Trwa ładowanie...

Koszmarna pomyłka w łódzkiej klinice. Bo embriolog miała migrenę

Avatar placeholder
25.06.2024 11:32
Koszmarna pomyłka w łódzkiej klinice. Przez migrenę embriolożki wszczepiono jej obce zarodki
Koszmarna pomyłka w łódzkiej klinice. Przez migrenę embriolożki wszczepiono jej obce zarodki (Adobe Stock, Getty Images)

W łódzkiej klinice Salve miało dojść do koszmarnej pomyłki. W marcu 2022 roku Annie, która zdecydowała się na zabieg in vitro po kilku poronieniach, wszczepiono zarodki innej pacjentki. Kobieta dowiedziała się o tym przez przypadek, gdy podsunięto jej do podpisu nie swoje dokumenty.

spis treści

1. "Miałam wrażenie, że gram w jakimś filmie"

Po wykryciu pomyłki Annie wykonano płukanie macicy. Jak podkreśla, nikt nawet nie przeprosił ją za błąd, który odcisnął piętno na jej psychice: do dziś ma problemy uroginekologiczne, straciła także zaufanie do służby zdrowia. To, co przeżyła, było dla niej traumą.

- Dostałam dożylnie jakiś środek, który spowodował u mnie euforię i wyłączył logiczne myślenie. Następnego dnia był smutek, płacz, zawiedzione nadzieje. I tak jest do dziś - mówiła w rozmowie z "Expressem Ilustrowanym", dodając, że czuje do kliniki "ogromny żal".

- Miałam wrażenie, że gram w jakimś filmie. Usłyszałam, że trzeba "wypłukać zarodki". Nie jestem pewna, co ze mną robiono - wspominała.

Zobacz film: "Agnieszka Ziółkowska wyjaśnia, co przyniósł podręcznik do HiT. "Coś dobrego""

TVP Łódź poinformowała, że fatalny błąd, do którego doszło, miał być spowodowany migreną dokonującej zabieg embriolożki. Podobno nikt pacjentki nie przeprosił.

2. Pozew

Anna wraz z partnerem pozwali Salve. Klinika wystosowała komunikat, w którym przyznała, że doszło do ludzkiego błędu, ale natychmiast go rozpoznano. Zaznaczono jednak, że wdrożono działania naprawcze i dodatkowe procedury, by błąd już się nie powtórzył.

"Pomyłki przy transferze zdarzają się rzadko, ale błędu ludzkiego całkowicie wykluczyć się nie da" - tłumaczyła w oświadczeniu adwokatka kliniki.

Klinika zaproponowała parze odszkodowanie w wysokości 15 tysięcy złotych, ale ta go nie przyjęła. Adwokat Anny i jej partnera zażądał 400 tysięcy złotych zadośćuczynienia dla niej i 75 tysięcy złotych dla jej męża.

Ostatecznie zawarto ugodę (jej warunki nie są jednak znane) i postępowanie umorzono. Rzeczniczka prasowa do spraw karnych Sądu Okręgowego w Łodzi Iwona Konopka powiedziała w rozmowie z "Ekspresem Ilustrowanym", że postanowienie jest prawomocne.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze