Jerzy Owsiak o psychiatrii dziecięcej w Polsce: "Ludzie nie wyobrażają sobie, jak jest źle"
Temat wsparcia finansowego w wysokości 80 mln zł dla sektora psychiatrii dziecięcej, który od lat jest w zapaści podzielił Senat, mimo że marszałek Grodzki deklarował pomoc. Przedstawiciele PiS-u głosowali przeciwko. Od prawie roku sektor ten przechodzi reformę, m.in. przy wsparciu WOŚP. - Dochodzi do sytuacji, w których dzieci leczone są na oddziałach dla dorosłych. A najgorsze jest to, że ludzie nie wyobrażają sobie, jak jest źle, co pogłębia zapaść - mówi Jerzy Owsiak.
Od początku 2020 roku trwa reforma sektora psychiatrii dziecięcej i młodzieżowej w Polsce, nad którą pracowano przez kilka lat. Środowisko psychiatryczne niejednokrotnie apelowało, że sektor jest w zapaści. Potwierdził to m.in. raport NIK o dostępności lecznictwa psychiatrycznego dla dzieci i młodzieży, który ukazał się jesienią ubiegłego roku. Wynika z niego, że w Polsce brakuje nie tylko ośrodków terapeutycznych i szpitali psychiatrycznych, ale także psychiatrów dziecięcych i psychologów w szkołach. Efekty zapaści są następujące: według statystyk jesteśmy w pierwszej dziesiątce krajów europejskich z najwyższą liczbą samobójstw wśród dzieci i młodzieży.
Katarzyna Domagała, WP Parenting: Na początku 2020 roku o pomoc w zakupie sprzętu dla placówek psychiatrycznych dla dzieci i młodzieży zwróciła się do Fundacji WOŚP Barbara Remberk, konsultant krajowa psychiatrii dzieci i młodzieży. Było aż tak źle?
Jerzy Owsiak, Prezes Zarządu WOŚP: Zapaść jest okrutna. Brakuje przede wszystkim specjalistów: lekarzy i psychoterapeutów, ale także sprzętu: łóżek, testów diagnostycznych, które są podstawą leczenia. Kolejny problem to zbyt mała liczba miejsc w placówkach psychiatrycznych dla dzieci i młodzieży. Szpitale są przepełnione do granic możliwości, dlatego dochodzi do sytuacji, kiedy dzieci leczone są na oddziałach dla dorosłych. To w ogóle nie powinno mieć miejsca! Niestety, to są fakty, dlatego postanowiliśmy pomóc.
Był pan zaskoczony, kiedy dowiedział się, w jak ciężkiej sytuacji znajdują się młode osoby potrzebujące wsparcia psychiatrycznego i psychologicznego?
Nie byłem zaskoczony. Wiedziałem o tym z mediów. Wstrząsnął mną jeden z reportaży o młodym pacjencie ze szpitala psychiatrycznego. Z tego, co pamiętam, jego historia skończyła się tragicznie.
Ale, żeby była jasność - nie oskarżam o to lekarzy, którzy tam pracują. Oni często nie mają dostępu do nowoczesnego leczenia. Najgorsze jest to, że ludzie nie wyobrażają sobie, jak jest źle w psychiatrii dziecięcej, co jedynie pogłębia zapaść.
Brak świadomości społecznej pogłębia zapaść? Przecież to Ministerstwo Zdrowia jest odpowiedzialne za organizację placówek publicznych.
Wyobraźmy sobie, co byłoby, gdyby WOŚP zapowiedziała, że pieniądze z całego finału zostaną przeznaczone na pomoc psychiatrii dziecięcej i młodzieżowej. Ile osób – mówiąc karykaturalnie – puknęłoby się w czoło?
Jeśli ludzie nie zdają sobie sprawy z problemów ochrony zdrowia i nie domagają się ich rozwiązania, władza o nich zapomina. W efekcie wszystko się zapada – co właśnie widzimy, nie tylko na przykładzie psychiatrii dziecięcej.
Jak WOŚP pomogła placówkom psychiatrycznym i psychologicznym?
Kupiliśmy 798 łóżek wraz z meblami szpitalnymi i specjalnymi siedziskami, które są niezwykle ważne przy tego typu terapii. Cieszę się, że ten sprzęt wjechał już do klinik psychiatrycznych. To znak, że o tych ludziach ktoś myśli. Że nie zostają sami z problemem.
Jednak najważniejsze są specjalistyczne testy diagnostyczne, których kupiliśmy 403. Zależy nam, aby trafiły do wszystkich pracowni psychologicznych, ponieważ to jest podstawa badania psychologicznego. Te placówki stoją na pierwszej linii frontu.
Z jakiego budżetu WOŚP finansuje te zakupy?
Z 1 procenta. Na wsparcie placówek psychiatrii dziecięcej i młodzieżowej przeznaczyliśmy 8,8 mln zł. Wydaliśmy już połowę tej sumy i jesteśmy przygotowani na kolejne działania, ale czekamy aż psychiatrzy, psycholodzy, terapeuci będą gotowi do współpracy.
A nie są? W jednym z wywiadów powiedział pan o problemach we współpracy ze specjalistami odpowiedzialnymi za reformę. Jakie trudności miał pan na myśli?
Miałem nadzieję, że pani o to nie dopyta, ale skoro tak się stało, to mówię. Aby te wszystkie działania pomocowe miały sens, psychiatrzy i psychoterapeuci muszą mówić jednym głosem, muszą być zdeterminowani do wspólnego działania. Nie chcemy się zderzać z różnicą zdań – środowisko medyczne musi się zewrzeć. Na razie tego nie widzę.
Pamiętam, kiedy działaliśmy na rzecz poprawy sytuacji na oddziałach neonatologicznych. Czuliśmy wtedy, że mamy wszystkich neonatologów polskich za sobą. Oni wszyscy mówili wspólnym głosem: "jeśli kupicie nam te urządzenia, to my będziemy je stosować".
Najpierw sprzęt trafił do kilku placówek, a dzisiaj jest to standard w całym kraju. Ten projekt zakończył się sukcesem m.in. dzięki zaangażowaniu środowiska.
W dyskusję wokół problemów psychiatrii dziecięcej i młodzieżowej kilka miesięcy temu włączył się Senat RP, a konkretnie marszałek Grodzki, deklarując pomoc. Dziś wiemy, że senatorowie z PiS odrzucili pomysł przeznaczenia 80 mln zł na wsparcie reformy.
Zwróciliśmy się do Senatu i marszałka Grodzkiego, by dowiedzieć się, jak system może wesprzeć sektor psychiatrii dziecięcej. Okazało się, że mocno zainteresował się tym problemem, dlatego planowaliśmy organizację konferencji wokół tego tematu, ale niestety pandemia dwukrotnie pokrzyżowała nam plany.
Czego dowiedział się pan z tych rozmów?
Na przykład, że w ostatnim czasie Ministerstwo Zdrowia znacząco zmniejszyło budżet na reformę psychiatrii dziecięcej i młodzieżowej. Chodzi o kilkadziesiąt milionów złotych, które prawdopodobnie przeznaczono na walkę z pandemią. Cóż, trudno nam z tym dyskutować. Wsparcia finansowego nie ma.
Według raportu NIK o dostępności lecznictwa psychiatrycznego dla dzieci i młodzieży z jesieni ubiegłego roku, który obnażył zapaść sektora, poważnym problemem jest brak psychologów w polskich szkołach. W obecnych czasach to chyba powinien być standard?
Sytuacja w szkołach jest bardzo ciężka, co wyraźnie odczuwają uczniowie. Wiem, że oni chcą zmian.
Pytałem nawet tych uczniów, czy przyznawanie się do korzystania z pomocy psychologa wiąże się z pewnego rodzaju stygmatyzacją. Kiedyś mówiło się: "o, idziesz do psychologa…”. Wizyta u terapeuty czy psychiatry była czymś dziwnym, niezrozumiałym. Dziś jest inaczej. Uczniowie wiedzą, że problemy psychiczne często zaczynają się w młodym wieku, dlatego chcą mieć dostęp od pomocy.
Jakie są to problemy?
Choćby te związane z brakiem akceptacji czy hejtem w internecie. Jest też szereg problemów z seksualnością młodzieży, co w dużej mierze jest efektem braku wychowania seksualnego w polskich szkołach.
Kolejne niepokojące fakty to liczba samobójstw. Czytałem, że w Polsce mamy jeden z największych odsetków samobójstw młodych osób w Europie.
Jesteśmy w pierwszej dziesiątce, co było jednym z głównych powodów rozpoczęcia reformy.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl