Trwa ładowanie...

Blue Monday

Avatar placeholder
26.04.2019 11:57
Blue Monday
Blue Monday (123rf)

I niech mi ktoś powie, że nadmiar wiedzy nie szkodzi. Wstałam dziś rano, niczego nie świadoma, w niezgorszym nastroju. Deszcz nie pada, błoto poobsychało, ciepło, dzień dłuższy, ja wyspana. W miarę optymistycznie. Zaglądam do netu i się dowiaduję, że nic podobnego. W błędzie od świtu byłam. Dziś mamy najbardziej dołujący dzień roku. Tzw. Blue Monday. Tak, tak. Co prawda, miał on być dopiero 24 stycznia, ale jego odkrywca postanowił zweryfikować tegoroczną datę, wyznaczoną kilka lat temu. I teraz nie wiem, czy to na pewno dziś, czy może jednak za tydzień? A co jak w tym roku będą dwa depresyjne poniedziałki? Może iść na całość i ogłosić Blue Week?

1. Co to jest Blue Monday?

Dla tych, którzy kompletnie nie wiedzą, o co chodzi, kilka słów wyjaśnienia. W 2004 roku pewien brytyjski psycholog Cliff Arnall postanowił wyliczyć, kiedy pesymizm przeciętnego człowieka osiąga apogeum. Ponieważ matematyka jest w stanie opisać wszystko, stworzył on algorytm, dzięki któremu precyzyjnie wyznaczył tę koszmarną datę w nadchodzących latach. Stan psychiczny „Kowalskiego” (a raczej Smitha) opisał wzorem), w którym uwzględnił takie czynniki, jak pogodę, poziom motywacji, zadłużenie i wysokość pensji oraz kilka tym podobnych. W roku 2011 poniedziałek ten miał przypadać na 24 stycznia, ale pan Arnall zweryfikował datę uwzględniając wyjątkowo dokuczliwy ostatnimi czasy kryzys. To przez niego nasze zasoby względnego optymizmu mają wyczerpać się już dziś.

2. Dlaczego Blue Mondey jest w styczniu?

Intuicyjnie obstawiałabym raczej listopad. Okazuje się, że błędnie. Styczeń to idealny moment na depresję. Jesteśmy spłukani po świętach, ci co się przed nimi zadłużyli zaczynają spłacać raty, długo czekamy na pensję, nowy rok zaczyna się podwyżkami, do wiosny daleko, brak motywatora typu święta czy słońce, na dodatek najprawdopodobniej nie dotrzymujemy postanowień noworocznych. No nic tylko się załamać. A żeby atmosferę beznadziei podbić, wybrał poniedziałek, bo to sam początek tygodnia, czyli do pracy rodacy (a komu się chce?!). Jak się to czyta to od razu człek czuje ciężar przytłaczającej go egzystencji.

3. Nie cierpię poniedziałków?

Zobacz film: "Ciekawe gry i zabawy dla całej rodziny"

Czy warto jednak poważnie traktować odkrycie pana Arnalla? Gorąco odradzam. Co prawda nie neguję, że w środku zimy możemy mieć spadek nastroju, bo faktycznie zimno, ciemno, do wiosny daleko, ale nastawianie się na to, że otrzemy się o depresję jest chyba przesadą. Jeżeli damy się przekonać, że tak być powinno, to tak będzie. I załatwimy sobie fatalne samopoczucie w ramach samosprawdzającej się przepowiedni. Bo nikt nie zaprzeczy, że nastawienie, z jakim podchodzimy do świata ma przeogromny wpływ na to, co się w nas dzieje.

Zamiast nakręcać się na Blue Monday, poszukajmy jaśniejszej strony rzeczywistości. Zaczął się nowy rok. Mamy 12 miesięcy na realizację celów i spełnianie marzeń. To idealny moment na ogarnięcie wydatków, redukcję kosztów i wyznaczenie planu oszczędnościowego. Skołatane nerwy możemy uspokoić myślą, że tak duży wypływ gotówki, jak ten bożonarodzeniowy, czeka nas najwcześniej w wakacje (bo kto na Wielkanoc dużo kasy wydaje ;) ). Mamy więc co najmniej 6 miesięcy, by się do niego przygotować i odłożyć parę groszy. Ponadto przybywa dnia. Słońce, powoli, bo powoli, ale wędruje coraz wyżej po nieboskłonie. Już niedługo będziemy mogli wygrzewać się w jego promieniach dowoli, zbierając energię na kolejną jesień i zimę. Wiosnę najprawdopodobniej będzie nam dane wypatrzeć na początku marca. A do tej pory mamy szansę korzystać z uroków zimy. Ruch na świeżym powietrzu poprawi nam nastroju. Wysiłek fizyczny to idealne lekarstwo na „niechciejstwo”. Oczywiście nie mam tu na myśli drogi z domu do auta i spacerku po markecie. Polecam wypad do lasu, spacer po parku, sanki, narty, łyżwy. Nie zapominajmy też, że karnawał w pełni. Wykorzystajmy styczeń na spotkania z przyjaciółmi, śmiech, taniec, dobrą zabawę. Siedząc w domu, z nosem na kwintę, rozpamiętując ciemną stronę swej egzystencji, na pewno lepiej się nie poczujemy. A życie jest za krótkie, by traci czas w ten sposób.

Dlatego zapomnijmy o smętnym poniedziałku. Zamiast zakreślać go na czerwono w kalendarzu i ze zgrozą wypatrywać już od września, zapomnijmy, że ktoś go w ogóle wymyślił. A styczeń okaże się całkiem przyjemnym miesiącem.

Aneta Stawiszyńska Marciniak

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze