8-latkowi trzęsła się ręka podczas pisania i jedzenia. To był pierwszy objaw raka mózgu
8-letni Riley Gregersen z Wielkiej Brytanii był zdrowym i szczęśliwym chłopcem, który uwielbiał grać w piłkę nożną z przyjaciółmi. Nic nie wskazywało na to, że będzie musiał zmierzyć się z nowotworem mózgu. Rodzice wspominają, że zaczęło się od zmęczenia i drżenia dłoni, które na początku nie wzbudziły w nich niepokoju.
1. Trzęsąca się dłoń sygnalizowała nowotwór mózgu
Wszystko zaczęło się w okresie Bożego Narodzenia. Riley codziennie był zmęczony – czasami zupełnie bez powodu. Rodzice nie przywiązali jednak wagi to tego objawu. Ich niepokój wzbudziła dopiero trzęsąca się ręka chłopca. Szczególnie widoczne było to podczas pisania i jedzenia. Riley zaczął mieć wyraźny problem z tymi czynnościami. Rodzice postanowili więc skonsultować sprawę ze specjalistą.
Diagnostyka trwała kilka tygodni. Niektórzy specjaliści sugerowali, że to problemy układu neurologicznego. Pewnego dnia, gdy syn dostał ataku konwulsji i znalazł się na oddziale ratunkowym, sprawa się wyjaśniła. Po wykonaniu tomografii czaszki lekarze stwierdzili u chłopca nowotwór mózgu – glejak.
Okazało się, że trzęsąca się dłoń i ciągłe zmęczenie sygnalizowały raka mózgu. Riley i jego rodzice dowiedzieli się o raku niedługo przed wybuchem pandemii COVID-19 i lockdownem.
"Nasz świat się rozpadł, gdy poznaliśmy diagnozę. Do tamtego czasu nic nie wskazywało na to, że nasz syn jest chory. Uwielbiał grać w piłkę nożną i oglądać zapasy. Robił wszystko, co robią zdrowi chłopcy. Nie mogliśmy uwierzyć w to, co powiedzieli nam lekarze" – wyznała Gemma Gregersen, matka chłopca.
2. Chirurdzy mogli usunąć tylko część guza
Lekarze zdecydowali, że leczenie należy zacząć od wycięcia guza mózgu. Ze względu na jego lokalizację i wysokie ryzyko powikłań wycięli tylko 40 proc. narośli. Sytuacji i samopoczucia rodziców nie poprawiały rokowania choroby. Lekarze poinformowali, że szanse na uratowanie chłopca są małe.
Niestety, po operacji wystąpiły powikłania. W głowie chłopca zaczęła gromadzić się woda. Riley musiał zostać natychmiast przewieziony do innego szpitala w celu jej usunięcia. Druga operacja przebiegła pomyślnie, ale lekarze zaznaczyli, że była to jednocześnie ostatnia. "Powiedzieli nam, że jeśli doszłoby do kolejnej operacji, szkody mogłyby być bardzo duże, że to nie byłby już nasz Riley" – wyznała mama chłopca.
Po operacjach chłopiec został poddany 15 sesjom radioterapii. Jego organizm był bardzo osłabiony, jednak lekarze ocenili, że i tak bardzo dobrze przeszedł naświetlania.
"Był bardzo odważny przez cały okres pobytu w szpitalu. Nigdy nie narzeka i wciąż pyta nas, kiedy może w końcu wrócić do szkoły, by zobaczyć się z przyjaciółmi" – mówi mama chłopca.
Gemma wyznała również, że na razie nie informują chłopca o rokowaniach nowotworu, aby nie tracił nadziei.
"Wie, że coś jest nie tak, że coś jest w jego głowie. Ale wie też, że musi poddać się leczeniu i być silny" – powiedziała.
3. Rodzina walczy o specjalistyczny lek z Niemiec
Rodzice odkryli, że istnieje specjalistyczny lek, który może pomóc ich synowi w walce z chorobą. Niestety, dostępny jest on w Niemczech, a w dodatku jest bardzo drogi. Chodzi o szczepionkę peptydową, która działanie polega na tym, że organizm sam zaczyna buntować się przeciwko nowotworowi.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl