Sara Popielarska z Nieżychowa ma glejaka. 6-latka potrzebuje środków na kosztowne leczenie w Meksyku
"Czuliśmy rozpacz nie do opisania. Ból odbierał oddech" – mówi Anna Popielarska, mama małej Sary, u której rok temu zdiagnozowana glejaka. Dziewczynka ma zaledwie 6 lat i bez kosztownego leczenia w Meksyku nie ma szans na normalne życie. Rodzice i Sara nie poradzą sobie bez naszej pomocy. Dziewczynka niedługo ma urodziny, podarujmy jej życie.
1. Sara Popielarska – zbiórka
Sara ma glejaka mózgu IV stopnia. To zaledwie 6-letnia dziewczynka, która uwielbia prace manualne. Rysowanie i układanie puzzli były jej ulubionymi zajęciami. To radosne dziecko z dnia na dzień stało się apatyczne i całymi dniami skarżyło się na ból głowy.
O szoku po usłyszeniu diagnozy i nadziejach, rozmawiamy z mamą Sary, Anną Popielarską.
Dorota Mielcarek, WP parenting: Sara ma 6 lat, jednak nie choruje od urodzenia. Kiedy została postawiona diagnoza?
Anna Radtka-Popielarska: Sara została zdiagnozowana w zeszłym roku. Pod koniec sierpnia zaczęły się objawy. W wakacje zauważyłam, że ślinka zaczęła jej kapać i nie mogła przełykać. Zamiast rzuć, połykała duże kęsy i to bez trudu. Zaczęła słabnąć.
Objawy nasilały się?
Poszła do przedszkola i zaczęły się bóle i zawroty głowy. W ciągu tygodnia Sara stała się apatyczna. Nie mogła rysować, wychodziły jej bazgroły. Niedokładność w pracach plastycznych nie była do niej podobna. Pani z przedszkola powiedziała, że trzeba to skonsultować z lekarzem.
Wtedy usłyszeliście wraz z mężem diagnozę…
6 września zapadła diagnoza w pilskim szpitalu. Dowiedzieliśmy się, że jest to guz pnia mózgu. Glejak czwartego stopnia. To był szok. Od razu rozpoczęliśmy leczenie w Poznaniu.
Kiedy byliśmy w klinice we wrześniu, Sara z dnia na dzień przestała układać puzzle. Nie potrafiła ich złożyć. Nie chodziła prosto, pochylała się do przodu. Ciągle leżała w łóżku, nie miała siły wstać. Przestała wyraźnie mówić, zaczęła bełkotać. Patrzenie jak słabnie jest trudne... Zaczęliśmy karmić ją przez słomkę. Nagle przestała chodzić i zupełnie mówić. Z każdą chemioterapią było gorzej. Chciałam ją odstawić, żeby jej nie męczyć.
Wróciła do domu?
Pod koniec grudnia Sara była w domu. Jej stan był ciężki. Myśleliśmy, że nie ma dla niej ratunku, kliniki w Polsce twierdziły, że nie da się nic zrobić. Po radioterapii trochę się poprawiło, mówiła po jednym słowie, później składała proste zdania. Zaczęliśmy szukać pomocy.
Pomoc nadeszła z Meksyku. Sara jest leczona w klinice w Monterrey.
Co 4 tygodnie latamy do Meksyku na leczenie dokanałowe przez tętnicę udową i kręgosłup. Terapia działa. Po 10 miesiącach Sara normalnie funkcjonuje, mówi, chodzi i bawi się. Chce rozpocząć naukę w pierwszej klasie. Jeśli przerwiemy leczenie, nie wiem, jak to będzie. Cieszymy się chwilą obecną.
2. Leczenie Sary
Rodzice dziękują darczyńcom, którzy pokazują, jak wielkie mają serca. Rodzice zbierają środki na kolejne 10 cykli leczenia w Meksyku. Nadzieja jest ogromna, Sara i jej rodzice walczą każdego dnia wspierani przez dobrych ludzi.
- Przetrwamy to, ale tylko z Waszym wsparciem – podsumowuje mama Sary.
Zbiórka prowadzona jest przez Fundację Siepomaga. W tej chwili brakuje ponad 360 tysięcy. Link do zbiórki znajdziesz TUTAJ.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl