Trwa ładowanie...

Van Gogh. Kamil i słoneczniki (recenzja)

Avatar placeholder
Anna Mayer 17.02.2015 11:44
Van Gogh. Kamil i słoneczniki (recenzja)
Van Gogh. Kamil i słoneczniki (recenzja)

„Pewnego dnia do miasteczka, w którym mieszkał Kamil przyjeżdża tajemniczy pan…” Owym dziwnym nieznajomym jest Van Gogh. To właśnie o nim opowiada młodym czytelnikom Laurence Anholt, autor książeczki z serii „Wielcy malarze dla dzieci”.

Nie jest to jednak tylko opowiadanie o artyście i jego działach, ale także - a może głównie - o wyobcowaniu, braku akceptacji i zrozumienia. Oraz o bezsilności.

Van Gogh jest dla małego Kamila przede wszystkim samotnym, odrzuconym i niezrozumianym przez otoczenie, a przez to biednym człowiekiem. Przyjaźń i pomoc Kamila oraz jego ojca na niewiele się zdają. Mieszkańcy miasteczka, do którego przybywa malarz nie chcą takiego sąsiada. Chłopiec, choć bardzo by chciał, nic na to nie może poradzić.

Spóźnionym pocieszeniem dla Kamila może być to, że – tak, jak przepowiadał jego ojciec – malarz i jego obrazy zostają w końcu docenione. Domyślamy się, że także przez mieszkańców miasteczka.

Moja sześcioletnia córka opowieść o malarzu podsumowała tak: „to był taki zwykły człowiek, który miał talent”. Zainspirowana historią o Van Goghu oraz pięknymi ilustracjami, nawiązującymi do najbardziej znanych jego dzieł, sama namalowała własne słoneczniki.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze