Wywiad z Nelą dla Wirtualnej Polski
Informacja prasowa
Nela Mała Reporterka już nie raz udowodniła, że nie ma dla niej rzeczy niemożliwych. Nurkowała w mroźnym Oceanie Południowym u wybrzeży Antarktydy. Wyjechała na misję ratunkową torbaczy, tuż po pożarach australijskiego buszu. Wspinała się na czynny wulkan w Indonezji. Wszystkie swoje przygody opisuje w książkach, a każda z nich z miejsca staje się bestsellerem. Nela niedawno założyła własną Fundację – The Adventure starts Here Foundation, której celem jest pomoc zwierzętom i edukacja dzieci na temat środowiska naturalnego.
Wirtualna Polska: Znasz takie angielskie powiedzenie „Sky is the limit”? Oznacza ono, iż wszystko jest możliwe, uważam, że bardzo do Ciebie pasuje. Czy nie ma dla Ciebie rzeczy niemożliwych?
Nela: (uśmiech) Pamiętam moment, w którym po raz pierwszy stanęłam obiema stopami na Antarktydzie. Ogarnęło mnie takie niesamowite uczucie, że zrobiłam coś naprawdę wyjątkowego, coś zarezerwowanego tylko dla niektórych naukowców i badaczy. Po tej wyprawie, zrozumiałam że nie ma rzeczy niemożliwych. To jest właśnie mój przekaz do dzieci – jeżeli będziecie dążyć do celu, to wszystko stanie się możliwe. Na niektóre rzeczy trzeba czasami trochę dłużej poczekać. Na przykład ja do wyjazdu na Antarktydę musiałam przygotowywać się aż przez cały rok! W tym czasie uczyłam się nurkować w zimnej wodzie, zrobiłam dodatkowy kurs nurkowania, nauczyłam się kontrolować postawę ciała w suchym skafandrze, itd., ale udało się! Przygotowania i całą podroż opisałam w mojej książce „Nela i kierunek Antarktyda”.
WP: Odwiedziłaś już wszystkie kontynenty. Co planujesz robić teraz?
Nela: Niedawno ktoś zapytał mnie podczas wywiadu czy planuję wyprawę w kosmos, bo tylko tam jeszcze nie dotarłam. (śmiech) Świat jest tak ogromny i tak piękny, że jeszcze dużo niesamowitych miejsc przede mną. Teraz, myślę o tym żeby częściej schodzić z lądu pod wodę i nurkować. Moim celem jest badanie dna mórz i oceanów oraz odkrywanie nowych gatunków zwierząt morskich. Szczególnie zimne wody są interesujące, bo tylko w niewielkim stopniu zostały zbadane przez człowieka. Tajemnice polarnych mórz aż same proszą, aby je odkryć! Poznać żyjące tam stworzenia i przyjrzeć się skamielinom zwierząt sprzed setek lat to by było bardzo ciekawe. Inne miejsce, które mnie interesuje to Rów Mariański, najgłębiej położone miejsce na Ziemi, czyli Głębia Challengera. Żyją tam fluorescencyjne ryby, które same potrafią świecić. Robią to żeby zwabić ofiarę albo odstraszyć drapieżnika, to naprawdę niezwykłe.
WP: Temat głębin morskich musi Cię bardzo interesować. Twój najnowszy kalendarz szkolny „Morski Przygodnik. 365 dni pod wodą z Nelą” jest pełen wodnych przygód.
Nela: Tak, przygotowując materiały do Przygodnika zawsze staram się pisać o tym, co mnie interesuje. Dlatego w tym roku to wyprawa w głębiny morskie . Uwielbiam zwierzęta morskie, są naprawdę fantastyczne, szczególnie obserwowanie ich w naturalnym środowisku jest niesamowite. Kiedyś nurkując widziałam ośmiornicę kokosową, która przestraszyła się i schowała się do połówki kokosa! Ośmiornice to naprawdę mądre stworzenia, mają świetną pamięć i potrafią odróżniać osoby. W moim Morskim Przygodniku opowiadam o wielu dziwnych stworzeniach i mam nadzieję, że będzie się on dzieciom podobać.
WP: Czy miałaś kiedyś jakąś niebezpieczną sytuację podczas nurkowania?
Nela: Jestem certyfikowanym nurkiem od ponad 5 lat. W tym czasie miałam wiele różnych przygód. Takie z dreszczykiem były w morzach Malediwów, gdzie były bardzo silne prądy znoszące z rafy w głębię morza. Musiałam się trzymać rafy specjalnym hakiem nurkowym. To taki metalowy hak, który jest przyczepiony do linki. Nurek jest przywiązany do linki, a hakiem zaczepia się o martwe części koralowców lub skały. To było bardzo ciekawe przeżycie, bo czułam się jak chorągiewka na wietrze. W dodatku w toni w prądzie pływały rekiny. Były to dość duże rekiny, ale to nie jest tak, że jak rekin zobaczy człowieka to od razu chce go zjeść lub zrobić krzywdę. To dość mylne wyobrażenie o rekinach. Nurkowie sami marzą, by pływać z rekinami. Są specjalne wyprawy na nurkowanie z tymi zwierzętami i muszę przyznać, że to niesamowite przeżycie. Ja nurkowałam z rekinami wąsatymi, srebrnopłetwymi, czarnopłetwymi i białopełtwymi. Każdy rekin zachowuje się inaczej i trzeba wiedzieć, jak się zachować w jego obecności. Jednym z gatunków bardziej „ciekawskich” rekinów jest na przykład longimanus. On podpływa często po to, żeby szturchnąć nurka i zobaczyć co się stanie. Na nurkowaniu z tymi rekinami trzeba mieć duży aparat, żeby odepchnąć rekina lub go mocniej szturchnąć w pysk, który jest delikatny. Są też inne gatunki rekinów bardziej niebezpieczne, gdzie należy zachować już wyjątkową ostrożność i nurkuje się na przykład w klatce zabezpieczającej. To jest oczywiście rekin biały. Są też nurkowania z rekinem tygrysim i przy takim nurkowaniu nie można stracić kontaktu wzrokowego z drapieżnikiem. Jednak jednym z najbardziej niebezpiecznych zwierząt, które miałam okazję spotkać był lampart morski na Antarktydzie. To ogromna foka, która poluje na pingwiny oraz inne foki. Zdarzały się również zachowania agresywne w stosunku do nurków, a nawet wciąganie ludzi z lądu pod wodę. To bardzo silne, ciekawskie zwierzę. Jeżeli go spotkasz pod wodą – zachowaj spokój i zbliż się do innych nurków, by zrobić wrażenie dużego obiektu. Niestety oznaką niezadowolenia i agresywności w mowie ciała tych zwierząt jest wypuszczanie bąbelków pod wodą, więc lampart może odebrać nasze bąbelki, z butli tlenowej, jako propozycję walki.
WP: Czyli na lądzie tych groźnych przygód musiałaś mieć jeszcze więcej…
Nela: Zależy czym dla kogoś jest „groźna przygoda”. Wiele razy słyszałam, że jestem odważna, bo zrobiłam coś, czego nie zrobiłby nawet dorosły, jednak dla mnie to były po prostu fajne doświadczenia. Myślę, że moja ostatnia podróż do Australii była nieco niebezpieczna, bo pojechałam tam tuż po wielkich pożarach buszu. Gdy chodziłam po pogorzelisku szukając zwierząt potrzebujących pomocy, w niektórych miejscach jeszcze się tliło. Ale w podróżach chyba też trochę o to chodzi, żeby pokonywać własny strach dla wartości, w które wierzymy. W książce „Nela na Wyspie Kangura” opisałam to wszystko żeby zachęcić dzieci do pomocy zwierzętom. To, co na pewno mogę powiedzieć, to że nie żałuję żadnej z moich przygód.
WP: W Twoim albumie „Misja ratunkowa w buszu. Australia” dzieci mogą same tworzyć własne przygody ratunkowe zwierząt. Inspirowałaś się własnymi doświadczeniami z pobytu w Australii?
Nela: Dokładnie tak! Moja wyprawa do Australii była niezwykła z kilku powodów. Po pierwsze, to był mój ostatni kontynent do odwiedzenia, a po drugie byłam tam na misji ratunkowej torbaczy. Odwiedziłam szpital polowy dla zwierząt poszkodowanych w czasie pożaru i pomagałam tam jako wolontariuszka. Bardzo chciałam podzielić się z innymi dziećmi moimi doświadczeniami. Wiadomo, że nie każdy może polecieć do Australii i pracować w szpitalu dla zwierząt, dlatego stworzyliśmy ten album. „Misja ratunkowa w buszu. Australia” powstała żeby uczyć empatii wobec zwierząt. Dzieci mogą kolorować, rysować, przyklejać naklejki, to bardzo kreatywna zabawa. Mam nadzieję, że spodoba się każdemu.
Książki, kalendarze szklone (Morski Przygodnik. 365 dni pod wodą z Nelą) oraz gadżety Neli można znaleźć na stronie wydawcy www.sklepFilmowy.pl Śledź Nelę na Facebookowym fanpage www.facebook.com/PodrozeNeli oraz na Instagramie www.Instagram.com/PodrozeNeli
Informacja prasowa