Trwa ładowanie...

Koronawirus na świecie. Patrycja Załug opowiada, jak wygląda rzeczywistość w Indiach

Avatar placeholder
11.04.2020 20:11
Indie walczą z pandemią koronawirusa (Getty Images)
Indie walczą z pandemią koronawirusa (Getty Images)

Indie w związku z epidemią koronawirusa wprowadziły najostrzejsze ograniczenia. Żeby wyjść z domu raz na trzy dni, trzeba uzyskać specjalne pozwolenie (przepis funkcjonuje w Goa). Przebywająca tam na stałe Patrycja Załug w rozmowie z WP Parenting wyjaśnia, dlaczego mydło i płyn do dezynfekcji rąk schodzą tu na dalszy plan. Podpowiada też, jak oswoić święta na Skypie i WhatsAppie.

Patrycja Załug (po ślubie Garg) jest dyplomowaną trenerką, autorką wielu książek, m.in. "Najpierw zadbaj o siebie". i programów rozwojowych stworzonych z myślą o kobietach oraz budowaniu ich pewności siebie. W najlepszym zawodowo momencie swojego życia zdecydowała się pójść za głosem serca i przeprowadzić do Indii. Ze swoim mężem Lalitem zamieszkała w turystycznej miejscowości na zachodnim wybrzeżu Półwyspu Indyjskiego.

Archiwum prywatne
Archiwum prywatne

Kiedy na świecie zaczęło przybywać zarażonych wirusem SARS-CoV-2, początkowo sąsiadujące z Chinami Indie nie podejmowały żadnych działań. Potem jednak odseparowały się od Chin i Europy, a wewnątrz kraju wprowadziły najostrzejsze na świecie ograniczenia. Pierwszy tydzień kwarantanny był dla mieszkańców Indii szalenie trudny, jak przyznaje Patrycja w rozmowie z WP Parenting.

Zobacz film: "Cyfrowe drogowskazy ze Stacją Galaxy i Samsung: część 3"
Epidemia koronawirusa w Indiach (Getty Images)
Epidemia koronawirusa w Indiach (Getty Images)

- Zamknięto wszystkie sklepy spożywcze, więc wisiało nad nami widmo głodu i poczuliśmy przerażenie – opowiada. - W domu jedzenia mieliśmy może na tydzień, bo rozporządzenie nie było wcześniej zapowiadane i weszło w życie praktycznie od razu. Dopiero po trzech dniach sklepy zaczęto otwierać, więc po początkowym szoku zaczęliśmy się powoli w tym odnajdywać, kupiliśmy mąkę, teraz pieczemy chleb i gotujemy w domu. Na ulicach jest sprzedawane mleko z kontenerów. W ogóle jest mniejsza dostępność produktów – zauważa Polka.

Przez pierwszy tydzień nie można było kupić ani chleba, ani jajek, a produkty w sklepach zdrożały o połowę. - Mamy tu na osiedlu strażnika, który pochodzi z innej miejscowości, a przyjechał tu do pracy. Wspieraliśmy go, bo też nie miał żadnych zapasów, a dosłownie wszystkie sklepy były zamknięte – relacjonuje Patrycja. - Jeśli chodzi o wyjścia z domu, to teraz raz na trzy dni można zdobyć specjalne pozwolenie, które od momentu uzyskania jest ważne tylko dwie godziny. Poza tym w Goa jest w miarę spokojnie i policjanci tylko zwracają uwagę, jeśli ktoś złamie zakaz, ale docierają do nas informacje o tym, że w głębi kraju dochodzi do różnych incydentów – dodaje Polka.

W Indiach noszą maseczki, ale nie rękawiczki ochronne (Getty Images)
W Indiach noszą maseczki, ale nie rękawiczki ochronne (Getty Images)

Jak zauważa Patrycja, w Indiach coraz więcej ludzi nosi też maseczki, ale już rękawiczek nie. Nikt nie dezynfekuje rąk, nie wszyscy myją je wodą z mydłem. Wynika to z tego, że jest tu po prostu ogromna bieda i te rzeczy schodzą na dalszy plan. A co z zachowaniem społecznego dystansu?

- W Indiach jest taka kultura, że ludzie lubią być blisko, więc przysuwają się do siebie niemal bezwiednie. I co prawda sprzedawca w sklepie ma maseczkę i zachowuje dystans, ale już np. w kolejce ludzie tych zalecanych odległości nie przestrzegają – opowiada.

Patrycja miała już kupiony bilet do Polski na święta, ale w związku ze wstrzymaniem lotów międzynarodowych wizja przylotu do rodzinnego kraju bardzo się oddaliła.

- To, że być może nie zobaczę się z bliskimi w tym roku, dotarło do mnie tydzień temu. Pomyślałam sobie, że z tym ograniczeniem jest tak, jak ze wszystkim w życiu, że oczywiście mogę z tym walczyć i się zadręczać, ale co to da? Natomiast dużo otuchy daje mi wizualizacja tego momentu, kiedy wreszcie się spotkamy przy wspólnym stole i będziemy mogli z radością celebrować te chwile – dodaje z uśmiechem.

Tegoroczna Wielkanoc nie będzie pierwszym świętem, które Polka spędzi z dala od rodziny. Jej zdaniem, oswojenie się z innym rodzajem bycia w kontakcie z ludźmi, przechodzi przez różne etapy.

- Na początku to było takie klasyczne zaprzeczenie, że przecież wszystko jest ok i nic się nie zmieniło. Potem dotarło do mnie to, że jednak ten kontakt online to nie jest to samo, kiedy możemy siedzieć sobie i pić razem kawę. Pojawiło się uczucie utraty tej możliwości, tęsknoty, pustki i żalu, a potem z kolei zrozumienie i akceptacja tego, że jest i będzie inaczej – wyjaśnia

Zdaniem Patrycji tegoroczne święta sprawią, że wyłamiemy się ze schematu, w którym zwykłą rodzinną czułość przesłaniała tradycja i właśnie teraz okażemy sobie więcej szczerego zainteresowania.

- Co roku te same pytania ciotki o to, kiedy ślub czy dziecko, albo wujka o twoją pracę czy zarobki… Ciągle ten sam schemat, zawsze wiedzieliśmy, co się wydarzy, więc paradoksalnie te święta na Skypie czy WhatsAppie pozwolą nam się od tego uwolnić – zauważa. - Uświadomimy sobie, jak bardzo kochamy swoich najbliższych, choć wcześniej były przy świątecznym stole jakieś nieporozumienia rodzinne i kłótnie. Teraz zobaczymy z dystansu, ile mamy do siebie nawzajem miłości i ciepła. Druga rzecz, każdy ma prawo przeżywać te święta po swojemu i pewnie będą też takie osoby, które poczują ogromną ulgę, że nie muszą nigdzie jechać i to też jest ok. Najważniejsze to zgodzić się na prawdziwość swoich uczuć, czy to osamotnienia, czy tęsknoty za bliskością – stwierdza.

Jak podkreśla trenerka Patrycja - w te święta pewnie będą nami targały różne trudne uczucia, złość na sytuację, na rząd, na wirusa, na zamknięcie, pojawi się smutek i tęsknota, poczucie żalu, niepewność, kiedy się zobaczymy… Radzi jednak, by postarać się skupić myśli na wdzięczności za to, że jednak jest ta rodzina, że możemy się połączyć na Skypie.

- To jest ogromny dar, że my ciągle możemy się zobaczyć i usłyszeć. A kiedy się połączymy, to warto otwarcie wyrazić swoje uczucia, nie chowajmy się za tymi rozmowami o polityce, czy czymś innym, mówmy sobie szczerze, co czujemy do siebie. Możemy wysłać sobie jakiś prezent czy kwiaty, jeśli oczywiście nie naraża to innych na niebezpieczeństwo. Możemy te uczucia w taki niebezpośredni sposób wyrazić – podpowiada.

Jaka będzie Wielkanoc w indyjskim domu Patrycji Załug?

  • Z całą pewnością ugotujemy sobie uroczysty obiad, upieczemy chleb i zjemy jajka, więc będzie trochę polskiej tradycji, ale przede wszystkim będzie taka prawdziwa bliskość, czułość i ciepło – wzrusza się Polka w rozmowie z WP Parenting.
Autor: WP/Jakub Bizner
Autor: WP/Jakub Bizner

Dołącz do nas! Na wydarzeniu na FB Wirtualna Polska - Wspieram Szpitale - wymiana potrzeb, informacji i darów będziemy na bieżąco informować, który szpital potrzebuje wsparcia i w jakiej formie.

Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze