12-latek porwany przez Rosjan: "Powiedzieli, że mama mnie nie chce"
Chłopiec, który pochodzi z Mariupola, został porwany przez siły rosjskie i miał być adoptowany przez rosyjską rodzinę. W ostatniej chwili uratowała go babcia. - Od marca ubiegłego roku szukam swojej mamy - mówi 12-letni Sasza.
1. "Nie pozwolili mi pożegnać się z mamą"
12-letni Sasza z Mariupola jest jedną z wielu dziecięcych ofiar ataku Rosji na Ukrainę. Kiedy w marcu 2022 roku rozpoczęło się bombardowanie, był razem z mamą w domu. Tuż po tym, jak trafili do rosyjskiego obozu filtracyjnego, zostali rozdzieleni.
- W mieszkaniu nie mieliśmy już wtedy ani prądu, ani gazu, ani wody. Kiedy rozpoczęło się kolejne bombardowanie, usłyszałem ogromny wybuch. Nagle poczułem, jakby coś bardzo gorącego trafiło mnie w głowę. Krzyczałem do mamy, że bardzo boli mnie oko - mówił chłopiec podczas konferencji 3 marca we Lwowie, którą relacjonuje PAP.
Kiedy zakończyło się bombardowanie, kobieta w pośpiechu zabrała dziecko do mariupolskiego kombinatu metalurgicznego im. Ilijcza, w którym przebywali jeszcze wtedy wojskowi lekarze. Medycy opatrzyli dziecku oko.
- Zostaliśmy już w tej fabryce, jednak nasi żołnierze nie mieli już więcej amunicji i nie mogli walczyć. Wszyscy zostaliśmy wzięci jako zakładnicy. Rosjanie wrzucili nas do ciężarówek jak zwierzęta i przewieźli nas do jakiegoś hangaru we wsi Bezimenne pod Nowoazowskiem. Siedziałem w tym obozie i czekałem na mamę, którą gdzieś zabrali. Jednak nie wracała - opowiadał Sasza.
- Rosjanie powiedzieli mi, że moja mama już mnie nie chce. Mówili, że wyślą mnie do rodziny zastępczej w Rosji. Nie pozwolili mi nawet pożegnać się z moją mamą - relacjonował.
2. Babcia znalazła wnuczka
Po tym, jak Sasza i jego mama zostali rozdzieleni w obozie filtracyjnym pod Nowoazowskiem, chłopiec trafił do Doniecka.
- Po miesiącu nareszcie udało mi się zdobyć telefon, schowałem się w toalecie i zadzwoniłem do babci. Powiedziałem jej, gdzie jestem - powiedział.
Babcia Saszy - pomimo ostrzeżeń - pojechała do Doniecka po dziecko. Szczęśliwie udało jej się odzyskać wnuka.
- Kiedy moja babcia przyjechała, bałem się, że zabiorą mnie od niej tak samo, jak od mojej mamy – mówił chłopiec.
- Płakaliśmy ze szczęścia, że udało nam się w końcu odnaleźć. Zabrałam Saszę do siebie. Nadal jednak czekamy na Śnieżanę (mamę chłopca – red.). Mamy nadzieję, że nadal żyje. Mamy nadzieję, że gdziekolwiek teraz jest, to wróci do nas, wróci do Saszy - powiedziała babcia.
3. 150 tys. dzieci porwano do Rosji
Historia Saszy jest jedną z tysięcy, które dotknęły ukraińskie dzieci siłą deportowane do Rosji podczas trwającego konfliktu. Jednak jemu jako jednemu z nielicznych udało się szczęśliwie wrócić do rodziny.
5 marca doradca prezydenta Ukrainy ds. praw dzieci Daria Herasymczuk - cytowana przez PAP - poinformowała, że władze Ukrainy wiedzą o 16 221 ukraińskich dzieciach porwanych i wywiezionych do Rosji. Jak zastrzegła, liczba ta nie jest jednak pełna.
Według Rzecznika Praw Człowieka Ukrainy Dmytro Łubineca, do Rosji mogło zostać nielegalnie wywiezionych nawet 150 tys. ukraińskich dzieci. Jak mówił, najwięcej dzieci deportowano do Rosji z regionów, które znalazły się pod okupacją, czyli z obwodów ługańskiego, donieckiego, chersońskiego, zaporoskiego i z Krymu.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl