Internautka zaatakowała Lewandowską w sieci. "Skąd wiesz, jak wygląda moja pomoc finansowa?"
Anny i Roberta Lewandowskich nikomu nie trzeba przedstawiać. Para osiągnęła imponujące sukcesy zawodowe i cieszą się sławą nie tylko w Polsce. Mimo to na każdym kroku pokazują, że woda sodowa nie uderzyła im do głowy, a swój status wykorzystują, by pomagać innym.
1. Profilaktyka równie ważna jak pomoc
Październik to miesiąc walki z rakiem piersi. Przypomnieć o tym postanowiła na swoim Instagramowym profilu również Anna Lewandowska.
"W Polsce nowotwór to trudny przeciwnik i dlatego chciałam napisać kilka słów więcej, nie tylko o raku piersi. Prawdopodobnie każdy z nas zetknął się z tą chorobą w swoim otoczeniu. Atakuje ona nie tylko dorosłych, ale także dzieci i młodzież" - czytamy opis pod zdjęciem trenerki.
Kobieta prosi, by jej obserwatorzy zwrócili uwagę na zdrowy tryb życia, rzucili alkohol i papierosy, ale przede wszystkim zadbali o to, by wykonywać regularne badania takie jak morfologia, usg piersi i cytologia.
Niestety post ten spotkał się z kilkoma nieprzychylnymi komentarzami. Na jeden z nich odpowiedziała sama autorka wpisu. Internautka napisała, że zamiast zachcianek w postaci markowych ciuchów czy kolejnych kosmetyków, Ania mogłaby wesprzeć chore dzieci. Na odpowiedź Lewandowskiej nie trzeba było długo czekać: "Skąd wiesz, jak wygląda moja pomoc finansowa dla innych osób?" - zapytała trenerka.
2. Lewandowscy wspierają chorych
Lewandowscy nie pochodzą z zamożnych rodzin. Oboje w pewnym momencie życia borykali się z bardzo złą sytuacją finansową. Nigdy tego nie ukrywali i wielokrotnie w wywiadach wspominali czasy, gdy brakowało im pieniędzy na podstawowe wydatki.
Dziś ich status majątkowy niewątpliwie się polepszył. Para wykorzystuje to, by pomóc najbardziej potrzebującym. Oprócz tego, że co roku wspierają WOŚP, biorą udział w różnych licytacjach.
O wielu ich inicjatywach nie jest głośno. Sami Lewandowcy nie chwalą się swoimi ruchami. O wsparciu, jakie otrzymali od pary celebrytów, czasami mówią sami zainteresowani, a my dowiadujemy się o nich przez przypadek.
Na przykład sześć lat temu rodzice Cypriana Gawła utworzyli zbiórkę, która miała umożliwić leczenie ich synka. Chłopiec z powodu wady rozwojowej - przerośniętej prawej półkuli mózgu i nasilającej się padaczki, potrzebował pilnej operacji, której mogli się podjąć lekarze z Niemiec.
Niestety czas mijał, a rodzinie brakowało do końca zbiórki 100 tysięcy złotych. Wtedy przyszedł przelew od anonimowego darczyńcy. Rodzina dowiedziała się, kto wpłacił pieniądze, dopiero wtedy, gdy Robert Lewandowski odwiedził małego Cypriana w szpitalu po operacji.
Sam piłkarz nie chwalił się swoją pomocą w sieci. Tak, jak Ania, pomaga wtedy, gdy tylko to możliwe. Nie dla poklasku, a po to, by wesprzeć potrzebujących.
W 2017 roku Centrum Zdrowia Dziecka poinformowało, że dzięki darowiźnie w wysokości 500 000 zł wyremontowano oddział rehabilitacji w Instytucie.
W 2020 roku Anna z Robertem wsparli finansowo polską służbę zdrowia w walce z koronawirusem.
Wiedząc, ile para do tej pory zrobiła dla potrzebujących i domyślając się, ilu osobom pomogli, nie chwaląc się tym, zarzut internautki, że Ania mogłaby zrezygnować z luksusu, by pomóc, wydaje się niestosowny.
Małgorzata Banach, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl