#ByłoWarto. Katarzyna Zielińska: Dopiero będąc w ciąży, nauczyłam się szacunku do swojego ciała
- Kiedy zaszłam w pierwszą ciążę, bałam się, że ciężko mi będzie wrócić do formy. Wtedy po raz pierwszy w życiu zaczęłam odżywiać się całkowicie świadomie. To nauczyło mnie brać pełną odpowiedzialność za własne ciało i czuć do niego szacunek - w rozmowie z WP Parenting, w ramach akcji #ByłoWarto, Katarzyna Zielińska zdradza, jak po porodzie uświadomiła sobie, że kocha siebie i swoje ciało bardziej, niż przed ciążą.
Tatiana Kolesnychenko, WP Parenting: Czy zmieniła się twoja relacja z matką, kiedy urodziłaś własne dzieci?
Katarzyna Zielińska: Zaczęłam bardziej rozumieć i podziwiać moją mamę. Przyznaję, wcześniej niektóre jej zachowania wręcz mnie irytowały, a rady wydawały się śmieszne albo nieprzystające do obecnych czasów.
Kiedy na świecie pojawili się moi synowie, wszystko się zmieniło. Popatrzyłam na mamę oczami matki i zrozumiałam, z czym ona się mierzyła. Podziwiam ją i jestem wdzięczna, że potrafiła zostawić karierę zawodową, żeby się zająć swoimi dziećmi, a wszystko to działo się w zdecydowanie trudniejszych czasach.
Mama, jak inne kobiety wówczas, nie miała niani do pomocy. Nie było pampersów, tylko pieluszki tetrowe, które trzeba było ręcznie prać i prasować. Mama codziennie potrafiła ugotować obiad w czasach, kiedy w sklepach były pustki. To był pełen etat, codzienna ciężka praca.
Zaczęłam też doceniać zasady, które mama wprowadziła w naszym domu. Oczywiście jestem inną osobą i inną matką, ciągle pędzę naprzód. Jednak niektóre punkty naszego życia rodzinnego są niezmienne. Podobnie jak moja mama, bardzo cenię domowe ognisko. W mojej rodzinie również kontynuujemy tradycję jedzenia posiłków przy wspólnym stole. Jest to czas, żeby porozmawiać i pobyć ze sobą.
Czy musiałaś w jakimś stopniu rezygnować z kariery, kiedy pojawiły się dzieci?
Bardzo dużo się zmieniło, kiedy w moim życiu pojawili się chłopcy. Po porodzie naturalnie przychodzi taki moment, w którym przewartościowujesz swoje życie i ustalasz na nowo priorytety. Ale to nie jest poświęcenie czy rezygnacja z siebie. Staramy się z mężem żyć tak jak wcześniej, oczywiście robimy wszystko w powiększonym gronie: odwiedzamy rodzinę, jeździmy na wakacje. Tylko do pracy staramy się nie zabierać dzieci.
Po pierwszej ciąży zyskałam dystans do siebie i do pracy. Zawód aktora wiąże się z dużą niestabilnością. Czasami trzeba czekać, aż nadejdzie odpowiednia propozycja. Kiedy urodził się Henryk, kompletnie przestałam zamartwiać się pracą.
Oczywiście dalej kariera była dla mnie bardzo ważna, ale pojawiły się w moim życiu rzeczy ważniejsze. Przyjęłam to i pogodziłam się, że nie na wszystko mam wpływ. Po prostu wyluzowałam. Czasami wracam do domu i wyłączam telefon. Jest to mój czas z rodziną, z którego zawsze bardzo się cieszę.
Czy po porodzie zmieniłaś podejście do swojego ciała?
Kiedy zaszłam w pierwszą ciążę, trochę się bałam, że ciężko mi będzie wrócić do formy. Okazało się, że niepotrzebnie. Jakiś czas po porodzie uświadomiłam sobie, że kocham siebie i swoje ciało bardziej, niż przed ciążą. Po dwójce dzieci jestem w zdecydowanie lepszej formie. Będąc w ciąży, po raz pierwszy w życiu zaczęłam odżywiać się całkowicie świadomie. To nauczyło mnie brać pełną odpowiedzialność za własne ciało, ale też czuć do niego szacunek. Nauczyłam się o siebie dbać i tak mi pozostało do dzisiaj.
A podejście do innych dzieci?
Mam większą wyrozumiałość, ale nigdy nie miałam problemu z dziećmi. Zawsze chętnie zajmowałam się dzieciakami swoich przyjaciółek. Jestem całkiem niezłym "kaowcem".
Moje wyobrażenie o wychowywaniu dzieci też się nie zmieniło. Wychowuję je w duchu szacunku do drugiego człowieka. Nie jestem mamą, która wszystko akceptuje i na wszystko pozwala. U nas w domu są wyraźnie określone zasady i wbrew pozorom, dzieci to bardzo lubią. Czują się wtedy bezpieczne.
Czy coś ciebie zaskoczyło albo rozczarowało w macierzyństwie? Dokończ proszę zdanie: "Nie tak to sobie wyobrażałam…"
Zaskoczył mnie baby blues. Uważam, że powinno się o tym więcej mówić. Wiele kobiet myśli, że jeśli są silne i samodzielne, ze wszystkim sobie radzą, to ich to nie dotyczy. Ja też tak myślałam, dopóki po pierwszym porodzie poczułam, że tracę kontrolę. Nie dałam rady zapanować nad burzą hormonów, która we mnie szalała.
Na szczęście miałam przy sobie mądrego i kochającego męża, a także rodzinę i przyjaciół, którzy mi pomogli. Byli bardzo cierpliwi i opiekuńczy.
Drugą rzeczą, która mnie zaskoczyła, to był brak wyrozumiałości, zwłaszcza ze strony innych kobiet. Raz miałam bardzo nieprzyjemną sytuację, kiedy usłyszałam, że skoro zostałam mamą, to nie będę mogła już pracować jak dawniej.
Musiałam wyzwolić w sobie więcej asertywności i nauczyć się mówić dużymi literami. To, że jestem mamą, nie robi ze mnie kogoś gorszego. Mam prawo do pracy i potrzebuję tylko troszkę innych warunków, żeby poczuć się komfortowo. Poza tym zgadzam się z opinią, że matki są bardzo zdyscyplinowanymi, sumiennymi i świetnie zorganizowanymi pracownikami.
Tekst jest częścią akcji WP parenting #ByłoWarto, w której pokazujemy blaski i cienie macierzyństwa.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl