wrażenie, że określenie „chu...a” nie do końca pasuje. Powiedziałabym raczej "kreatywna".

Często słyszę, że nazwa powinna brzmieć "Kreatywna Pani Domu" albo "Zaradna Pani Domu". Początkowo dzieliłam się swoimi wpadkami, a później faktycznie profil ewoluował w tę stronę, że zaczęłyśmy dzielić się patentami. Aczkolwiek myślę, że nazwa jest nadal adekwatna do określenia całej ideologii ChPD.

Na początku powiedziałaś, że dzisiaj trochę modne jest to, że kobiety nie są perfekcyjne. Z czego to wynika?

Faktycznie zrobił się trend z tego, że nie musisz ćwiczyć, kochaj swoje ciało, nie musisz być idealna. Skąd to się bierze? Może z tego, że jesteśmy zmęczeni już idealnymi obrazkami, które widzimy w mediach społecznościowych. Stawiamy na autentyczność. Kiedy popatrzymy na najpopularniejsze blogerki, to mimo wszystko wiarygodność wygrywa.

Zdajesz sobie sprawę, jak duży wpływ masz na kreowanie rzeczywistości?

Chyba nie. Jest mi miło, jeśli ktoś mi pisze lub mówi, że zmieniłam jego sposób myślenia. Albo, że działam lepiej niż NFZ, bo zarażam śmiechem. Ale nie używałabym jakiś wielkich słów na opisanie tego, co robię.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze