Jak zachowuje się nadopiekuńczy rodzic?
Jak zostać nadopiekuńczym rodzicem? Być może zadanie nie jest tak trudne jak mogłoby się wydawać.
Nadopiekuńczy rodzice nie tyle opiekują się dziećmi i wychowują je, a stają się ich osobistymi ochroniarzami. Sprawdź czy masz predyspozycje, by zasilić tę grupę. Oto kilka przejawów nadopiekuńczości.
1. Starasz się zapewnić absolutne bezpieczeństwo twojemu dziecku – jedynie ty zdołasz zidentyfikować realne i potencjalne zagrożenia czyhające na syna lub córkę
Każdego dnia wypatrujesz niebezpieczeństw, przed którymi powinnaś chronić dziecko – zabawa w piaskownicy może zakończyć się wybrudzeniem ubrania lub wtarciem piasku do oczu, i któż wie, czym jeszcze… "Nie biegaj" – strofujesz malucha – "bo się przewrócisz i nie podskakuj, nie zrywaj kwiatów”; "Pogryź dokładnie, albo poczekaj, mamusia pokroi kanapkę na malutkie kawałki”; Wpychasz do torby jeszcze kalosze i płaszczyk dla malucha – może zacznie padać? Odprowadzasz lub odwozisz dziecko do szkoły – piątoklasista opiera się, byś nie skradła pożegnalnego buziaka – chłopaki patrzą. Najpewniej się czujesz, gdy możesz odebrać syna po lekcjach – nic mu wówczas nie grozi, a nie będzie się włóczył z kolegami… Organizujesz zajęcia dzieci w taki sposób, by w pełni kontrolować ich harmonogram dnia…
Ten wyczerpujący w gruncie rzeczy sposób rodzicielskiego działania przyniesie w efekcie niezaradność dziecka, bezradność, lęk przed światem i codziennymi zdarzeniami. Maluch nie ma szansy uczyć się poprzez własne doświadczenia.
2. Pomagasz… nie, nie – ty wyręczasz dzieci w wypełnianiu ich obowiązków – w domu i szkole
Spakowałaś jej tornister, odrobiłaś tę "trudną” część zadania domowego, rysunek p.t. "Moje wakacje” jest dopracowany – chyba przygotowałaś już Martę do jutrzejszych zajęć w szkole. Mija noc. Przed wspólnym wyjściem zakładasz swojej dziewięcioletniej córce buty i wiążesz sznurowadła, zapinasz sweterek i wycierasz dziewczynce nos – tak będzie szybko i bez niepotrzebnego stresu.
Rodzice nie dopuszczający dzieci do podejmowania wyzwań, rozwiązywania problemów czy w końcu – wyrzucania śmieci, ścielenia łóżka, samodzielnego przygotowania przekąski (z użyciem noża), wydawania zaoszczędzonych pieniędzy - pozbawiają je możliwości rozwoju społecznego, fizycznego i umysłowego.
Ograniczając dziecko szkodzisz mu! Pewnego dnia okaże się, że gdy syn np. wyjedzie na kolonię lub wyprowadzi się do akademika w czasie studiów, będzie zaskoczony, że życie bez mamy i taty wymaga wykazania się podstawowymi umiejętnościami w zakresie sprzątania, gotowania...
3. Dbasz o odpowiedni dobór osób w otoczeniu dziecka – koleżanek i kolegów, opiekunów, nauczycieli
Nadopiekuńczy rodzice koncentrują całą swoją uwagę na dziecku. Starają się zapewnić mu najlepsze warunki dojrzewania – może się jednak okazać, ze ta nadmierna ostrożność w selekcji znajomych, doborze zajęć pozaszkolnych, wyborze szkoły z naciskiem na prestiż i odpowiednie kwalifikacje kadry spowodują odrzucenie i izolację dziecka.
Częste zmiany środowiska, nadmierna ochrona i kontrola przez rodziców, mogą spowodować wycofanie się syna lub córki bądź odrzucenie ich przez znajomych. Dzieci bywają oceniane przez rówieśników także przez pryzmat twojego zachowania, które może być odbierane co najmniej jako dziwne: gdy twój syn lub córka spotykają się ze znajomymi przed domem, wyczekujesz w oknie na rozwój wydarzeń lub wygrażasz się krzycząc z drugiego piętra bloku: "Nie odchodź za daleko”.
Ograniczasz dzieciom możliwość spotkań i randek, pomimo, że uważasz, że są wystarczająco dojrzałe, ale przeraża cię to cząstkowe ryzyko napadu na spacerze, gwałtu czy pobicia… a może córka opuści się w nauce, gdy przez miłostki poprzewraca jej się w głowie ?
Narażasz swoje dziecko na silną presję ze strony kolegów i koleżanek oraz niepotrzebny stres, lecz twój spokój jest ważniejszy. Nie panujesz nad tym.
4. Pozwól dziecku żyć własnym życiem
Nadopiekuńczość jest najczęściej wskaźnikiem problemów rodzica, który znajduje się w swoistej pułapce – choć rozum podpowiada jedno: "Nie muszę znać każdego kroku mojego dziecka, już czas by mu zaufać i uwierzyć, że przez lata, poprzez wychowanie, stało się samodzielne i nabyło umiejętności radzenia sobie w wielu sytuacjach”, wyobraźnia i serce podsuwają myśli: "jestem złym rodzicem”, "moje dziecko jest w niebezpieczeństwie”, "co zrobię, gdy dzieci przestaną mnie potrzebować, przestaną mnie kochać” itd.
Nadopiekuńczy rodzice nieświadomie zacierają granice między sobą a dziećmi – uczestniczą w życiu swoich pociech, gdyż szalenie boją się utraty kontroli nad nimi. Jeśli taki lęk przed odrzuceniem, nadkontrola, wywoływanie poczucia winy i manipulacje trwają w okresie dorastania i dorosłości syna lub córki, obie strony powinny poszukać wsparcia u psychologa.
Bunt lub odwrócenie się od rodzica to możliwe reakcje na nadopiekuńczość, jednak dalsze efekty "dbałości o bezpieczeństwo” dzieci bywają niestety bolesne. Tak młodsze jak i dorosłe już dzieci mają zachwiane poczucie własnej tożsamości i wartości, nie potrafią podejmować samodzielnie nawet prostych decyzji, są bezradne.
Przejęcie kontroli nad własnym życiem nie powinno nastąpić zbyt wcześnie, lecz pełnoletność, niezależność finansowa i możliwość zaspokojenia własnych potrzeb z całą pewnością są wystarczającymi wskaźnikami odpowiedniego momentu na "przecięcie pępowiny". Pozwólmy, by to dorastające dzieci kontrolowały własne życie. Bądźmy w kontakcie, rozmawiajmy otwarcie, kochajmy nasze dzieci, wspierajmy, lecz pozwólmy im decydować o sobie i nie przekraczajmy granic prywatności.