Do kogo podobne jest dziecko? Genetyczka rozwiewa popularny mit
Gdy w rodzinie rodzi się dziecko, zazwyczaj rodzice, dziadkowie i krewni dopatrują się w maluchu cech swoich przodków. Porównując, do kogo jest podobne, zwracają uwagę na charakterystyczne cechy twarzy, a także włosy czy kolor oczu, często uznając, że najbardziej przypomina swojego tatę. Czy takie przeświadczenie ma jakieś potwierdzenie naukowe?
1. Dziecko jest najbardziej podobne do ojca?
Wiele osób jest zdania, że noworodki i niemowlęta najczęściej są podobne do swoich ojców, co ma mieć związek z ewolucją i stanowić dla mężczyzn dowód na to, że wychowują swoje własne biologiczne dzieci.
Czy faktycznie tak jest? Przeświadczenie to skomentowała prof. dr hab. Ewa Bartnik, genetyk z Instytutu Genetyki i Biotechnologii Wydziału Biologii Uniwersytetu Warszawskiego, która zaznaczyła, że to mit.
- Niemal dwadzieścia lat temu stwierdzono, że tak nie jest, ale - mimo to - ludzie doszukują się tego podobieństwa. Prawda jest jednak taka, że niemowlaki najbardziej podobne są do samych siebie - powiedziała prof. Bartnik w rozmowie z serwisem dziendobry.tvn.pl.
Zdaniem badaczki dzieci dziedziczą cechy obojga rodziców, jednak czasem bywa, że jedna lub kilka z nich zaczynają dominować, w ten sposób sprawiając, że malec przypomina nam najbardziej jednego członka rodziny.
2. Nie tylko geny
Trzeba też pamiętać, że wygląd dziecka szybko się zmienia, a wygląd twarzy człowieka kształtuje się do ok. 16-18 roku życia. Poza genami wpływ ma na niego także środowisko, w jakim przebywamy, jak również nasz tryb życia.
- Jeżeli jedna osoba mieszka w bardzo słonecznym kraju, a druga na północy, to mogą mieć one inne przebarwienia. Jeżeli mamy rewelacyjny metabolizm, ale codziennie przyjmujemy np. o tysiąc kalorii za dużo, to nasz rewelacyjny metabolizm też - w pewnym momencie - przestanie dawać radę. Jeżeli mamy świetne mechanizmy naprawcze skóry, ale będziemy codziennie leżeć pod lampą UV, to one też w końcu przestaną prawidłowo działać. Jednak są to rzeczy, na które mamy wpływ. Nie do ruszenia są natomiast nasz wzrost czy twarz, chyba że zdecydujemy się na operację plastyczną - wyjaśnia prof. Bartnik.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl