Dramatyczny finał wakacji z dziadkami. Babcia spadła z klifu, wnuczek walczy o życie
Para, której syn wybrał się na wakacje z babcią, ujawnia, że wiadomość o wypadku była dla nich szokiem. - Pomyśleliśmy, że to jakiś żart, bo ktoś zadzwonił z telefonu mojej teściowej, mówiąc, że ona nie żyje. Nie do końca to rozumieliśmy - wspominają. Niedługo później okazało się, że kobieta zginęła w tragicznym wypadku, a 11-latek znajduje się w szpitalu z rozległymi obrażeniami.
1. Dramatyczny finał wakacji z dziadkami
Na wakacje do słonecznej Hiszpanii Alfie pojechał wraz z dziadkami.
Janet Hobbs, babcia chłopca, do przemieszczania się z miejsca na miejsce wykorzystywała elektryczny skuter inwalidzki. Był on wyposażony w dwa miejsca siedzące, z czego skorzystał Alfie. Niestety w czasie jednej z wycieczek doszło do wypadku.
- Straciła kontrolę na zakręcie i wjechała prosto na kilka barierek. Przeleciała nad nimi i spadła z krawędzi klifu – relacjonuje Jordan Hedley, mama chłopca.
Tłumaczy, że jej syn, siedzący na tylnym siedzeniu, uderzył z dużą siłą w barierki i na nich się zatrzymał. Dzięki temu chłopiec przeżył, jednak doznał poważnych obrażeń – m.in. złamania szczęki oraz ręki i pęknięcia czaszki.
30-letnia Jordan i jej 34-letni partner, Tom Nicholas w czasie, gdy doszło do dramatycznych wydarzeń, znajdowali się w swoim domu, w Cambridge. Dlatego, gdy odebrali telefon z informacjami na temat zdarzenia, nie mogli w nie uwierzyć.
Gdy w końcu zrozumieli, jak poważna jest sytuacja, niezwłocznie zarezerwowali bilety lotnicze do Alicante. Nie sądzili, że najgorsze wciąż przed nimi.
2. Takiego widoku rodzice się nie spodziewali
Rodzice chłopca wiedzieli, że z uwagi na obrażenia Alfie został umieszczony na oddziale intensywnej terapii. W rzeczywistości jednak nie spodziewali się, że zastaną taki widok.
- Naprawdę nie spodziewaliśmy się, że zobaczymy syna w takim stanie. To było naprawdę trudne. To było bardzo denerwujące - relacjonuje matka Alfiego.
Kolejnym ciosem była dla rodziców informacja, że chłopca nie można przetransportować, by kontynuować leczenie w ich kraju.
- Próbowaliśmy wszystkiego, aby sprowadzić go z powrotem do domu i tam przeprowadzić leczenie szpitalne. Powiedzieli, że operacja musi być tutaj i muszą prowadzić obserwacje z powodu pęknięcia czaszki. Prawdopodobnie będziemy musieli tu zostać jeszcze przez tydzień lub dwa. W tej chwili lekarze nie wyrażają zgody na lot - dodaje kobieta.
Rodzice martwią się o życie i zdrowie swojego syna, a to niejedyny problem. Długie leczenie i pobyt w Hiszpanii generuje ogromne koszty. Jordan i Tom mówią stanowczo, że pieniądze nie grają roli, mają jednak świadomość, że ich przyszłość maluje się w czarnych barwach.
Karolina Rozmus, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl