Trwa ładowanie...

Twoje dziecko nie musi być tyranem (recenzja)

Avatar placeholder
19.12.2013 14:33
Twoje dziecko nie musi być tyranem (recenzja)
Twoje dziecko nie musi być tyranem (recenzja)

Nie taki tyran straszny… - recenzja książki „Twoje dziecko nie musi być tyranem…”
Nadmierny wysiłek, jaki rodzice wkładają w poszukiwanie koncepcji pedagogicznych, może być sygnałem, że istnieje już zaburzenie więzi i nie mogą oni zdać się na własną intuicję.
Autor książki „Twoje dziecko nie musi być tyranem. Dlaczego wychowanie to nie wszystko? Drogi wyjścia”, Michael Winterhoff jest psychiatrą dziecięcym. Z perspektywy swojego gabinetu spogląda na niepokojące i coraz powszechniejsze zjawisko dziecięcej tyranii, którą należy postrzegać jako próbę podporządkowania sobie otoczenia i złe zachowanie, z jakimi nie radzą sobie rodzice.

Twoje dziecko nie musi być tyranem
Twoje dziecko nie musi być tyranem

zobacz galerię

Winterhoff winą za taki stan rzeczy obarcza przede wszystkim rodziców, jednak pewne „zasługi” oddaje także nauczycielom, dziadkom i niedobrym relacjom pomiędzy poszczególnymi grupami (dzieci, rodzice, dziadkowie, nauczyciele) oraz wewnątrz nich (np. brak spójnej wizji wychowania dziecka u rodziców).
Zjawisko coraz częstszych przypadków niedostosowania się do społeczeństwa nasila się z roku na rok, ale znaczące jest tu ostatnie 10 lat, kiedy daje się ono odczuć szczególnie dotkliwie. Coraz większa jest świadomość rodziców, odejście od autorytarnego stosunku do podopiecznych, pozornie pozostawienie więcej miejsca na indywidualność jednostki, co w zbyt młodym wieku prowadzi do zaburzeń. I to jest chyba największe zaskoczenie w tej książce: relacje partnerskie między pokoleniami powodują zaburzenia hierarchii wartości oraz zatrzymanie rozwoju psychiki dziecka na etapie wczesnodziecięco-narcystycznym.

Autor wymienia trzy główne postawy opiekunów wobec podopiecznych, które taki stan powodują. Są to: partnerstwo (gdy rodzice postrzegają dziecko jak równego sobie partnera, toteż obarczają je swoimi problemami, których ono nie potrafi rozwiązać, przez co pewne funkcje społeczne nie są w stanie się rozwinąć, a opiekunowie wiele rzeczy próbują długo i zawile tłumaczyć); projekcja (dorośli tracą dobre relacje ze swoim otoczeniem, więc odpowiedzialność za dostarczenie szacunku i miłości spada na dziecko, od którego rodzice się uzależniają i nie potrafią narzucić mu reguł); symbioza (tutaj psychika dziecka zlewa się z psychiką dorosłego, co oznacza, że nie potrafi on odgraniczyć swojej osoby i swoje szczęście uzależnia od szczęścia podopiecznego, więc np. „zamiast” niego chodzi do szkoły).
Na pierwszy rzut oka niektóre z tych postaw nie wyglądają groźnie. Wynikają wszak z miłości. Dopiero gdy psychiatra podaje przykłady sytuacji będących ich przejawem, czytelnik zaczyna rozumieć, gdzie tkwi błąd. Za kluczową w rozwiązaniu problemów uznaje umiejętność „odgraniczenia” siebie od dziecka, co, najprościej mówiąc, oznacza niereagowanie na potencjalne prowokacje.

Dobrym rozwiązaniem wydaje się być w sytuacjach konfliktowych wyjście dziecka do innego pokoju, gdzie często agresja prawie natychmiast ulega zneutralizowaniu. Nie oznacza to wcale, że nie powinno się dawać dzieciom szansy wykrzyczenia się i wyrzucenia z siebie napięcia. Co ciekawe, gdy takie odgraniczenie przebiega prawidłowo, wytyczanie granic – tak bardzo popularny termin używany w poradnikach psychologicznych – nie jest konieczne, bo staje się samoistne.
Trudno ująć wszystkie tematy zawarte w książce w jednej krótkiej recenzji. Dość dodać, że autor nawołuje do podążania za własną intuicją, do uznawania koncepcji „dziecko jako dziecko”, a więc traktowania go stosownie do wieku i wychowywania jako niezależnej jednostki z przysługującą jej przestrzenią. Nie radzi, ale ostrzega i pokazuje, w którą stronę należy pójść.

Książka nie jest łatwa w odbiorze. Długie i skomplikowane zdania odbierają często jasność komunikatu, co nie znaczy, że jest on niezrozumiały. Po prostu wymaga wytężonej uwagi. Zauważyłam, że po lekturze mój stosunek do własnych dzieci uległ zmianie – stał się nieco bardziej zdystansowany. Czas pokaże, czy słusznie. Każdy chciałby być pewien, że nie zdarzy się taki dzień, kiedy dziecko przysłowiowo „wejdzie mu na głowę”. Winterhoff pomaga zrozumieć, co należy robić, by nie dopuścić do takiej sytuacji. I za to mu wielkie dzięki.

Agata Hołubowska

Twoje dziecko nie musi być tyranem. Dlaczego wychowanie to nie wszystko?
Michael Winterhoff
Tłum. Emilia Kledzik
Media Rodzina
Poznań 2011

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze